WRecenzje

Wysiądź z Rollsa, załóż Royce

Przyznam się Wam ze wstydem, że zdążyłam już trochę zapomnieć, jak smakuje ruch na świeżym powietrzu. Co prawda nie jeżdżę tytułową limuzyną, ale stanowczo za rzadko poruszam się o własnych siłach 🙂 Ale przyszła kryska na Matyska: lekarz zaleca, waga rośnie, postanowiłam więc wprowadzić Pewne Zmiany. Choćby na próbę.

Nie bez znaczenia dla owej decyzji był fakt, że na nasz rynek żwawo wbiegają coraz to nowe marki biustonoszy sportowych D+! Czy prawdziwa stanikomaniaczka mogłaby zignorować tę rewolucję? Dystrybutor znanego wysportowanym biuściastym Shock Absorbera już zaczyna patronować imprezom sportowym, a półki naszych sklepów zapełniają się Freyą Active, Roycem czy też wchodzącą dopiero do kraju marką Pure Lime. Uznałam więc, że stanowczo nie wypada mi już dłużej ograniczać się do teorii sport-staników – czas na własne „bauns-testy”!

Zanim przejdę do rzeczy, proszę doświadczone sportsmenki o wybaczenie mi braku doświadczenia. Wiernego Shock Absorbera używałam wyłącznie w celach ochrony imprezowej, czyli do podtrzymania biustu podczas dzikich tańców z podskokami. Zwykłe biustonosze były przy takich okazjach utrapieniem – marne podtrzymanie, otarcia skóry i wiecznie zsuwające się ramiączka. Mój pierwszy sportowiec przeszedł już właściwie na emeryturę, z tym większym zainteresowaniem przyjęłam więc propozycję przetestowania zupełnie innej marki i modelu.

Tym razem jednak będą to uczciwe testy plenerowe. Jako kanapowiec bez kondycji zaczynam od bardzo umiarkowanego tempa i czasu – maratony to jeszcze nie mój poziom, od czegoś jednak trzeba zacząć. Zacznijmy więc od krótkiej przebieżki w:

Royce – Impact Free, rozmiar: 34G, kolor: czarny [Rozmiary miseczek: D-J, obwody: 28-38, cena: 138,99 zł]

 

Estetyka

Royce - Impact FreeStyl biustonoszy sportowych cechuje brak typowej bieliźnianej ozdobności. Wiele sportowców projektowanych jest tak, by mogły być noszone bez ubrania – jako topy, czyli element odzieży sportowej. Gładkość, opływowa linia, jednolita barwa, mocne, lecz miękkie, odprowadzające wilgoć materiały – znamy to wszystko z treningowych outfitów. To samo znajdziemy w dobrych sportowych stanikach i bra-topach.

Jeśli chodzi o barwy – od razu odrzuciłam wersję białą, wg mnie totalnie niepraktyczną. Czarny kolor to sposób na bezpieczną elegancję – większość rzeczy wygląda w tym kolorze po prostu dobrze i Impact Free nie stanowi wyjątku. Ja jednak czuję pewien niedosyt – dlaczego nie zaoferowano niczego amatorkom koloru? Czemu nie granat? Turkus? Fuksja?

Abstrahując od kwestii koloru, nie mogę mu właściwie niczego zarzucić. Pewnym mankamentem jest połączenie ramiączek z tyłem – łącznik dostosowany szerokością do gumki w noszeniu się trochę przekrzywia.

Najbardziej dyskusyjnym elementem Impact Free jest zapięcie na rzep, kryjące haftki. Wygląda doskonale, ale głównie przy zapięciu biustonosza na najciaśniejszą haftkę, bo przy luźniejszym widoczna jest spodnia część rzepa. A stopni zapięcia jest aż cztery. Poza tym – po zdjęciu biustonosza rzepowe haczyki uwielbiają wprost zaczepiać o gumę obwodu, przez co ta szybko się mechaci. W celu uniknięcia tej przykrości po ściągnięciu Impacta trzeba od razu zapiąć rzep, żeby unieszkodliwić haczyki.

 

Dopasowanie

Rozmiar obwodu IF uważam za standardowy z tendencją do ciasnego, dlatego też nie namawiam do mocnego zaniżania. Miseczki są nietypowo obszerne (w 34G obecnie rzadko się mieszczę). Fakt ten umknął mi w czasie przymiarek, a szkoda, bo przypuszczam, że lepsze podtrzymanie w czasie ruchu dałby mi rozmiar 36FF, w którym przy w miarę komfortowym obwodzie uzyskałabym mocniejszą kompresję biustu. IF jest bowiem bezfiszbinowcem o niezbyt wyodrębnionych miseczkach i w moim odczuciu działa głównie na zasadzie kompresji, czyli ściskania piersi i przytwierdzania ich do klatki piersiowej.

 

Kształt

Pozytywne zaskoczenie – w IF pod ubraniem wygląda się porównywalnie z przeciętnym biustonoszem na fiszbinach. Piersi są dobrze uniesione i przeciętnie (nie słabo, jak się obawiałam) zebrane, okrągłe, nie spiczaste, nieco (nie przesadnie) spłaszczone, ale tego ostatniego raczej trudno uniknąć.

 

Konstrukcja i podtrzymanie

Zacznę od najważniejszego, czyli supportu. Nie wykluczam, że zmieniłabym ocenę po przetestowaniu innego rozmiaru (mniejsza miseczka). W obecnej wersji IF podtrzymuje wprawdzie o niebo lepiej od przeciętnej balkonetki, ale to wciąż za mało w stosunku do moich oczekiwań wobec sportowca. Poziom unieruchomienia biustu można tu porównać z dobrym full-cupem, np. Caitlyn marki Elomi. Muszę przyznać, że w IF czuję się bezpiecznie i wygodnie w czasie truchtu czy podskoków, wysokie zabudowanie i wąsko rozstawione ramiączka zapobiegają całkowicie wysuwaniu się biustu na zewnątrz czy opadaniu ramiączek, stanik jest właściwie jak druga skóra. Mimo to chętnie widziałabym większy stopień redukcji baunsu. Do sportów „nieskaczących” natomiast IF nadaje się doskonale.

Odpowiedź na pytanie o przyczynę znajdziemy być może w badaniach dr Joanny Scurr dotyczących biomechaniki ruchu piersi, która stwierdziła, że większe biusty zyskują lepsze podtrzymanie w „encapsulation bras”, czyli w stanikach, które nie tylko ściskają, ale i obejmują piersi. W tym celu miseczki musiałyby być mocniej wyodrębnione. Może jednak fiszbiny lub jakiś ich odpowiednik? Jednocześnie jednak przydałaby się jakaś siła ściskająca. Może któraś z firm specjalizujących się w sportowcach zaproponuje nam kiedyś rozwiązanie łączące te dwa sposoby działania? Może dwie warstwy, na które już wpadła polska firma Avocado?

Jeśli chodzi o konstrukcję, nie mam żadnych zastrzeżeń – piersi mieszczą się tam, gdzie powinny, boki nie sięgają zbyt daleko pod pachy.

 

Wygoda

To drugi, obok podtrzymania, najważniejszy punkt przy ocenianiu staników sportowych. Impact Free jest bardzo komfortowy – żadnego uwierania czy drapania. Od spodu miseczki wyścieła warstwa bawełny z jednym tylko pionowym szwem biegnącym pomiędzy piersiami, który nie przylega do skóry.

Impact Free jest opisywany jako uszyty z oddychającej bawełny. Rzeczywiście, bawełna stanowi 80% jego składu. Bawełna w odzieży sportowej kojarzyła mi się dotąd z błyskawicznym nasiąkaniem potem, toteż bardzo przyjemnie zaskoczył mnie fakt, że IF pozostaje suchy. Po solidnym zmęczeniu zdjęłam z siebie wilgotną koszulkę i suchy biustonosz. Niestety taśma obwodowa z szerokiej gumy nie potrafi oddychać i robi się mokra.

Inny aspekt komfortu to wygoda zakładania biustonosza. Konia z rzędem tej, która nauczy się zapinać IF z tyłu. Ja musiałam się nauczyć kompletnie obcej mi techniki zapinania z przodu i przekręcania. Da się zrobić, ale trochę to męczące…

 

Kolejny aspekt komfortu to wygoda zakładania biustonosza. Konia z rzędem tej, która nauczy się zapinać IF z tyłu. Ja musiałam się nauczyć kompletnie obcej mi techniki zapinania z przodu i przekręcania.

Cena

O ile wiem, najlepsza na rynku sportowych D-plusów – dlatego mocna czwórka. Polskie Grand Prix marki Avocado są już nieco droższe, Freya ceni się jeszcze wyżej, a Shock Absorbery na polskim rynku zaczynają się od 200 zł (kto da mniej?). Poza tym, jak zwykle, postarałam się o promocyjną cenę specjalnie dla Was 🙂 (szczegóły poniżej).

 

Podsumowanie

Impact Free to godny uwagi sportowiec w umiarkowanej cenie, nadający się do umiarkowanych obciążeń (mówię tu jako właścicielka 34GG). Raczej nie polecałabym go osobom o ciężkich biustach wybierającym się na maratony, ale krótki truchcik czy siłownia to dla niego idealne zastosowania. Przypuszczam także, że lżejszym biustom mógłby służyć również do joggingu.

Uwaga, promocja!

Szczeciński salon Ebras.pl (ul. Królowej Jadwigi 9/1) proponuje nam na hasło „Stanikomania” 15% zniżki na Impacta. Jeśli macie ochotę wypróbować też inne marki – Ebras oferuję także Freyę Active oraz nową na naszym rynku markę Pure Lime. Mam nadzieję, że będę miała jeszcze kiedyś okazję dokonać testów porównawczych 🙂 Trzymajcie kciuki za moje samozaparcie!

Może ci się spodobać

37 komentarzy

  • urkye

    Mam Royce’a od roku i jestem z niego ogólnie zadowolona. Ma on tylko kilka bardzo irytujących cech:
    -przede wszystkim ten rzep. Psuje gumę (moim zdaniem to jego sprawka, a nie haftek, jak napisałaś w notce) i przyczepia się do wszystkiego, przez co boję się go wrzucić do pralki i muszę prać ręcznie. Po roku użytkowania guma wygląda tragicznie.
    -niestety po biegu jest mokry. Cały, bez wyjątku. Nie jest to przyjemne uczucie;)
    -długo schnie
    -jest wysoko zakończony pod szyją – czasem (nie mam pojęcia od czego to zależy) mnie to drażni podczas biegu, a czasem tego w ogóle nie czuję.
    Kształt i podtrzymanie bez zarzutu, miski faktycznie pojemne. Obwód zapinam sama, aczkolwiek trochę się trzeba przy tym namęczyć – ten rzep niestety nie ułatwia sprawy;)
    W swoim pierwsze co zrobiłam, to odprułam różowe logo – teraz wygląda o niebo lepiej:P

    30 czerwca 2010 at 06:59 Reply
  • urkye

    Chyba źle przeczytałam – pisząc rzepowe haczyki masz na myśli rzep czy haftki od stanika wszyte w rzep? Jakoś mi się zakodowało, że myślisz o haftkach i stąd niepotrzebny nawias w moim poprzednim komentarzu 🙂

    30 czerwca 2010 at 07:03 Reply
  • sheila9

    Właśnie szukam jakiegoś sportowego, więc może przetestuję 😀

    30 czerwca 2010 at 09:16 Reply
  • zazulla

    urkye chodzi o haczyki, z których zrobiona jest połówka rzepu (druga to takie miękkie pętelki).

    30 czerwca 2010 at 10:53 Reply
  • sylwiastka

    świetny tytuł!!:)

    30 czerwca 2010 at 11:09 Reply
  • a_girl

    Też mam takiego royce’a w rozmiarze 30FF. Mam go od pół roku, używam często i często piorę. Dla małego, w miarę samonośnego biustu podtrzymanie jest ok. Używałam go na siłowni, na ashtandze jodze i do biegania (krótkiego ;)) i utrzymywał baunsowanie w ryzach, nawet jeśli nie eliminował go całkowicie ;). Kształt super. Wady dostrzegam 3:
    a) to nasiąkanie wodą, o którym mówiła urkye – nie biegam maratonów, więc nie jest to aż tak przeszkadzające, ale po intensywnym godzinnym treningu czuję się faktycznie strasznie mokra
    b) guma, chociaż na początku jest dosyć ścisła, mocno rozciąga się z czasem; zaczynałam na pierwszej haftce, teraz już muszę zapinać na trzecią i bynajmniej nie czuję się ściśnięta 😉
    c) tył jest jak dla mnie zbyt bardzo wycięty, żeby nosić sam stanik, natomiast przód jest na tyle zabudowany, że wyłazi spod wielu koszulek

    30 czerwca 2010 at 11:11 Reply
  • azymut17

    “Shock Absorbery na polskim rynku zaczynają się od 200 zł (kto da mniej?)”
    196 zł – model D+ Max Sports Bra Top (support level 4) w warszawskim Peachfield na Bruna 😉

    30 czerwca 2010 at 11:27 Reply
  • Gość

    ja okropnie zjechałam ten stanik w dopasowanej zaraz po kupieniu. teraz jest może trochę lepiej, ale:
    – rzep wybrzuszający się na haftkach dyskwalifikuje go, jeśli chodzi o gimnastykę na sali. konia z rzędem /lub rolls royce’a ;)/ temu, kto zrobi w nim kilka serii brzuszków bez otarcia kręgosłupa
    – w moim wypadku /30F, teraz E/ obwód od początku był luźny – od razu mogłam go zapiąć na najściślejszą haftkę; przy takim rozmiarze biustu podtrzymanie jest dobre, choć może trochę za dużo ciałka wyskakuje bokami
    – używam go teraz wyłącznie na rower i… na co dzień, bo jest wyjątkowo wygodny!

    30 czerwca 2010 at 14:37 Reply
  • maith

    Brzmi interesująco, szczególnie ten w miarę normalny wygląd 🙂
    Z drugiej strony przerażają mnie, że nie da się w nim położyć i zrobić brzuszków, bo ja akurat jestem wyjątkowo wrażliwa na wszelkie wgniecenia czy otarcia…

    30 czerwca 2010 at 14:48 Reply
  • kasica_k

    Ha, wychodzi mi z Waszych komentarzy, że muszę się trochę solidniej spocić, żeby ocenić jego zdolności “oddechowe” 🙂

    Z SA (B109) miałam tak, że powyżej pewnego progu spocenia też się moczył, ale naprawdę długo zostawał suchy. Bardzo dziwne uczucie to było – zdejmować z siebie wilgotne ubranie, a pod spodem mieć praktycznie suchy stanik.

    Spokojnie bym się odważyła nosić IF bez ubrania, choć najpierw wolałabym trochę schudnąć 😉 Zasłania cały przód klatki piersiowej. Kłaść się w nim nie próbowałam, ale pewnie i do tego dojdzie…

    30 czerwca 2010 at 15:52 Reply
  • aleksandromaniak

    Ja chciałam Royce’a kupić, ale tyle się naczytałam negatywnych komentarzy na temat tego zapięcia, rzepu, jak to przeszkadza, jak się szybko niszczy itd., że z zakupu zrezygnowałam.
    Dziwią mnie komentarze o poceniu – może lepiej dostosować wysiłek do swoichh możliwości, ruch nie polega na oblewaniu się potem, chyba że jest się maratończykiem 😉 Ja tam nigdy nie miewam mokrego stanika, koszulka też raczej sucha. Gdy ktoś zaczyna przygodę z regularnymi ćwiczeniami, lepiej na początku mało intensywny sport.
    Pilates ćwiczyłam w każdym staniku – miękki half -cup Avocado całkowicie wystarczał. Tak samo na siłowni, choć na siłowni akurat byłoby mi szkoda. ale alternatywny nie miałam, bo jak szukałam wtedy stanika sportowego, to było pod tym względem bardzo niefajnie w sklepach stacjonarnych, szczególnie w obwodach poniżej 70. Przyznam jednak, że na aerobiku, szczególnie ze skokakami czy stepie czułam, że mimo średniego rozmiaru 30 FF i młodego biusty przydałby się lepszy support.
    PS Tytuł notki – genialny !!!
    PS 2 Kasico, gratuluję zapału, odwagi i podjęcia wysiłku sportowego! Na początku może być naprawdę ciężko, ale uwierz – efekty szybko dostrzeżesz i poczujesz się lepiej, ja niektóre formy ruchu bardzo polubiłam, choć nigdy typem sportowca nie byłam 😀 Wspieram i kibicuję!

    30 czerwca 2010 at 16:30 Reply
  • iryska84

    Metoda zapinania z przodu i przekręcania – ja innej nie znam! 😉

    30 czerwca 2010 at 18:25 Reply
  • aleksandromaniak

    Heh, ja też tak od zawsze zapinam biustonosz, ale wstydziłam się przyznać 🙂

    30 czerwca 2010 at 20:00 Reply
  • leipsi

    Ja z kolei jestem szczęśliwą posiądaczką Shock Absorbera 4 i to różowego (upolowałam nówkę na Allegro za niecałe 90zł z przesyłką – kto da więcej :D) i po 8 godzinych górskich wspinaczkach nie mam mu absolutnie nic do zarzucenia… Co więcej było cudowne w końcu chodzić po górach mając piesi ciągle w tym samym miejscu 🙂 Może to że trochę ciasny w obwodzie ale to już mój prblem bycia między rozmiarami poza tym schudłam i problem się skończył… Po tych 8h też był suchy i to najdziwniejsze doświadczenie 🙂 Nie wiem czy teraz przekonałabym się aby spróbować czegoś innego… Trzymam kciuki za samozaparcie i dobre podtrzymanie…!!!

    30 czerwca 2010 at 21:56 Reply
  • kasienka.b

    aleksandromaniak – Odnośnie pocenia – to zależy od osoby. Niektórzy mimo małego wysiłku bardzo się pocą, inni wypompują się całkiem i nie są mokrzy. To normalne, ze się pocisz – jakbym miała uprawiać taki sport, przy którym bym się nie spociła, to musiałabym chyba się połozyć i leżeć 😉
    Odnośnie staników sportowych – jak dla mnie niezawodny jest Shock Absorber Max Sport Bra, level 4 – mam już ponad dwa lata, nic się nie rozciągnął, użytkowany często, prany również. Dla mnie nie ma lepszego podtrzymania i przytwierdzenia biustu do klatki 😉
    U mnie, w body.sklep.pl dostępny jest w cenie 199 zł, zatem łapie się jeszcze w granicach poniżej 200 zł 😛

    30 czerwca 2010 at 23:46 Reply
  • sharteel

    Pisałam miesiąc temu o moim Royce na forum LB. Najpierw subiektywne wrażenia:

    forum.gazeta.pl/forum/w,32203,28227467,112310287,Royce_New_Impact_Free.html

    Następnie żelazne liczby, czyli pomiary:
    forum.gazeta.pl/forum/w,32203,28227467,112358124,Royce_New_Impact_Free_cd_.html

    I przez kolejny miesiąc nie zmieniłam zdania. W skrócie: wygodny, ładny,
    do ćwiczeń statycznych, siłowych – tak,
    do ćwiczeń dynamicznych – NIE.
    Zbyt słabe podtrzymanie wynika IMHO z rozciągliwości obwodu.

    30 czerwca 2010 at 23:49 Reply
  • aleksandromaniak

    Heh, tak naprawdę do ćwiczeń statycznych wystarczy zwykły, codzienny bardziej zabudowany stanik, szczególnie przy małym i średnim biuście. Na pilates, i siłownię nosiłam zwykły, miękki half-cup i sprawdzał się bardzo dobrze. Ja od biustonosza sportowego oczekuję tego, że będzie się nadawał do dynamicznych ruchów, podskoków, biegania, spinningu intensywnego itd. Jak się nie sprawdza, to jest to dla mnie codzienny biustonosz o wyglądzie biustonosza sportowego.

    30 czerwca 2010 at 23:58 Reply
  • pierwszalitera

    aleksandromaniak: Regularnie ćwiczone ciało lepiej reguluje temperaturę, a to znaczy, że przy wysiłku szybciej i więcej się poci. Ja przy pilatesie muszę czasem w połowie zmienić koszulkę na suchą, a na codzień nie potrzebuję nawet dezodorantu, więc może mamy inne pojęcie o efektywnych ćwiczeniach. 😉 Jak się nie pocę, to znaczy, że czas zmienić sport, albo podwyższyć intensywność, bo moim zdaniem przestaje działać.
    A tak w ogóle marzy mi się sportowy stanik, który mogłabym nosić na zajęcia taneczne, tzn. dobrze trzymał i zabezpieczał, ale nie wyglądał jak spłaszczająca koszulka lekkoatletyczna i nie wystawał z wyciętego trykotu. Na razie jeszcze nie znalazłam. W czym ćwiczą na przykład tancerki w balecie?

    1 lipca 2010 at 01:21 Reply
  • plica

    pierwszalitera, masz dostep do bloga o metamorfozach? tam jedna z forumek zrobilam notke o stanikach dla bellydancerek…

    1 lipca 2010 at 07:25 Reply
  • mszn

    @leipsi:
    Mój Shock Absorber kosztował 37 zł nówka 🙂 Jakiś sklep z bielizną próbował pozbyć się niechodliwego zapewne według właścicieli rozmiaru 70F, to się nazywa mieć szczęście.

    I to właśnie SA Max Sports mogę pisać ody i peany na cześć. Zawsze potarzam, że żaden stanik nie wpłynął na moją sylwetkę – i to po całości 😉 – tak jak SA. Przez ponad rok używania (a latem są okresy, kiedy biegam codziennie) nie rozciągnął się nawet o centymetr, wygląda nadal ładnie, biała lamówka trochę tylko zszarzała przez czarny materiał. Trzeba uważać z planowaniem wysiłku, bo jednak potrafi schnąć trochę dłużej, więc czasem jeśli biegam wieczorem, a potem następnego dnia rano, to czasem zakładam lekko wilgotny stanik – ale nawet wtedy nic nie obciera.

    No i własnoręczne zapinanie tego drugiego zapięcia na plecach to niezła rozgrzewka.

    1 lipca 2010 at 08:38 Reply
  • pierwszalitera

    Plica, a co to jest blog o metamorfozach? Staniki do belly dance, to są zwykle tjuningowane szytwniaki, sama wykorzystuję w tych celach mojego effunika z zawiązywaną pod biustem kusą bluzeczką. Na scenie przeżyłabym tych kilka minut też w jakimś przerobionym cekinowym pushupie z miseczką do D, ale zanim ma się coś do pokazania, to trzeba ćwiczyć i sporo się napocić. I nikt normalny na próbach nie wykorzystuje do tego celu swojej najlepszej i często drogiej garderoby orientalnej. Stanik sportowy jak najbardziej jest potrzebny, ale taki, by patrzenie w lustro nie kłuło w oczy. 😉

    1 lipca 2010 at 16:41 Reply
  • aleksandromaniak

    Heh, pierwsza litero, ja po pilatesie w całkowicie suchej koszulce idę na siłownię (wiem, zła kolejność, ale tak pasuje), bo pilates to dla mnie przede wszystkim relaks, porządny wysiłek to dopiero na siłowni albo jakimś intensywnym fat burningu , ale wtedy też nie jestem mokra, w ogóle nie mogłabym wtedy ćwiczyć bleh. Może tak mało się pocę dlatego, że jestem atopikiem i nie używam antyperspirantów z drogerii (w kulce, dezodoranty bojkotuję , i tak już za dużo freonu ucieka), tylko z apteki. Niby nie lecznicze, ale rzeczywiście bardzo skuteczne, pachy są idealnie suche. Więc u mnie wyznacznikiem intensywności jest ten moment, kiedy nie mogę oddychać hehe.
    Co do baletnic – ja w ogóle w życiu nie widziałam żadnej sportsmenki – tancerki w odpowiednio dobranym staniku, więc obawiam się, że one noszą 70 A-D zwykłe. To był jeden z powodów (licznych hehe), dla których nie mogłam oglądać ,,Tańca z gwiazdami”, bo aż przykro było patrzeć na obwody na szyi i piersi uciekające bokiem.
    A tak w ogóle, to czy do treningów nie wystarczy Ci jakiś zwykły, tylko bardziej zabudowany stanik? Jak wspominałam – na moje 30 FF do form ruchowych bez skakania itd. wystarczał mi nawet miękki half-cup, nic się ruszało, a czułam się mniej zapanczerzona 🙂 Więc może po prostu seksowny full cup? 😀
    Co do cekinów- maskaradki powinny mieć jakiś stanik z cekinami, to byłby hit, ja bym kupiła na pewno 🙂
    Ja w ogóle uważam, że te sportowe staniki są czasem przesadnie zabudowane. Freya Acitve to dla mojego średniego biustu nie był stanik sportowy, ale pancerz po pachy, wytrzymałam dwie minuty w przymierzalni.
    Mszn – to się nazywa prmocja, wow! No właśnie chyba sobie zakupię SA, pojawił się stacjonarnie w Warszawie, więc chyba się skuszę. Próbuję godzić się z tym, że znikną mi w nim piersi, trudno 😛

    1 lipca 2010 at 17:20 Reply
  • pinupgirl_dg

    Ja też z tych pocących się, nie pocę się może jedynie przy jodze, każdy inny ruch to natychmiastowo mokre ubranie. I nie chodzi tu tylko o pachy, musiałabym się wykąpać w Antidralu, łącznie z głową :).
    Mam od roku SA i poza tym, że nie trafiłam z rozmiarem (70D na 70-72 pod biustem jest za ciasne, w przymierzalni wydawało się ok, ale wystarczy krótki podbieg żeby się przekonać, że moje płuca potrzebują więcej luzu), jestem nim zachwycona. Noszę go, kiedy uprawiam sport i po domu, jako wygodniczka -bezfiszbinowca. Kiedy go nie miałam, radziłam sobie zakładając zwykły, codzienny stanik a na to obcisłą, sportową koszulkę z wbudowanym topem, który miał trzymać biust. A kosztował mnie jakieś 30 zł :).
    Kasico – fajna sesja na łonie natury :).

    1 lipca 2010 at 17:42 Reply
  • kasica_k

    Dziś już udało mi się Royce’a nieco spocić niestety, a może stety 🙂 Ale nie biegałam, tylko kręciłam na rowerku stacjonarnym. Trochę szkoda, że zakrywa cały dekolt, bo jednak brakuje mi w tym miejscu wentylacji, zwłaszcza w taki ciepły dzień jak dziś.

    Co do zapinania – aleksandromaniak, bardzo wiele osób zapina tak, jak Ty, ale ja zawsze zapinałam z tyłu i takie kręcenie stanikiem jest dla mnie po prostu dziwne 🙂 Bardzo dziękuję za słowa zachęty i wsparcia. Ze sportów jak dotąd lubiłam jazdę na rolkach i samochodem 🙂 Co do efektu, to już dostrzegam! Głupie parę minut na rowerku codziennie i już czuję, że mam więcej energii.

    1 lipca 2010 at 23:50 Reply
  • mon

    Posiadam go lecz już od jakiś 2 miesięcy nie używam. Bardzo go lubiłam, jednak schudłam i jest dużo za duży w obwodzie jak i w biuście. 2 rzeczy w nim mnie denerwowały:
    -jest bardzo wysoko zabudowany wręcz od szyję
    -przez rzep moje plecy wyglądały jakbym miała garba, odstawał
    Ale ogólnie chwale sobie go. Szkoda, że aktualnie nie za bardzo mam fundusze na nowy biustonosz.

    2 lipca 2010 at 00:33 Reply
  • pierwszalitera

    aleksandromaniak: No właśnie musi mi na razie wystarczyć zabudowany full cup. Half cup się nie nadaje, bo może ładnie wygląda, można założyć bardzo wycięty trykot, ale w tańcu orientalnym trochę się podskakuje i kręci, sporo trzęsie, a i rozgrzewką robię porządną, a falowania górnej części biustu uważam w sytuacji bez publiczności za zbędne. 😉 To byłaby jednak interesująca propozycja – staniki do tańca, bo przecież wiele kobiet tańczy balet, belly dance, flamenco, czy taniec irlandzki i efekt wizualny jest tu tak samo ważny, jak podtrzymanie. A na razie staniki sportowe mają wyjątkowy sportowy wygląd, zakrywają cały dekolt prawie po szyję i nie dają się ukryć pod moimi catsuit.

    2 lipca 2010 at 12:08 Reply
  • aleksandromaniak

    Producenci! Staniki do tańca prosimy! 🙂
    Co do sportowców : czy któraś z Was testowała sportowiec Avocado? Bo cena przyjazna, jak na sportowca (159zł), a załapuję się w moim rozmiarze na interesujący kolor karmelowy 🙂 Wygląda standardowo, ale jestem ciekawa, jak sobie radzi na aerobiku przy średnim biuście 🙂

    2 lipca 2010 at 20:01 Reply
  • mrowka_r

    Kupiłam ten stanik jakieś 2 miesiące temu z myślą o czymś w czym będę mogla spać…
    Żałuję, że tak późno to zrobiłam bo sprawdza się świetnie 🙂

    2 lipca 2010 at 22:24 Reply
  • iq133

    Taki Royce jak na zdjęciu służy mi 2 lata i jestem z niego bardzo zadowolona. Nie rozciągnął się ani trochę i nie zniszczył. Z tym, że ja w nim nie skaczę i nie eksploatuję zbyt intensywnie – jeżdżę w nim na wycieczki rowerowe i chodzę po górach. Oceniam go jako ściśliwy i zdecydowanie małomiskowy (jeżeli w tym fasonie można mówić o miskach). Normalnie noszę rozmiar 32H, a ze ściśliwców 30HH lub rzadziej J. Ten mam 32J i wciąż zapinam się na najluźniejszą haftkę. Obwód nie ciśnie, ale jest na styk. Natomiast nie pogardziłabym trochę większymi miskami i zastanawiam się nad kupnem drugiego takiego w rozmiarze 34J. W bluzce założonej na ten biustonosz wyglądam, jakbym miała wyraźnie mniejszy biust niż w innych biustonoszach, ale nie rozpłaszczony na klatce piersiowej, tylko lekko zaokrąglony, zupełnie przyzwoicie zebrany i lekko uniesiony. To jest chyba tak jak w minimizerze (chociaż nigdy takowego nie miałam, ale tak to sobie wyobrażam). Ani brak dekoltu, ani rzep na plecach mi nie przeszkadzają. Z poceniem to prawda – po kilkugodzinnej wycieczce biustonosz jest pod biustem mokry, a że jest dość gruby, więc po praniu długo schnie i wychodzi na to, że trzeba by mieć takie dwa. Dodam jeszcze, że jest też wystarczająco ładny, żeby w okolicznościach sportowo-turystycznych mógł służyć jako top. Dla porównania mierzyłam dwa inne biustonosze sportowe: Shock Absorber Level 4 w rozmiarze 34G robił mi z biustu koszmarne “rakiety”, a Freya underwired sports bra FYJ3 w teretycznie moim rozmiarze 32H miał fiszbiny szerokości 21 cm i długości 39 cm, co sprawiało, że biustonosz odstawał mi od mostka, a piersi miałam pod pachami. Sądzę, że do celów sportowo-turystycznych nadawałby się też biustonosz Anita Rosa Faia Twin Range underwired support, ale niestety ma rozmiarówkę kontynentalną – dla obwodu 70 tylko do H.

    2 lipca 2010 at 23:23 Reply
  • tinea0

    Ja mam go od pół roku (rozmiar 75G – normalnie noszę brytyjskie 65HH lub 65H, Effuniaki 70GG), służy mi do chodzenia po domu i czasami spania, używam prawie codziennie. Jak go kupowałam, to za nic nie potrafiłam go zapiąć, męczyłam się przekręcając go na plecy, albo chłopak mi go zapinał. Miseczki niby dobre, ale nie wyglądają jak na zdjęciach w katalogu, gdzie modelka ma rozdzielone piersi – u mnie piersi nie są rozdzielone (prawdopodobnie powinnam wziąć miseczkę mniejszą, ale nie było w sklepie). Niemniej jak na stanik sportowy biust ładnie wyglądał, był w miarę dobrze uniesiony, żadnych dziobów i innych dziwnych rzeczy nie było.
    Po pół roku obwód tak się rozciągnął, że spokojnie zapinam go na najciaśniejszą haftkę (w “normalny” sposób, bez przekręcania tyłem do przodu). Obwód jest więc baaardzo rozciągliwy. To spowodowało, że biust w staniku wygląda na bardziej oklapnięty. Taśma (tzn. obwód) podjeżdża trochę do góry i załamuje się w pół, w rezultacie pół taśmy przylega do dolnej części piersi, zamiast opierać się na żebrach.
    Do chodzenia i spania jest bardzo wygodny, nic nie obciera. Jeżeli się spocę, to w miejscu gdzie biust styka się z taśmą albo w “rowku” między piersiami. Irytujące jest wysokie zabudowanie z przodu – jako topik wygląda to fajnie, ale trzeba mieć płaski brzuch, by się w czymś takim pokazać bez koszulki 🙁 Pod koszulką nie wygląda zbyt dobrze.
    Nie wyobrażam sobie uprawiania w nim (tzn. w staniku w rozmiarze, który mam) żadnego sportu, który by wymagał podskakiwania. Mam zamiar kupić sobie drugi egzemplarz o węższym obwodzie i mniejszych miseczkach, i wypróbować go na aerobiku, ale ten który mam absolutnie nie nadaje się do uprawiania dynamicznych sportów.
    Podsumowując: jeśli chcecie mieć wygodny stanik bez fiszbin do spania albo jako strój po domu, weźcie rozmiar, w którym jest wam wygodnie, ale nie luźny. Jeśli chcecie stanik do ćwiczeń, bierzcie najmniejszy rozmiar (obdowodo i miseczkowo) w jaki jesteście się w stanie wcisnąć po 10 minutach walki z zapięciem 😛
    Przede wszystkim: nie kupujcie w sklepie internetowym, tylko mierzcie wsklepie różne rozmiary, bo bardzo trudno dobrać właściwy.

    3 lipca 2010 at 09:07 Reply
  • iq133

    No to jestem w kropce i teraz już nie mam pewności w jakim rozmiarze kupić drugi. Może te nowe są trochę inne (większe) rozmiarowo ? Chyba gdzieś na forum LB ktoś o tym wspominał, ale znalazłam tego postu.

    3 lipca 2010 at 10:00 Reply
  • Madeleine

    Ja mam, SA, zamiesczałam już swoją recenzję pod opisem tamtego staniczka. UWażam że jest genialny (klasyczne 32HH zamknięte w 34H), fajnie podtrzymuje, wiadomo, nie jest to mur beton ale nie sądzę abym mogła taki efekt osiągnąć poza ścisłym opasaniem bandażem z rozplaskaniem biustu po klacie. Trzyma lepiej niż full cupy.

    Najładniejszy kształt daje model 4490.

    A co do sportu: polecam wszystkim nordic walking! Nie niszczy stawów jak bieganie (szczególnie przy nadwadze), wzmacnia łapki, i można utrzymać tętno 140 przez cały terning, nie przerywając go i normalnie rozmawiając z osobą idącą obok. Nie myślałam że z takim tętnem jest to możliwe. Należy tylko pamietać, aby najpierw nauczyć się odpowiedniej techniki chodu i jest naprawwde rewelka 🙂

    3 lipca 2010 at 11:51 Reply
  • iq133

    Madeleine, czy mogłabyś powiedzieć, na jakie wymiary pasuje Ci Shock Absorbera 4490 34H ? Przyznam, że już dawno zwróciłam na niego uwagę, ale zrażona kształtem tego modelu SA, który mierzyłam, nie mogłam się zdecydować.

    3 lipca 2010 at 18:44 Reply
  • Madeleine

    Si, 74cm na ścisło, 80cm na luźno- obwód
    109cm na stojaka, 113 w zwisie.

    Teraz jest idealni rozmiarowo, schodziłam z 76/82cm i 112/119cm. Wtedy wychodziły mi bułki pod pachą, ale nie jakieś mega.

    70hh są dobre, poprzednio nosiłam 70j.

    Wklejam zdjęcie ze starych wymairów:
    img195.imageshack.us/i/przodekt.jpg/
    img684.imageshack.us/i/boczeki.jpg/

    3 lipca 2010 at 23:30 Reply
  • iq133

    Dzięki za odpowiedź

    4 lipca 2010 at 17:48 Reply
  • kajka

    Dziewczyny, każdy ściśliwy “sportowiec” będzie dobry, a najlepszy jak najściślejszy. Chodzi o ochronę piersi, które nawet podczas jazdy rowerem ulegają mikrowstrząsom, mniejsza o kształt tych piersi. To raczej w sferze estetyki, którą niekiedy można sobie darować. Osobiście jestem bardzo aktywna, a przy tym noszę 30GG, w porywach do 30H. Staniki wybieram spośród oferty Shock Absorber. Co do ceny, gdyż o tym głównie chciałam tu potraktować…Kasica, piszesz, że od 200 zł. Owszem, ale polecam założyć konto na PayPall oraz eBay, gdzie za stanik+koszty przesyłki płacę ok. 140 zł. Także Freye oraz niekiedy Pure Lime można dostać tam po niższych cenach niż w jakimkolwiek polskim sklepie. No i nie bać się angielskiego, z doświadczenia wiem, że nie trzeba się tam wykazywać elokwencją. Tym, które często zmieniają bieliznę, w ogóle polecam zagraniczne sklepy…gwarantuję oszczędności!!!

    13 lipca 2010 at 14:14 Reply
  • kasica_k

    To jasne, że za granicą jest taniej i więcej, ale ja bym wolała, żebyśmy mogły przebierać w modelach i cieszyć się niższymi cenami w polskich sklepach… Mimo że sama od lat kupuję za granicą, a może nawet właśnie dlatego. Właśnie zaginęła mi paczka z Figleaves 🙁
    Dlatego z radością zawsze odnotowuję pojawianie się ciekawych marek w Polsce, narzekam na wysokie ceny tudzież namawiam sklepy i dystrybutorów do zniżek 🙂
    Angielskiego rzecz jasna bać się nie ma co, zwłaszcza w dobie Google translatora 🙂

    14 lipca 2010 at 16:29 Reply
  • Leave a Reply