WInne

Stanikowy rok 2009 – czy był wystarczająco dobry?

Kto obserwował polski rynek bielizny D+ przynajmniej przez ostatnie dwa lata, zapewne zgodzi się ze mną, że jeśli chodzi o jego rozwój w minionym (prawie 😉 roku, możemy sobie szczerze pogratulować.

 

Handlowa eksplozja

Nigdy jeszcze nie było tylu sklepów specjalizujących się w szerokiej rozmiarówce. W 2009 roku powstały takie sklepy internetowe, jak np.: Bradea, Onlyher, Adore, Bellami, Noszę biustonosze, polsko-angielskie Braheaven czy sklep polskiej firmy Ewa Michalak (hm, widziałyście najnowszy model? ;), stacjonarne, jak warszawska Abrakadabra czy Secret Hills, lubelski Body, łomżyńska Danaberia, krakowska Marcille (kto da więcej?). Znane e-sklepy otworzyły pierwsze lub kolejne stacjonarne oddziały – dość wspomnieć o warszawskiej Dopasowanej czy Lady’s Place. Niektóre tradycyjne sklepy dały się przekonać do wzbogacenia asortymentu, jak warszawski Li Parie. Żeby zdać sobie sprawę z tej obfitości, wystarczy spojrzeć na Biuściastą Mapę Świata – niektóre z nas pamiętają, jak wyglądała w początkach swojego istnienia. Stanikowych biznesów jest już tyle, że można organizować plebiscyty na najlepszy sklep, jak czyni to właśnie Balkonetka. Za tę handlową eksplozję odpowiedzialna jest cała społeczność skupiona wokół forum Lobby Biuściastych i oczywiście wszystkie odważne bra-businesswomen, które zdecydowały się zainwestować w tę najbardziej kobiecą z branż 🙂

Wiwat różnorodność

Innowatorki polskiego bra-biznesu sprowadziły do naszego kraju dotychczas nieznane marki, jak Pour Moi?, Adore, Ultimo, Gossard, Keia Pink, Discover Mademoiselle czy Hot Milk, przełamując tym samym monopol marek należących do brytyjskich spółek Panache i Eveden. Choć bardzo daleko nam jeszcze do czasów, gdy balkonetki Pour Moi czy plandże Gossarda zawisną w co drugim bieliźniaku, widać olbrzymi postęp – bielizny jest coraz więcej, różnorodność wzrasta, konkurencja też… Polskie firmy z tradycjami, takie jak Dalia, także powoli budzą się z letargu. W końcu, jeśli w jednym roku powstaje kilkanaście dobrze prosperujących sklepów wypchanych brytyjską bielizną, to znaczy, że czegoś dotąd na rynku brakowało – i niekoniecznie chodzi tylko o jakąś nową modę na bieliznę made in UK.

Przedwczesny optymizm?

Możemy więc świętować koniec roku 2009 jako najbardziej, jak dotąd, biuściastego roku polskiego bra-handlu i życzyć sobie, żeby kolejne były jeszcze lepsze. Lepsze, czyli – z punktu widzenia klientki – jakie? Oczywiście z jeszcze większym wyborem i wygodniejszym dostępem do towaru. I z lepszymi cenami.

Z tym ostatnim nie jest już tak różowo – cała ta beczka miodu nie obejdzie się bez łyżki dziegciu. Nie będę wdawać się w rozważania na temat światowego kryzysu, wahań kursów walut i innej polityki, a spojrzę z punktu widzenia klientki marek D+, która właśnie, jak co roku, zastanawia się, gdzie by tu skorzystać ze świeżutkich styczniowych wyprzedaży.

Z myślą o tych kilku modelach, znajdujących się jeszcze na mojej chceliście, udałam się na wirtualne poszukiwania.

Na czerwoną Carlottę marki Fauve, do której wzdychałyśmy przy okazji zapowiedzi kolekcji jesienno-zimowych, nie natrafiłam w polskich sklepach wcale – może niezbyt uważnie szukałam? Gdzieś mignęła mi biała… Pierwszy rzut oka na brytyjski Figleaves wystarczył – Carlotta w czerwieni, w wersji usztywniany half-cup, jest tam do kupienia za dwie trzecie regularnej ceny – 35 funtów, około 162 złote. Zwykła cena to 50 funtów, 230 złotych… Polskie Carlotty, z tego co wiem, nie schodzą poniżej 300 zł, w dodatku prawie ich nie ma. A może się mylę? W każdym razie – czym prędzej zamówiłam swój stanik marzeń za równowartość przeciętnego Panasza i połowę polskiej ceny. I to, bynajmniej, nie na ebay, lecz w dużym i wcale nie najtańszym e-sklepie!

Inna pozycja na liście marzeń – half-cup Lara marki Elomi, również szeroko tu opiewana. Tu przyznam się, że stanik odkupiłam od znajomej z forum, która z kolei zdobyła go, o ile się nie mylę, w jednym z ebay-shopów – w brytyjskim Figleaves bowiem nie znalazłam swojego rozmiaru. A w Polsce? W Polsce jest to model niemal nieobecny – znalazłam go tylko w jednym sklepie w cenie 279 złotych. To sporo drożej niż w USA, gdzie w Amazon.com Lara kosztuje 66 dolarów (ok. 191 złotych). Ja kupiłam jeszcze taniej – za równowartość ceny z Figleaves (150 zł).

Te dwa przykłady utwierdziły mnie w przekonaniu, że do ideału jeszcze trochę nam daleko – zarówno jeśli chodzi o dostępność towaru, jak i jego cenę. Jeśli dany model do naszego kraju praktycznie jeszcze nie dotarł, a na Wyspach jest już sprzedawany ze zniżką, to coś tu nie gra. Oznacza to zapewne, że czerwonej Carlotty nie zobaczymy w Polsce wcale, mimo naszych tu gromadnych zachwytów – a tutejsze zachwyty, o ile mi wiadomo, mają swoją moc 🙂 Dziwnym wydaje mi się, że murowane przeboje z jesiennych zapowiedzi Evedenu nie są w ogóle wprowadzane na polski rynek. Z naszej siły nabywczej ucieszą się więc po raz kolejny Listki Figowe i inne sklepy za granicą.

Powiecie: polski sklep stacjonarny ponosi większe koszta i jednocześnie kreuje wartość w postaci choćby fachowego bra-fittingu. Ale… po pierwsze – dostępność modelu w jednym czy dwóch sklepach w kraju sprawia, że dla większości klientów zakupienie go stacjonarnie i tak jest niemożliwe i o żadnym bra-fittingu mowy być nie może. Po drugie – czy to uzasadnia aż tak duże różnice? Z pewnością wiele z Was jest w stanie podać więcej przykładów na dużo, zbyt dużo większą opłacalność zakupów na Wyspach. Są oczywiście i pozytywy – polskie sklepy też organizują wyprzedaże i promocje, gdzie ceny są tylko niewiele wyższe od angielskich, a wygoda zakupów w ojczystym języku jest dla wielu klientek istotna. Mimo wszystko jednak – życzyłabym sobie, i Wam też, żebyśmy podczas przyszłorocznej wyprzedaży polowały na okazje głównie w Polsce.

 

Fajerwerki popularności

Zgrzeszyłabym, nie kończąc dziś mocniejszym pozytywnym akcentem 🙂 Rok 2009 był według mnie rokiem bra-fittingu. Określenie nowego zawodu – bra-fitterka – media odmieniały przez wszystkie przypadki, a pamiętać warto, że to my, na naszych forach i blogach, stworzyłyśmy go, a właściwie przeszczepiłyśmy z angielskiego do polszczyzny. Nie ma już chyba babskiego pisma, w którym nie padłoby choć kilka zdań o prawidłowym dobieraniu biustonoszy, temat rozwijała także telewizja (w tej kronice medialnej jeszcze kilku wydarzeń brakuje). Bra-fitting jest hot oraz in, i niech taki pozostanie (lansujmy go wytrwale!), dopóki nie stanie się codziennością i standardem. Niektóre lobbystki, jak Maheda, związały się z bra-fittingiem zawodowo – teraz to one wytyczają trendy i kierunki w tej branży.

Mimo wszystko – uczciwie mówiąc – choć mogłoby być lepiej, to jest całkiem dobrze 🙂

Życzmy więc sobie dobrego stanikowego roku 2010 – oby przyniósł nam kolejną rewolucję, korzystną dla naszych portfeli, oraz, rzecz jasna, pomyślność na wszelkich innych polach. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

Może ci się spodobać

43 komentarze

  • agata272

    I to jest, Kasico, świetne podsumowanie tego roku :). Do dość podobnych wniosków doszłam po grudniowym rajdzie po warszawskich sklepach stacjonarnych i przejrzeniu oferty internetowych :).

    Jedyne, co mi jeszcze przychodzi na myśl, to lawinowy rozwój katalogu Balkonetki oraz wyraźne zwrócenie uwagi na błędy, które mogą się przydarzyć przy dobieraniu staników: zbytnia ciasność obwodu i owijanie się miskami. Mimo wszystko to był udany stanikowo rok. I nie tylko stanikowo, w końcu ruszyło też w tym roku na dużą skalę BiuBiu :).

    31 grudnia 2009 at 06:20 Reply
  • nati_88

    Plus bielska stacjonarna Brafitka 🙂

    Bardzo fajne podsumowanie roku. Mam nadzieję, że w następnym coś ruszy z dostępnością niektórych modeli oraz przede wszystkim z cenami, bo nie każdy ma możliwość zamawiania z zagranicy. A nie upadłam na głowę, by za stanik płacić ponad 200 zł.

    31 grudnia 2009 at 09:03 Reply
  • winter76

    No cóż,też bym chciała wspierać polskie sklepy,ale za cenę jednego mam 2 Freye z np Brastopu,więc na razie nic innego mi nie pozostało.
    Ale ta Lara jest piękna 🙂

    31 grudnia 2009 at 09:40 Reply
  • kakunia.k

    w Polskim sklepie zaszalałam 2x, w stacjonarnym, a tak to – brastop. ze względu na…? ceny. niestety. ostatnio taki np. orion biały, za 13f, czyli, licząc funta nawet po 5zł, to ile, 65zł…..?? no halloooo…. niestety.

    a carlotta… heh, boska. ale jej cena…. na szczęście – dla mojego portfela 😀 – nie znalazłam jej w moim rozmiarze :)))

    31 grudnia 2009 at 10:42 Reply
  • besame.mucho

    Zgadzam się, że to dobry stanikowy rok, i zgadzam się, że mógłby być jeszcze lepszy (oby taki był 2010!).
    W polskich sklepach kupuję, jeśli mam ochotę kupić coś szybko (stacjonarnie). Jeśli kupuję przez internet, to korzystam raczej ze sklepów angielskich – na przesyłkę tak czy inaczej muszę poczekać, a płacę sporo mniej. Mam nadzieję, że polskie ceny spadną oraz że pojawią się tak szalone wyprzedaże jak na wyspach :).

    31 grudnia 2009 at 10:57 Reply
  • joankb

    Dwa lata temu (kiedy w końcu ustaliłam swój rozmiar i na dobre zaczęłam zakupy) funt był droższy, podstawowe modele w brytyjskich sklepach po 28 funtów.
    Dziś – funt tańszy, a staniki zdrożały do…. 29. W tym samym czasie, w polskich sklepach, podwyżka cen sięgnęła przynajmniej 20-30%.
    Dostępność cenowa staników w Anglii – coraz większa, dostępność w Polsce – coraz gorsza.
    Życzmy sobie trochę mądrzejszej polityki dystrybutorów i detalistów, chociaż nie – sami sobie powinni życzyć…

    31 grudnia 2009 at 12:56 Reply
  • anula

    A w moim mieście nadal Triumhp 80B króluje. Węższe obwody dalej nie schodża więc po co je zamawiać.
    no i dalej w kategorii D- niewiele drgnęło bo staników jak na lekarstwo.
    A wyprzedaże w Polsce chyba nie istnieją.

    31 grudnia 2009 at 15:29 Reply
  • roza_am

    Kasico, świetne podsumowałaś dotychczasowe osiągnięcia Wielkiej Rewolucji Stanikowej. Niedawno próbowałam policzyć tegoroczne sklepy na Mapie, ale niestety zabrakło mi palców :), a w kolejce już czekały następne szpilki do wpięcia. Dołączam też do pochwał dla postępów polskich marek oraz rozwijającej się branży bra-fittingowej – dziewczyny, w których ręce miałam okazję w tym roku trafić były w zdecydowanej większości pomocne, kompetentne, a przy tym kulturalne i dyskretne.

    Moje prywatne życzenia na rok 2010 to przede wszystkim rozwój oferty z prawego górnego kącika tabeli (mały obwód, H+ miska), zwłaszcza w opcji wąskofiszbinowej. Liczę tu w szczególności na polskich producentów – ich dotychczasowe działania w tym kierunku rokują bardzo dobrze. Gdyby brytyjscy potentaci poprawili jakość swoich wyrobów (niższe i węższe fiszbiny u Panache, ściślejsze obwody u Freyi i Curvy Kate), a takie firmy jak Miss Mandalay czy Pour Moi? poszerzyły zakres rozmiarowy, też bym się nie pogniewała 🙂

    Postulat cenowy oczywiście popieram, ale robię to bardziej dla idei niż dla własnych potrzeb – kiedy się nie ma w czym wybierać, wysokość cen jest drugorzędna. Chciałabym móc za rok przyłączyć się do niego już pełnoprawnie (o ile nadal będzie aktualny 😉 – jako konsumentka walcząca o korzystniejsze warunki zakupu, a nie (jak obecnie) o wypełnienie wciąż kulejącej niszy rozmiarowej.

    Wszystkiego Biuściastego w 2010 roku!

    31 grudnia 2009 at 16:26 Reply
  • renulec

    Przyłączam się do życzeń – wszystkiego najstanikowszego życzę Tobie, Kasico, oraz wszystkim Stanikomaniaczkom i Lobbystkom!
    Oby nam się i do siego :))

    Uch, zasypało mnie w tych lasach, zasypało po czubek nosa…

    31 grudnia 2009 at 19:10 Reply
  • pinupgirl_dg

    To ja się dołączę do narzekań na ceny, tyle, że polskich producentów. Nie rozumiem, dlaczego wraz z rozszerzaniem rozmiarówki podnoszą ceny do poziomy cen brytyjczyków (no, nie wszyscy).
    Ale mimo tych wszystkich potknięć też uważam, że rok 2009 był wyjątkowo udany :).

    Gorące życzenia dla wszystkich Lobbystek!

    31 grudnia 2009 at 19:48 Reply
  • joankb

    Naprawdę nie rozumiesz?
    Właśnie dlatego, że ceny brytyjczyków są wysokie. Tak już jest, że sprawdzone marki, marki pierwsze na rynku ustalają poziom cen. Wszystkie inne pozycjonują się w odniesieniu do nich. “Jesteśmy nieco mniej doświadczeni, ale przecież nie AŻ o 50%”. Tak to działa. Rozbójnicza polityka cenowa rozpoczęta przez dystrybutorów dwóch marek dotyczy nie ich samych, a całego rynku.

    31 grudnia 2009 at 20:57 Reply
  • Kaśka

    Dalej jest tragicznie z stanikami-karmnikami.
    Zwłaszcza z tymi w niskiej cenie tak do 120 zł.
    Udało mi się kupić 75G Allesa ( najwieksza miska przy 75) ale powiem, że już z niego wypływam, a karmić zacznę dopiero w marcu więc pełny rozkwit biustu ciągle przede mną

    31 grudnia 2009 at 22:47 Reply
  • pinupgirl_dg

    Ano właśnie nie rozumiem. Tzn podejrzawam, że mają swoje racje, ale ceny niektórych polskich marek sprawiają, że nawet nie mam ochoty ryzykować tylko wolę dołożyć te parę złotych (chociaż czasami nawet nie muszę dokładać, a mogę wręcz oszczędzić) i kupić coś sprawdzonego. W rezultacie poza jedną Dalią, kupioną jeszcze zanim zaczęli szaleć z cenami, nie mam w szafie nic made in Poland. Druga sprawa jest taka, że paradoksalnie trudniej mi kupić stacjonarnie polski stanik.
    Obawiam się, że więcej osób kalkuluje tak, jak ja. Mnie to bardzo nie boli, bo puki mam niepopularny zarówno wśród lobbystek jak i wśród “nieoświeconych” kobiet rozmiar i dostęp do tanich brytyjczyków żyję spokojnie. Ale gdy przyszło poradzić koleżace, która zdecydowanie wypada z rozmiarówki przeciętnego bieliźniaka to był problem. Gdy zobaczyła ceny “uświadomionych” staników tylko popukała się w głowę.

    31 grudnia 2009 at 23:37 Reply
  • joankb

    I ma rację. Stanik to codzienna część garderoby, ani mniej ani bardziej ważna niż inne. Intensywnie eksploatowana, blisko ciała, zużywalna bardziej niż odzież wierzchnia. Ze standardowymi kosztami surowców. Gradacja cen na rynku brytyjskim jest w miarę logiczna – ciuchy, buty w odpowiedniej kategorii markowo – luksusowej są droższe niż bielizna.
    U nas stanęło na głowie.

    31 grudnia 2009 at 23:50 Reply
  • dochan

    W tym roku otwarto chyba jeszcze Lingerię w Gdańsku prawda? 🙂 Również wszystkim życzę szczęśliwego stanikowego roku! 😀

    1 stycznia 2010 at 11:58 Reply
  • Gość

    Ze stacjonarnych sklepów powstały jeszcze:
    -Margot w Warszawie,
    -Lawendowe Wzgórza w Poznaniu,
    -Magia Kobiet w Wesołej pod Warszawą,
    -Kamea w Zabrzu,
    -Fiszbinka w Częstochowie,
    -Biutibiu i Brasserie w Łodzi,

    a z internetowych:
    -lingeria.com.pl ,
    -moja-bielizna.pl ,
    -lamujer.pl ,
    -magic-bra.pl ,
    -do-bra.pl ,

    1 stycznia 2010 at 13:14 Reply
  • besame.mucho

    I nowy Peachfield, ale w ogóle zmienia się tyle, że nie ma co wszystkiego podawać, oby w przyszłym roku podawanie było wręcz niemożliwe, bo zajęłoby pół bloga :).

    1 stycznia 2010 at 22:14 Reply
  • daslicht

    Sytuacja stanikowa jest w Polsce coraz lepsza, coraz więcej osób słyszy w czym rzecz – i to jest piękne. Chciałabym, żeby w nowym roku spełniło się parę pobożnych życzeń, mozliwych a także teoretycznie-abstrakcyjnych:
    – większa oferta dla G+ i to po normalnych cenach – czasem uświadomiona biuściasta woli dalej chodzić w 90E, bo okazuje się, że staniki typu 75K w sumie to są, ale trzy modele na krzyż, konstrukcja do chrzanu, trzeba je zamawiać przez neta i zapłacić 200 złotych.
    Faktycznie biuściaste dalej mają nieciekawie i do tego niewielkie poparcie ze strony G-, które maja wybór i im już nie zależy.
    – normalne ceny, bo w Anglii zarabiają więcej, a płaca mniej – brawa dla dystrybutora, który mógłby opuścić ceny i sprzedać więcej
    – chamska dyskryminacja G+, które musza płacic więcej za ten sam model (a czesto nawet gorszy, bo upancerniony i bez pleców). Angielki jakoś dały radę z takim samym traktowaniem przez M&S, nasze G-minusowe lobbystki mają to gdzieś, przecież one mają :/
    – więcej polskich staników, zwłaszcza w przedziale G+
    – porządnych materiałów dla polskich firm, a nie jakichś tandetnych gumek recepturek w ruskobazarowym stylu
    – normalnych cen, a nie dwukrotnie wyższej, bo stanik ma wielki nietypowy rozmiar w rodzaju 65F
    – jeszcze większej ilości artykułów prasowych/netowych i programów telewizyjnych, a w nich oprócz stanikowych konkretów brak durnych tekstów w rodzaju “nawet do wielkiego Jot” czy inne “miseczka K jest na 150 w biuście”
    – porządnie biuściastych artykułów na Stanikomanii, bo póki co alfabet biuściastego stanu umysłu kończy się na G 😛
    – zniknięcia modelek w dużo za małych stanikach, koniec pokazywania seksi buł
    – katalogi wysyłkowe typu Quelle oferujące porządne rozmiary
    – lobbowanie u Triumfa, a nie triumfofobia, z nimi warto by współpracować, jak oni zaczną szyć pełną rozmiarówkę, to Lobby wygrało ^^

    2 stycznia 2010 at 18:39 Reply
  • winter76

    Daslicht-czy Ty aby nie przesadzasz?Mam miec pretensje do dziewczyn G-,ze w moim 65HH jest gorszy wybór,wyższe ceny itp?Proszę Cię,tak samo dziewczyny z mniejszym rozmiarem mają pewnie swoje zarzuty i co?To nasza G+ wina?

    2 stycznia 2010 at 19:26 Reply
  • roza_am

    Wysokie ceny u polskich producentów nie zaczęły się wraz z wejściem brytyjczków na nasz rynek. Wcześniej producenci F+ misek równali do Triumpha i Feliny.

    2 stycznia 2010 at 19:29 Reply
  • aleksandromaniak

    mnie jako wciąż niezbyt zamożnej studentce najbardziej doskwierające ceny (one też są największą przeszkodę w zachęcaniu koleżanek do kupna stanika w odpowiednim rozmiarze)
    mimo że z reguły mam ten swój rozmiar 65FF to jednak mój biust rzadko ,,trafia” na swój model, oj rzadko, w sklepach stacjonarnych przymierzam mnóstwo staników, owszem, są nawet rozmiarowo dobre, ale kształt nie do zaakceptowania, stąd ,,bolesme” 🙂 cenowe zakupy w sklepach stacjonarnych (lub w internetowych z możliwością osobistego odbioru), z moim biustem zamawianie na brastopie mogłoby trwać wieki

    Daslicht – naprawdę nie da się zadowolić wszystkich, nic też dziwnego, że Kasica recenzuje staniki, które może ponosić i dzięki temu dokładnie je odpisać, a jej biust zachowuje jeden rozmiar 😉
    Równie dobrze ja mogłabym narzekać, że nie pojawiają się recenzje staników na biuście ani nie małym, ani biuściastym, tylko takim moim średnim 😛
    Z resztą Twoiich postulatów jak najbardziej się zgadzam.
    Teoretycznie w takiej np. Dalii mam rozmiar 65 H i mogłabym sobie kupować polskie staniki. Tylko że ja 23latka jestem fanką kolorowych, fikuśnych staników, a nie tych koszmarków. Ponadto lubię ścisłe 65, mam twarde żebra 😀 i te polskie 65 są dla mnie zbyt rozciągliwe. Nie zapłacę za polski rozciągłiwy stanik 130 zł.
    Poluję więc na brytyjczyki w wyprzedażach. (ostatnio zaplaciłam za jeden stanik Cleo 90 zł i uważam, że taka cena jest jeszcze rozsądna.)
    Matko, niech te buły znikną, krew mnie zalewa po prostu, jak je widzę. 😀
    Ja jeszcze marzę (a marzenia się spełniają, czyż nie? 😉 ), żeby w sklepach La Senzy w Polsce była ich rozmiarówka z UK. Wtedy miałabym dużo codziennych , fajnych staników w cenie poniżej 100 zł i byłabym kobietą szczęśliwą 😀
    I proszę też, żeby staniki w moim rozmiarze rozumiały, że są na średniu biust, który nie wymaga aż tak super podtrzymania i żeby nie zamieniały się w pancerniki. To jest naprawdę poważny problem.

    2 stycznia 2010 at 23:58 Reply
  • pinupgirl_dg

    joankb – amen!

    daslicht – a ja bym sobie życzyła większego wyboru w D-. Ale cóż, G+ lobbystki mają to gdzieś………………………..
    Zgadzam się z postulatem niższych cen, wyższej jakości, większego wyboru. Gdyby to odemnie zależało, też chętnie dobrze ostanikowałabym modelki w reklamach. Zgadzam się, że w wielu firmach 70D to “egzotyczny” rozmiar i mam nadzieję, że przykładowo katalogi wysyłkowe dojdą chociaż do poziomu trochę lepszego bieliźniaka. Ale wypraszam sobie, to, że nie mieszam z błotem producenta który chce rozszerzyć rozmiarówkę “tylko do G” to nie znaczy, że zależy mi na tym, żeby dziewczyny w strefie G+ i H+ miały co nosić. Tak samo, jak chcę żeby wybór w strefie 60C był jak największy.

    3 stycznia 2010 at 00:33 Reply
  • petisu

    W tym roku otwarto też Karoline w Zielonej Górze (karoline.pl/) 🙂

    3 stycznia 2010 at 01:16 Reply
  • roza_am

    Ależ skąd, stacjonarny Karoline powstał w 2008 roku

    3 stycznia 2010 at 02:09 Reply
  • kasica_k

    Też mam problemy z ogarnięciem, co powstało w ostatnim roku, a co wcześniej. Ale Karoline to faktycznie 2008.

    Dzieki za uzupełnianie listy, w tym szczególnie za przypomnienie o BiuBiu. Bo w końcu nie samymi stanikami człowiek żyje 🙂 A ja już mam w szafie dwie BiuBluzki 🙂

    3 stycznia 2010 at 04:32 Reply
  • sylvana

    Do tej pory siedziałam cicho, ale w tym momencie to już nie wytrzymałam. 🙂

    @aleksandromaniak: Dalii można wiele zarzucić, w tym to, że ma zdecydowanie zbyt wysokie ceny, jak na polską markę, ale, dalibóg, nie to, że produkuje rozciągliwe koszmarki 🙂 Mam kilka ich staników w nowej kolekcji (tak… odżałowałam, że tyle kosztują) i zdecydowanie uważam, że to bardzo udane modele. Wszystkie, które mam, co do jednego. Wszystkie raczej ścisłe, fiszbiny jak trzeba dotykają mostka (a nie robią mi tamże dziur, jak CK Portia czy Tango II plunge), miłe w dotyku i wzorniczo przyjemne, robią u mnie “kulki na pograniczu zadartych nosków”. Ich jedyną waduchną (bo wada, moim zdaniem, to to nie jest) jest szerokie, trójhaftkowe zapięcie w większych miskach – moje 65H, czyli rozmiar taki, jak Twój, ma trzy haftki.

    Podsumowując – bronię Dalii jak niepodległości, bo jak dotąd, na moim kilka miesięcy temu uświadomionym biuście, póki co Dalia spisuje się najlepiej (idąc zresztą łeb w łeb z maskaradkami: Antoinette i świeżo, rzutem na taśmę zdobytym Aragonem – nawet pomimo tego, że to są niejako dwie odmienne klasy biustonoszy, do innych zastosowań).

    Tak więc życzę Dalii, żeby dała radę cenowo spuścić z tonu, zachowując obecną jakość i – być może – poszerzając rozmiarówkę.

    I zmieniając temat: życzę sobie i innym, aby BiuBiu kwitło, rozwijało się i przytłoczyło nas bogactwem oferty w 2010 roku. 🙂

    3 stycznia 2010 at 13:25 Reply
  • Maupa-maupa

    Oto lista moich największych tegorocznych stanikowych radości:
    – w Luboniu, czyli rzut kamieniem ode mnie, powstał stanikowy outlet.
    – Cieszę się też z faktu, że moja koleżanka, która najbardziej potrzebowała oświecenia, w nim pracuje i oświeca kolejne zagubione duszyczki 😉
    – W tym roku kolekcja moich staników rozszerzyła się z dwóch (!) do pięciu. Na więcej mnie niestety nie było stać.
    – Na brytyjskim e-bayu jest więcej niż jedna strona staników w moim rozmiarze – 60D.
    W tym nadchodzącym roku wszystkim stanikomaniaczkom życzę ogromniastego wyboru i spadku cen, nie tylko staników, ale także przesyłek.

    3 stycznia 2010 at 19:18 Reply
  • sylvana

    Chciałam jeszcze tylko dodać, iż owszem, Carlotta (jak i chyba wszystkie możliwe produkty Fauve) oczywiście od dawna jest dostępna w sklepie internetowym http://www.biel.com.pl – niestety poważną wadą sklepu, pomimo bogatej oferty Freya/Fantasie/Fauve, są wściekłe ceny. Ludzie, ponad 300 zł (a często prawie 350) za stanik?…

    3 stycznia 2010 at 19:21 Reply
  • aleksandromaniak

    Sylvana, cieszę się, że Dalia na Ciebie pasuje, naprawdę też chcialabym kupować polskie staniki. Ale dla mnie są rozciągliwe i z moim dekoltem nie robią nic, nie radzą sobie z moim rozstawem. Ich wzornictwo również mi nie odpowiada, dla mnie jest po prostu mdłe, ale to już oczywiście kwestia gustu, więc w sumie nie powinnam uznać tego za wadę, racja.
    300 zł za stanik – tego to ja nawet nie skomentuję, bo mnie krew zalewa.

    4 stycznia 2010 at 12:26 Reply
  • sheila9

    Dobre podsumowanie 2009 roku, oby było już tylko lepiej (i taniej…)

    4 stycznia 2010 at 14:25 Reply
  • kasica_k

    Co do Dalii – jak dotąd testowałam jeden model, Ninę, w rozmiarze 75H. I uroda była jego największą zaletą. Z podtrzymaniem jest już gorzej. Co z tego, że koronka jest przepiękna i delikatna, skoro obwód bardzo rozciągliwy, niczym guma od majtek 😉 Do tego za wąskie fiszbiny (w moim obwodzie był dostępny tylko do miseczki H, więc nie miałam okazji sprawdzić, czy rozmiar większe byłyby lepsze). Tak, że pewnie jeszcze trochę czasu upłynie, zanim sprawię sobie Dalię, choć postępy tej marki są z pewnością ogromne. Ale dopóki nie zmieni dzianiny w obwodach, to będzie marnie, jeśli chodzi o większe biusty 🙁

    4 stycznia 2010 at 18:30 Reply
  • sylvana

    @aleksandromaniak: nieno, jasne, co biust, to gust 🙂

    @Kasica: faktem jest, że zostałam stanikowo nawrócona raptem kilka miesięcy temu, więc prawdopodobnie jeszcze nie wiem, co to znaczy “ścisły obwód” – dla mnie, na przykład, Arabella 30FF (72cm mierzone ścisło, i to z warstwą tłuszczyku) ma obwód jak z żelaza i nie mogę się nadziwić dziewczynom na Balkonetce, które piszą, że Freya jest rozciągliwa. Być może podobnie mam z Dalią, ale póki Dalie się trzymają ciała, jest dobrze 🙂

    4 stycznia 2010 at 23:11 Reply
  • besame.mucho

    Hmm, przy okazji sklepu Biel – to jest dobra ilustracja tego, że z polskimi cenami zrobiło się niefajnie. Nie o sam ten sklep mi chodzi, bo u nich zawsze było pieruńsko drogo, ale o to, że kiedyś kupowałyśmy w jedynej polskiej Bellissimie, potem w Intimo i innych pionierskich sklepach i omijałyśmy Biel szerokim łukiem, bo była tam nieprzyzwoita drożyzna w porównaniu do innych sklepów (nie mówiąc już o sklepach brytyjskich). Niefajne jest to, że teraz ceny wszędzie w Polsce są niemal takie same – ale to nie w Bieli spadły, u nich ciągle są takie same, to inne sklepy dorównały do nich.

    5 stycznia 2010 at 01:08 Reply
  • kasica_k

    @sylvana, różnice w naszym odbiorze tych samych modeli mogą wynikać też z tego, że mamy zupełnie różne wymiary, a staniki w różnych obwodach mogą się różnie zachowywać jeśli chodzi o rozciągliwość. W końcu, m wyższy rozmiar obwodu, tym materiału do rozciągania jest więcej 🙂

    @besame, dobra uwaga…

    5 stycznia 2010 at 01:17 Reply
  • nieco8

    Dzięki za te notkę. Nie byłam na bieżąco ze stanikowymi sklepami, a dzięki Tobie zrobiłam ich szybki przegląd i nabyłam po okazyjnej cenie Fifi Ruby Pink w noszebiustonosze.pl. Poznałam też fantastyczny blog jego właścicielki, faktycznie ma świetne pióro.

    6 stycznia 2010 at 17:57 Reply
  • aleksandromaniak

    besame.mucho – święta racja !

    Sylvana, ja mam 71 pod biustem (w dodatku mostek mam kościsty raczej;) ) i często odrzucam 30 w danym modelu za zbytnią rozciągliwość 🙂 Także już rozumiem, że w Dalii Ci wygodnie, ale ja lubię ściślaki, nawet 60 czasem noszę ;))) Więc w 30 nigdy nie czuję się jak w pancerzu, to dla mnie wygodny obwód 🙂
    Także to może być i to, co napisała Kasica, i to, że nasze indywidualne preferencje są różne 🙂

    7 stycznia 2010 at 13:12 Reply
  • kasica_k

    A ja spieszę donieść, że zamówiona Carlotta już w mojej szufladzie. Jest piękna, ale moim zdaniem warta dokładnie tej ceny, za którą jest wyprzedawana – 35 funtów. No, może 40 dałoby się jeszcze znieść. Ale 50 chyba bym za nią nie zapłaciła 🙂

    7 stycznia 2010 at 13:27 Reply
  • sylvana

    @aleksandromaniak, no pewnie – sporo zależy od budowy, u mnie się obwód zakleszcza między dwiema wypchniętymi warstewkami tłuszczyku, co mi zresztą słusznie wytknięto na Balkonetce 😉 Ale mostek, o cudzie, też mam kościsty – Tango II plunge uporczywie próbuje mnie tam przebić, a że brak warstewki amortyzującej, to go chyba w końcu młotkiem rozklupię.

    @kasica: Carlotta jest warta _każdej_ ceny, nawet RRP (no, tej brytyjskiej) – moje dwa awokado (lub cukinie, co kto woli) przerobiła na coś, na widok czego kołorker mało kubka z herbatą nie zgubił, gdy mnie mijał 😉

    8 stycznia 2010 at 20:42 Reply
  • sylvana

    Um. Rozklupię stanik, a nie mostek. Do mostka jednak jestem zbyt mocno przywiązana emocjonalnie. 🙂

    8 stycznia 2010 at 20:44 Reply
  • abw-online

    Przepraszam Kasico za prywatę, ale mam pytanie do sylvany w związku z Carlottą. Zadałam je na balkonetce pod jej Indią, lecz widzę, że ostatnio nie zagląda do swojej szuflady , a pojawia się tutaj.
    Sylvano, czy mogłabyś podać jak się mają do siebie miseczki twojej Indii i Carlotty czerwonej? Swego czasu w Peachfield usłyszałam opinię, że Carlotta (ta wcześniejsza wersja, chyba kremowa) ma miniejsze miski. Czy potwierdzasz, to w odniesieniu do czerwonej?

    9 stycznia 2010 at 08:22 Reply
  • marciasek

    Kasico, przyznaj się, jaki rozmiar Carlotty zamówiłaś 🙂
    Nęci mnie ona straszliwie i waham się co uczynić: 34G, 36FF czy zrezygnować.

    15 stycznia 2010 at 13:54 Reply
  • kasica_k

    Zamówiłam dwa, 34G i 36G, po czym zostawiłam ten drugi. Ale nie sugeruj się zbytnio tą decyzją, wg mnie stanik jest rozmiarowo w normie, tylko ja jakoś z normy wychodzę 🙂

    15 stycznia 2010 at 16:46 Reply
  • maith

    No ja z tego, co zmieniło się w 2009 najbardziej cieszę się z powstania sklepu Ewy Michalak. To stamtąd pochodzi mój obecnie najbardziej wyjściowy, najśliczniejszy stanik (w zieloną krateczkę :).
    A na 2010 rok życzę sobie i wielu, wielu z nas, żeby wreszcie coś naprawdę poważnie ruszyło w GG-plusach i żeby wreszcie więcej producentów zaczęło dla nas robić staniki i ładne i wygodne i nieoszpecane bez sensu niepotrzebnymi nibypodtrzymywaczami 🙂

    22 stycznia 2010 at 03:17 Reply
  • Leave a Reply