Ech, lubię tę gimnastykę wyobraźni, gdy trzeba się zastanowić, co będzie za pół roku i czy ten kolor i wzorek, za którym teraz szalejemy, będzie nam się jeszcze podobał za dwa sezony. Bo z doświadczenia wiem, że bywa różnie. Też to macie? 🙂
Wszystkie ofiary i nie-ofiary mody zapraszam do szybkiego rzutu okiem na to, co planuje nam firma Panache Lingerie na przyszłą jesień i zimę, która dla firmy zaczyna się już… w lipcu, bo już wtedy spora część modeli ma szansę wejść do sprzedaży. Powiem, że o ile kolorystyka tej kolekcji jest raczej mroczna (jakoś nie widać moich ulubionych neonów, snif), to jestem nią wielce zaintrygowana. Jest to chyba najbardziej modowa (uch) kolekcja Panache jak dotąd – high apexy, bralety, nieoczywista kolorystyka… – dużo i fajnie się tu dzieje.
Na razie nie zaprezentuję Wam szczegółowej prezentacji próbek całej kolekcji (tak, jak właśnie robię to z kolekcją wiosenną, do której za chwilę wrócę! 🙂 ), a coś w rodzaju reportażu z pokazu w Krakowie. Był to pokaz o charakterze technicznym, czyli bez muzyki i rekwizytów, za to z komentarzem do każdego modelu, co było z pewnością wartościowe dla obecnych na nim przedstawicielek i przedstawicieli bra-nży.
Warto zwrócić uwagę na dopasowanie biustonoszy do modelek, które było wyraźnie lepsze niż zwykle, oraz różnorodność rozmiarów: oprócz najczęściej obecnych 70E pojawiły się rozmiary 65G oraz 80F. Pod koniec notki zapraszam na wywiad z modelką (NASI tam byli, czyli agentki stanikomaniactwa w modelingu bieliźnianym!) 🙂
No to czas: start! 🙂
Evergreeny w zieleniach
Odcienie zielone i zielonkawe nie tylko występują, ale wręcz należą tu do głównej palety, co mnie jako zieleniomaniaczkę wprawia w dziki entuzjazm. Co prawda odcienie niezbyt żywe, ale nareszcie nie kończy się na udawaniu, że ten odrobinę zielonkawy niebieski to zielony 🙂
Oto Marcie (Cleo) w militarnym odcieniu khaki, miło kontrastującym z jej dziewczęcą słodkością. Ten pomysł wzbudzał sprzeczne emocje, ale ja już go kocham i chyba wreszcie sprawię sobie Marcie (byle do lipca! 🙂
Drugi zieleniak to już chłodniejszy odcień – Tango (Panache) w kolorze leśnym (forest). Wymieniałam już z niektórymi z Was uwagi, że szkoda, że listki nie są cieniowane, bo marzyłyby mi się tutaj różne odcienie chłodniej zieleni…
Na tereny szmaragdowe zaprasza nas niejaka Everly z kolekcji Cleo. Jest to całkowicie nowa konstrukcja w trendowym ostatnimi czasy stylu high apex, czyli z trójkątnymi miseczkami przedłużonymi w kierunku ramiączek. Ciekawa jestem, jak ten styl wypadnie w wykonaniu Panache. Lekki optycznie (bandless) design, może być niestety nie dla mnie… Zobaczymy. Kolor na foto wyszedł trochę bardziej niebieski niż w realu. Rozmiarówka tego modelu to: UK 28 E-GG, 30-38 D-H.
Nawet konserwatywna Porcelain Élan z Panache wchodzi na zielonkawe tereny – blada, szarawa oliwka dla miłośniczek odcieni z tej gamy:
Nocne morze, nocne niebo
Wchodzimy na bardziej znajomy i oswojony teren – odcienie morskie i granatowe to już w bieliźnie standard, uderza jednak ich wyjątkowa obfitość w tej kolekcji. Granat, indygo, ultraciemny petrol – to nowa czerń 🙂
Oto Candi (Sculptresse). Poznajecie modelkę? Tak, to Joanna Cesarz, zwyciężczyni programu Supermodelka Plus Size. A ten kolor to petrol, bardzo ciemny morski kolor. Lubię Candi, kolor też lubię.
Jedna z wersji Jasmine (Panache) wystąpi w takiej oto morsko-granatowej kombinacji. Kojarzy mi się mineralnie, skalnie, kamieniowo-półszlachetnie. I wreszcie nie kwiatki:
Z terenów mniej wodnych, ale też abstrakcyjnych – fenomenalna moim zdaniem wersja Hettie (Cleo). Nazywają ją animal abstract, ale dla mnie to też żadne zwierzę, a zdecydowanie minerał:
Andorrę wszyscy znamy. Granat! Bomba! 🙂
Piper z Cleo była kiedyś półgorsetem, ale teraz, już od nadchodzącej wiosny, zamieni się w ćwierćgorset, czyli dolna część będzie krótsza. W jesiennej kolekcji wróci w wersj czarno-szafirowej:
Modelka: Martyna, 65G 🙂
Odcienie szarości
Wielką i błyszczącą gwiazdą kolekcji były shades of grey. Kolejny stosunkowo mało obecny w bieliźnie, a kochany przez wiele stanikomaniaczek kolor. Szarości przybierały tu różne odcienie i charaktery, od stalowej zbroi po gołębi puszek. Popatrzmy na kilka z nich.
Oto Spencer, kolejny półgorset z Cleo. Swój debiut będzie miał już niebawem, a w sierpniu pojawi się w takim oto stalowym, zbrojnym wydaniu:
Wracając do evergreenów… a może evergreyów? 🙂 Envy (Panache) nie trzeba nikomu przedstawiać. Szarość w wersji mięciutki gołąbek:
Drugi evergrey – Clara (jedna z dwóch wersji) w takim cudnym srebrze:
Aria na szaro. Ten usztywniany plandżyk znamy z dawnej kolekcji Panache Black – PB nie jest już osobną marką, modele z niej przeszły do marki-matki Panache.
I szarość w wydaniu grafitowej mgiełki – Lois:
A oto Petra, usztywniana balkonetka do miseczki H. Znacie Petrę? Ja jeszcze nie, ale firma przekonuje, że jest udana.
Czerwone wino i śliwki
Znowu standardowe jesienne kolory – co ciekawe, nie ma już jaskrawych, makowych czerwieni – królować będą zgaszone, nieco sprane, lecz bardzo apetyczne.
Envy zdecydowanie winna. Niedawno wystąpiła w superjaskrawym szkarłacie. I chyba we wszystkich odcieniach czerwieni będzie jej ładnie.
Ardour nie mniej smakowity, choć bardziej zgaszony.
Druga wersja Jasmine – ogródek w winnej tonacji:
A oto ciekawa nowość w kolekcji Sculptresse – Hush. Jest to modelowany termicznie plandżyk o niesamowitej przyjazności dla skóry. Materiał jest cudownie aksamitny w dotyku, niestety nie miałam okazji go przymierzyć i zweryfikować, czy na biuście jest tak samo miły, jak w rękach. Mam nadzieję, że bliżej sezonu mi się to uda i opowiem Wam o wrażeniach 🙂
Chi Chi z kolekcji Sculptresse (jeden z moich ulubionych modeli z całego Panache) wystąpi w takiej oto czerwono-kwiecistej wersji. Bomba, chyba się skuszę! 🙂
A skoro już o Sculptresse mowa, to możemy już przejść w rejony śliwkowe – oto kolejny nowy model w tej marce, Carmel. Gładki, elastyczny u góry, również milutki w dotyku, ładnie układający się miękkus. Bardzo się cieszę na tę kolekcję Sculptresse, marka wyraźnie robi kolejny krok naprzód:
A to największa gwiazda rejonów śliwkowych – Clara. Jestem uzależniona od Clary, mimo że wysokie figi w tym modelu nie do końca mi odpowiadają. W tym sezonie znowu nie będzie mi łatwo się jej oprzeć – i chyba się nie oprę.
Z innej rodziny fioletów – w takim intensywnym odcieniu wystąpi usztywniany Koko Sprit (Cleo). Na zdjęciu wydaje się bardziej niebieski, w rzeczywistości to jaskrawy fiolet, ale przechylający się w stronę blurple:
Zimowe ogrody
Też ograny już nieco motyw, ale w końcu żaden sezon nie może obejść się bez kwiatów, a te na ciemnych tłach potrafią prezentować się naprawdę obłędnie.
Znacie już pewnie Minnie z Cleo. Ja znam i lubię, model ten występuje w bardzo różnorodnych wzorach i klimatach, a to dziewczęcych, a to abstrakcyjnych. Jesienią (wrzesień) pojawi się w fotorealistycznym wydaniu kwiatowym. Mój kolejny musthave:
A ten zimowy ogródek mniej do mnie przemawia. Za szary, jak dla mnie 😉 Thea (Panache):
Na deser – Dionne by Sculptresse. Ten model już znacie z ostatniej notki 🙂 To pierwszy paseczkowiec tej plus-sajzowej marki i bardzo się cieszę, że zostaje w ofercie. Mam nadzieję, że na długo.
High apexy, bralety, topy 🙂
Trendowe kroje zdecydowanie najmocniej jak dotąd zaznaczą swoją obecność w kolekcji Panache. Co my tu mamy? Miseczki przedłużone w kierunku ramiączek (high apex), w tym w postaci subtelnych “przedłużek” dodanych do usztywnianych plandży, bezfiszbinową miękką Lyzy, która będzie dostępna aż w dwóch kolorach (kobalt, czerwone wino), a na deser – top z miseczkami ukrytymi za tiulową firanką. Przykłady tych dóbr:
Arla, nowy model high apex. Rozmiary: UK 30-38 D-G. Będą WYSOKIE FIGI! 🙂
Tia, czyli plandż z high-apexowym dodatkiem (28 E-H, 30-38 D-H):
Lyzy, czyli bezfiszbinowa koronka… do miseczki H. Bardzo, ale to bardzo jestem ciekawa, jak te miękkie miseczki na obwodzie z samej gumki wytrzymają ciężar H-biustu. Zobaczymy to już w marcu, kiedy wydarzy się debiut Lyzy w czerni 🙂
Poniżej Sofia – top z wbudowanym stanikiem opartym na konstrukcji modelu Kayla (Cleo), do miseczki J!
Vintage rose
Trend subtelny, niezbyt licznie reprezentowany, ale w bardzo ładnym wydaniu: Tango i Ana (dawna Ava – miękki plandż).
Swimy!
Kostiumy kąpielowe zwykle traktuję po macoszemu, a właściwie nie traktuję wcale. Tym razem jednak nie mogłam się nad niektórymi z nich nie zatrzymać. Zobaczcie zieleń! Retro paseczki! Zimowe florale! 🙂
Marina (będzie też miała wersję nie-straplessową):
Summer, disco-paseczki w stylu lat ’70 (są tam też złote!):
Jolee (zimowy ogródek na lato 😉 )
Sporty – mesh i baletnica
Biustonosze sportowe Panache Sport częściowo wpiszą się w wymienione poniżej kolorystyczne tematy, a częściowo z nich wyłamią 🙂
Jeden z fiszbinowców będzie szary, drugi – neonowolimonkowy przyprawiony kobaltem. Zwróćcie uwagę na efektowną siatkę z dużymi oczkami.
Bezfiszbinowe znajdą się na przeciwstawnych stylistycznych biegunach. Pierwszy będzie arcyciekawy, bo wystąpi w klasycznym bieliźnianym połączeniu bladego różu z czernią. Trend vintage w sporcie! 🙂 (nazwa tej wersji to: ballerina). Drugi to klasyczny colour block w żywych kolorach.
Bluebella i biżuteria niedyskretna
Firma, która w Polsce zajmuje się dystrybucją produktów Panache, ostatnio wprowadziła do oferty również Bluebellę – markę bielizny erotycznej w lepszym guście (projektowanej przez kobiety dla kobiet). Bluebellę i jej podmarkę More by Bluebella dla miseczek DD-G już trochę znamy, główna linia Bluebelli zaś jest mi rozmiarowo niedostępna i przez to jednak niezupełnie mam do niej serce 🙂
Projekty są fajne, nawet bardzo fajne, ale jest ich tak oszałamiająca liczba, że zajawię Wam tylko kilka tych w większej rozmiarówce. Z dalszym testowaniem czekam, aż marka More by Bluebella się trochę rozkręci, bo na razie wygląda mi, że twórczynie po terenach D+ poruszają się raczej niepewnie. Wielka szkoda, że nie pokazano tych modeli w większych rozmiarach (np. 65G).
Thalia:
Metis – kojarzy mi się z marką Scantilly…
A to Aphrodite z bieżącej kolekcji:
Wisienką na erotycznym torcie były dodatki – biżuteria i gadżety marki bijoux indiscrets z Hiszpanii. Oploty z łańcuszków i uprzęże z bardzo dobrej imitacji skóry podmarki Maze (odpowiednie dla wegan – brawo!) miały na sobie modelki w czasie pokazu, również te prezentujące modele Panache (możecie tu i ówdzie wyłapać je na zdjęciach). Można je nosić na nagim ciele, jako dodatek do bielizny lub kostiumu kąpielowego, albo na ubraniu. Łańcuszki bardzo mi się podobają (hmm ciekawe, czy zawierają nikiel… bo wiele osób ma na ten metal alergię), fajne były też maseczki na oczy (sprytnie samoprzylepne). Do tego w ofercie są zapachy, świece do masażu, a nawet, w skromnym wyborze, wibratory. I jeszcze ozdoby w rodzaju nasutników, naklejek na ciało… Wszystko ładnie zapakowane i nie odstraszające bazarową jakością ani stylistyką z taniego sex-shopu. Popieram.
Modelki
Czymś, co – oprócz ciekawych modeli – zwróciło moją uwagę na pokazie, były modelki i ich rozmiary. Chyba po raz pierwszy dopasowanie prezentowanych rozmiarów do biustów modelek było tak dobre. Oprócz tego nareszcie nie ograniczono się do dwóch rozmiarów – 32E dla Panache/Cleo i 36F dla Sculptresse, a wzbogacono pokaz o rozmiar 65G. Wreszcie więc właściciele sklepów nie musieli tworzyć w głowie skomplikowanych ekstrapolacji, jak na klientkach z miseczką G lub większą wypadną modele obserwowane w rozmiarze E 🙂 Chwała dla dystrybutora, że się o to postarał.
Na pokazie występowała Joanna Cesarz (prezentując markę Sculptresse), która jest także bohaterką kampanii I am Panache. Mam nadzieję, że zarówno o kampanii, jak i o bieliźnie, jeszcze porozmawiamy z nią osobiście 🙂 Uważam jednak, że niektóre modele wyglądały niestety na trochę za małe na Joannę.
Joanna Cesarz powiedziała kilka słów o kampanii Panache oraz rozwoju ciałopozytywności w Polsce.
Szczególną bohaterką pokazu była dla mnie Martyna, z którą widziałyśmy się dzień wcześniej na naszym bra-wieczorku w Krakowie (kto z Krakowianek nie był ten trąba 😉 Zerknijcie na fotki w wydarzeniu i zobaczcie, jak świetnie się bawiłyśmy! 🙂 ). Martyna jest stanikomaniaczką z pewnym stażem (można więc powiedzieć, że wystąpiła jako agentka konsumentek na branżowym wydarzeniu 😉 ) oraz przemiłą osobą. Zgodziła się powiedzieć nam kilka słów o pokazie i o kolekcji.
Wywiad z Martyną
– Czy masz już doświadczenie w byciu modelką? Bo na wybiegu sprawiałaś wrażenie, że to dla ciebie nie pierwszyzna! Wypadłaś bardzo naturalnie i jako jedyna z modelek się uśmiechałaś 🙂
Martyna: – Nie mam doświadczenia w modelingu, poza jedna sesja zdjęciową u Ewy Michalak. To była moja pierwsza styczność z czerwonym dywanem – tym bardziej cieszy mnie, że nie wyglądało to jak totalna amatorszczyzna. Dużo pewności siebie dodawały mi znajome twarze na widowni (pracowałam wcześniej jako bra-fitterka podczas akcji Klinika Stanika i poznałam część właścicielek sklepów) 🙂
– Jak oceniasz dopasowanie biustonoszy, które prezentowałaś? Czy miały właściwy rozmiar (tak wyglądały!) i konstrukcję pasującą do twoich kształtów?
– Dziewczyny z So Chic [dystrybutor Panache – przyp. red.] dołożyły wszelkich starań, by dopasować do modelek rozmiar oraz krój prezentowanej bielizny. Nim zaprosiły nas do współpracy, prosiły o informacje o noszonym rozmiarze i jego weryfikację w jednym z krakowskich salonów. Na pokazie były dwie modelki prezentujące bieliznę 30G oraz jedna z rozmiarem 32E (również miały być dwie, niestety jedna nich z przyczyn zdrowotnych zrezygnowała). Większość kompletów była dostępna w obu wariantach, więc możliwe było dopasowanie nie tylko rozmiaru, ale też kroju do poszczególnych biustów. Myślę, że rozróżnienie dwóch kategorii rozmiarowych miało na celu pokazanie, że nie tylko na średnim biuście modele wyglądają dobrze, a np. Minnie faktycznie radzi sobie z zebraniem i podniesieniem. Gdyby prezentowała go mniejsza modelka, efekt nie byłby tak spektakularny 🙂
– Które z prezentowanych modeli najbardziej ci się podobały i w których najlepiej się czułaś?
– Tak naprawdę we wszystkich prezentowanych modelach czułam się dobrze. Modele na bazie Jasmine i Envy dają świetny efekt ze względu na elastyczna koronkę, Minnie genialnie zbiera i winduje biust. Prywatnie tak jak ty jestem stanikomaniaczką, więc w tej kolekcji widzę kilka musisztomieciow. Chyba jedyne, czego nie jestem fanką, to straplesowe kostiumy, nie lubię aż takiego narzucania kształtu biustu i takie rozwiązanie wydaje mi się mało funkcjonalne przez czas schnięcia materiału. Ale to tylko domysły, bo nie miałam okazji nigdy przetestować w warunkach plażowych. Myślę, że miejsce w mojej szufladzie znajdzie Minnie i będę polować na modele prezentowane przez pozostałe dziewczyny: Lyzy i Sofię.
– Dzięki za rozmowę 🙂
Album
Zapraszam do przejrzenia wszystkiego, co udało mi się ustrzelić aparatem 🙂
A Wam jak się podobają te przedsmaki przyszłej jesieni? Czy macie chrapkę na którąś zieleń, albo zamierzacie przetestować któryś z nowych modeli? 🙂
4 komentarze
urkye
Świetna kolekcja, sporo modeli mi się podoba. Niestety;)
– Marcie w zieleni, nieoczywista, podoba mi się. Krój już wypróbowany, może się skuszę?
– Piper – kolory rewelka. Nie znam kroju, trochę się boję.
– Spencer – zdecydowanie musisztomieć. Fanka GoT nie może przejść obojętnie;)
– Clara przepiękna w obu wersjach. Ciekawa jestem kroju, na ile góra misek się rozciąga i dałoby radę w niej karmić… Hmm… Kusi, oj kusi by wypróbować. No i te wysokie gacie – wyglądają rewelacyjnie.
– Minnie – lubię ten krój, ciekawy print – chyba się skuszę.
I ostatni musisztomieć – sportowiec w limonce, wow! Mój staruszek już ledwo żyje, przyda się coś nowego. A ta limonka… Uwielbiam limonkę 😛
Jasmine uwielbiam za kształtowanie, ale niestety te jasminowe printy totalnie do mnie nie przemawiają. Moja J.staruszka powoli umiera i czekam na sensowną następczynię…
Ps. Pozdrowienia dla Martyny! 🙂
2 lutego 2018 at 20:49kasica_k
@urkye, no właśnie też mam o niej bardzo dobre zdanie 🙂 Piper chyba dobrze się sprawdza, z tego, co widzę “na biustach”. Nie wiem, jak z karmieniem w Clarze, ogólnie najbardziej rozciągliwą górę ma moim zdaniem Hettie 😉 Jasminy faktycznie dosyć ponure. Ostatnio często w jesiennych kolekcjach są mocno przygaszone kolory tego modelu. Wiosna trochę weselsza.
3 lutego 2018 at 17:40Dzięki w imieniu Martyny, mam nadzieję, że zajrzy osobiście i przeczyta 🙂
felix sanchez
Kolekcja bardzo udana. Cleo ciut ciekawsze od Panache:
– Marcie ma genialny kolor. Musisztomieć. Wielkie brawa dla firmy.
– Piper spekatkularna. Niestety przymierzyłam wersję Cobalt – była za mała w moim rozmiarze i nie miała dobrej konstrukcji na mój biust, który smętnie patrzył w dół ;(
– Lyzy – braletka!!! Musisztomieć
– Minnie. Kolekcjonuję, zatem musisztomieć. Aczkolwiek wersja floral camo była strasznie sztywna oraz za mała i za ciasna w moim rozmiarze. Pierwszy taki przypadek…oby nie trend…
– Sofia. Jeden z ciekawszych wizualnie.
– Everly jeden z ciekawszych konstrukcyjnie, mimo, że bandless 😉
– Hettie. Musisztomieć
Z panaszków jestem uzależniona od Clary i Andorry, więc nie mam wyjścia 😉
3 lutego 2018 at 18:07Miekką Andorrę też muszę wypróbować.
Jednak o najżywsze bicie serca przyprawiła mnie Olivia w kolorze honey, której tu akurat nie ma.
Moim musisztomieciem byłaby również Dionne gdybym się łapała do rozmiarówki.
Generalnie Sculptresse i Elomi mają ostatnio dużo fajniejsze wzory niż Panache i Freya. Oglądam je, wzdycham bezradnie i tylko oblizuję się przez szybę 😉
kasica_k
@felix sanchez, dzięki za podzielenie się wrażeniami z kolekcji 🙂
6 lutego 2018 at 15:06Olivia rzeczywiście wchodzi do bazy w miodowym beżyku i to już teraz, w marcu.
Cieszą mnie zawsze zachwyty nad Sculptresse i Elomi, bo bardzo kibicuje tym markom i w ogóle wszystkiemu, co dobre i kierowane do plus sajzek. O Elomi wiem, że przegania Freyę jeśli chodzi o wzrost sprzedaży. Tylko w polskich sklepach jakoś ciągle mało te marki widać. Jesienna kolekcja Elomi też będzie bardzo ciekawa. Marki plus size są coraz odważniejsze i nie boją się trendów, co niesamowicie mnie cieszy 🙂