„Polećcie mi jakiś dobry model stanika, najlepiej usztywniany, bo tylko taki utrzyma mój duży biust” – odpowiedzi na podobne prośby, pojawiające się często na biustonoszowych forach, z reguły nakłaniają do rewizji „sztywnych poglądów” i rzucenie swych piersi w objęcia miękkich miseczek na fiszbinach. Wiele osób, zwłaszcza na początku, dziwi to zamiłowanie biuściastych doradczyń do miękkości, zwłaszcza że niektóre lubiane przez nas marki, na czele z Masquerade, obfitują przecież w usztywniane modele. W ramach kolejnego powrotu do podstaw postaram się wyjaśnić, jak to jest z tymi sztywniakami – jakie są ich wady, jakie zalety i kiedy spotkanie z nimi przyniesie nam najwięcej korzyści. Tym razem skupię się głównie na potrzebach większych biustów.
Na drodze do dopasowania
Na ogół odradza się staniki usztywniane osobom, które właśnie radykalnie zmieniają rozmiar (żargonowo mówiąc, przechodzą „stanikowe uświadomienie”). Dlaczego? Czy w ten sposób żądamy od przyszłych „wiernych” poświęcenia, polegającego na wyrzeczeniu się ulubionego rodzaju bielizny? 🙂 Zanim wyjaśnię, proponuję zastanowić się, dlaczego tak wiele kobiet wprost nie wyobraża sobie życia bez sztywnych miseczek.
Złudzenie podtrzymania
Osoby z większym biustem, którym trudno w przeciętnych sklepach dopasować odpowiednio głębokie miseczki, z reguły kupują rozmiary, w których miseczka jest zbyt mała (choć często największa z dostępnych), a obwód pod biustem – za luźny. W takiej sytuacji trudno o odpowiednie podtrzymanie biustu. Sztywne miseczki natomiast potrafią częściowo skompensować brak podtrzymania przez obwód i choć odrobinę podnieść piersi oraz utrzymać je w ryzach.
Dlatego kobieta z większym biustem, skonfrontowana z ofertą przeciętnego sklepu, dochodzi niekiedy do całkowicie usprawiedliwionego wniosku: jej biust najlepiej prezentuje się w „skorupkach”. Z jej doświadczenia wynika wyraźnie, że spośród dostępnych jej biustonoszy, te o miękkich miseczkach nie podtrzymują jej piersi wystarczająco, ani też nie nadają im ładnego kształtu. Podtrzymująco-modelujące właściwości sztywnej miseczki, w normalnych warunkach – zaleta, w warunkach złego dopasowania mogą co prawda częściowo ratować sytuację, ale jednocześnie maskują problem, oddalając od jego rozwiązania, którym jest właściwy rozmiar.
Narzucony kształt
Usztywniane miseczki, czy to uszyte z kawałków gąbki, czy to wymodelowane termicznie z twardego tworzywa, narzucają piersiom własny kształt. Są też całkowicie nieprzezroczyste. Nawet dotykając piersi w biustonoszu trudno stwierdzić, jak dokładnie układają się wewnątrz – czy w miseczce pozostają luzy, czy też, przeciwnie, piersi są nadmiernie ściśnięte. Klasyczny przypadek źle dopasowanego „sztywniaka” o za małych miseczkach przypomina dwie czapeczki zakrywające tylko szczyty piersi, podczas gdy reszta zostaje bezwzględnie zepchnięta – nie tylko w górę (to często efekt pożądany), ale i na boki czy poniżej obwodu. Nosicielki takich staników często w ogóle nie zauważają, że coś jest nie tak – w końcu na klatce piersiowej widnieją dwie wyraźne, sterczące kulki, więc w czym problem?
Dlatego osobom proszącym o porady dotyczące doboru nowego rozmiaru odradzam kupowanie na początek stanika usztywnianego, zwłaszcza jeśli przy pierwszych zakupach nie będzie towarzyszyła im fachowa bra-fitterka. Po prostu samodzielna ocena, czy dany rozmiar miseczki jest właściwy, jest trudniejsza przy staniku usztywnianym, niż przy staniku miękkim, gdzie wszystkie błędy widać jak na dłoni. Dopasowanie „sztywniaka” osobie zmieniającej rozmiar jest owszem, możliwe – ale trudne i obarczone sporym ryzykiem błędu.
Narzucony wymiar
Nieelastyczne, usztywniane miseczki, definiując kształt piersi, wymuszają także ich rozmiar. Jeśli ktoś przez długie lata nosi zbyt małe miseczki, zwłaszcza usztywniane, zdarza się, że piersi ulegają wręcz odkształceniu – powstają wyraźne granice między tą ich częścią, która mieściła się w miseczkach, a „odkrojoną” od nich resztą. Taki biust z reguły bez problemu wróci do normy, jeśli zaczniemy nosić właściwy rozmiar miseczki. I najlepiej zacząć wtedy od miseczek miękkich. Miękki stanik da ciału większą swobodę i pozwoli „wyemigrowanym” fragmentom piersi bez przeszkód wrócić na miejsce.
Pożądany efekt
Kiedy już wiemy, w jakim rozmiarze biustonosza czujemy się i wyglądamy najlepiej, nie ma żadnych przeszkód, by na nowo odkryć uroki usztywnianych miseczek. Ich zalety nie ulegają kwestii – dobrze unoszą biust, zbierają go skutecznie z boków, nadają ładny kształt – pod warunkiem, rzecz jasna, że są dobrze skrojone i pasują rozmiarowo. Zwłaszcza większe, cięższe i miększe biusty doceniają podtrzymujące właściwości sztywniaków – tam, gdzie miękki half-cup może sobie nie poradzić z podtrzymaniem i nadaniem ładnego kształtu, usztywniany może nam zapewnić upragniony efekt „jabłuszek w koszyczkach”. Także biustonosze typu plunge (do głębokich dekoltów) w wersji usztywnianej dają bardziej spektakularne efekty. Wreszcie – biustonosze bez ramiączek, czyli straplessy, to niemal w stu procentach biustonosze usztywniane.
Niestety, ku wielkiemu żalowi wielu biuściastych, rozmiary usztywnianych biustonoszy z reguły kończą się na miseczce brytyjskiej G (są wyjątki, jak strapless Panache – Evie, czy kusidełkowe modele Showgirl marki Curvy Kate, ale to kropla w morzu potrzeb). Niektóre z nas uciekają się do pewnej manipulacji i kupują szersze niż zwykle obwody, by zmieścić się w miseczkach upragnionego kusidełka. Ten wybieg, chleb powszedni wielu w epoce „przed-uświadomieniem”, wymaga jednak stosowania go z pełną świadomością ryzyka, jakie ze sobą niesie, jak gorsze podtrzymanie czy złe układanie się przymałych miseczek. Jeśli jednak bardzo zależy nam na efekcie – w pewnym zakresie rozmiarów manipulacja może się udać. Pytanie brzmi: kiedy producenci biustonoszy przestaną nas zmuszać do takich kompromisów?
Gładkość
Inną zaletą wielu usztywnianych biustonoszy, oprócz silnych właściwości podtrzymująco-modelujących, są gładkie miseczki. Nie mówimy tu oczywiście o koronkowych cudeńkach typu Masquerade, z których tylko nieliczne zapewniają gładkość pod przylegającym ubraniem. Najlepszym rozwiązaniem, jeśli zależy nam na niewidoczności biustonosza, są staniki modelowane termicznie. Usztywnienie dodatkowo maskuje brodawki piersi. Są kobiety, które przywykły do idealnie gładkich, bezszwowych staników i nie uznają innych – ja jednak uważam, że szkoda tak całkowicie odmawiać sobie koronek 🙂 Są jednak takie stroje i okazje, gdy bezszwowce są niezastąpione.
Podsumowanie
Warto mieć w swojej szafie kilka „sztywniaków” – nic nie da nam tak spektakularnego efektu, jak dobrze dobrany sztywny plunge, i nic nie zapewni takiej dyskrecji, jak bezszwowy t-shirt bra. Jeśli jednak jesteśmy niedoświadczone i właśnie zmieniamy rozmiar, samodzielne dobranie rozmiaru usztywnianego stanika nie będzie łatwe – dlatego często radzi się takim osobom, by zaczęły od biustonoszy miękkich.
88 komentarzy
bonamartinka
Bardzo fajna notka, ale skierowana pewnie bardziej do bardziej biuściastych koleżanek. Z moich bieliźnianych polowań zawsze wychodzę z usztywnianym biustonoszem, bo mimo przymierzenia parunastu, czy parudziesięciu miękkich staników, ani jeden nie robi mi ładnego kształtu, albo ma straszne luzy, marszczy się, itp. Nie wiem, czy po prostu nie dla mnie miękuski, czy to kwestia złego rozmiaru – chociaż, na przykład Emily próbowałam w różnych wersjach rozmiarowych i za każdym razem miałam wrażenie za dużego zabudowania. :/
21 października 2009 at 06:02bonamartinka
Sorki, za “bardziej do bardziej”. Jest szósta rano. 😀
21 października 2009 at 06:03magdalaena1977
Bardzo dobra notka. Taka edukacyjna 🙂
21 października 2009 at 06:37cherry
Świetna notka ! JUYtro zamierzałam uzupełnić swoje stanikowe zasoby po schudnieciu i podejrzewam zeskusilabys sie na sztywniaka a teraz chyba jednak nie bede ryzykowac i poszukam mięczaka:)
21 października 2009 at 08:24cissnei
Świetna notka, brakowało mi ostatnio takich bardziej edukacyjnych tekstów 🙂 Ale fakt, to spojrzenie z biuściastego punktu widzenia. Warto by było skonfrontować je z punktem małobiuściastych, wśród których również bardzo powszechne jest noszenie skorupek, tyle że z innych powodów. Kiedy byłam chudziutką nastolatką, nie wyobrażałam sobie, że mogłabym nosić cokolwiek innego niż naładowany gąbką puszapek, bo wydawało mi się, że tylko w nim będzie widać, że mam jakiś biust. Może goszcząca tu niedawno druga Autorka mogłaby kiedyś przedstawić to z tej drugiej strony 😉
21 października 2009 at 08:50yaga7
Ja się przyznam, że sztywniaki bardzo lubię.
21 października 2009 at 10:35Ale nie te termicznie formowane typu Fantasie Allure (chociaż był okres, gdy go bardzo lubiłam), tylko coś w stylu maskaradek czy halfów Fauve.
Lubię je dlatego, że najczęściej są bardziej wycięte pod pachą, mają krótsze fiszbiny i są mniej zabudowane niż balkonetki. Po prostu ja je odczuwam jako bardziej wygodne 🙂
Ewa
Ja tam usztywnianych nie bardzo, zwłaszcza że dobrze dobrany miękki daje sugestię jędrności biustu, a w przypadku skorupki jest wybór – albo całkowicie zabudowana i człowiek odstawia zbroję, albo halfcup czy inna balkonetka i grozi efektem “budyń w miseczce” 🙂 Oczywiście, wtedy niezabudowany miękki będzie prawdopodobnie jeszcze gorszy, ale da mniejszą różnicę na styku…
21 października 2009 at 14:45anna-pia
Świetna notka 🙂 Mam nadzieję, że następna zostanie popełniona przez drugą autorkę, bo niedopasowane sztywniaki też robią krzywdę małobiuściastym, kto wie, czy nie większą.
21 października 2009 at 14:48Tak jak Yaga, lubię sztywniaki za krótkie fiszbiny, bo wpadając w rejon GG+ wpadam w dżunglę wysokich fiszbin i balkonetek z zabudowaniem jak full-cupy.
Gabi
A ja się trochę (tym razem) nie zgodzę. Sama biust mam no… nie wiem czy spory, chyba normalny, chociaż i tak w standardowych sklepach nie do ubrania (pani w Brassiere po dokładnym pomierzeniu mojej osoby uświadomiła mnie, że noszę rozmiar 60FF, a nie, jak twierdziły pani z Triumpha 75B).
Celem artykułu, jak rozumiem, było p[przekonanie nas, by zaczynać od staników miękkich. Ok. Ale nie każdy może.Ja na ten przykład nie mogę, przymierzyłam chyba 15 miękkich staników, a w każdym z wyglądałam co najmniej niekorzystnie, z powodu kształtu moich piersi. Być może, gdy już dostatecznie długo ponoszę odpowiednio dobrany stanik, który podobno (mówię podobno, bo jeszcze nie miałam okazji zakupić sobie odpowiedniego stanika, jestem studentką i cena 160zł od zaraz jest dla mnie po prostu porażająca) ma mi piersi wymodelować, to może wówczas skuszę się, bo bardzo chciłabym się skusić, na taki fikuśny koronkowy staniczek.
Tak więc, chciałabym w sumie wiedzieć, jak autorka odniesie się do mojej wizji. Od razu zaznaczam, że nie chcę być niemiła, ani nic, jedynie nie zgadzam się i wygłaszam swoją opinię, o! Nawet się uśmiechnę na zachętę 🙂
21 października 2009 at 16:30malena2
Ciekawa notka. Ja tez mam nadzieje na druga część dotyczącą małobiuściastych.
21 października 2009 at 16:30sharteel
Dla mnie największą zaletą usztywnianych staników jest to, że (przynajmniej w tych, które noszę) miseczka od środka jest wyłożona miękką, przyjazną tkaniną, najczęściej bawełną. Nic nie drapie ani nie uraża. Nie mogę tego powiedzieć o moich nieusztywnianych stanikach. A ja wygodnicka jestem 😉 No i wybieram usztywniane…
21 października 2009 at 16:53the_mariska
Kasico, bardzo mądra i potrzebna notka 🙂 Oferta większości polskich bieliźniaków często ogranicza się do kolorowych puszapków wypchanych gąbką, lub burych bezfiszbinowych worów, w których nikt nie ma szans wyglądać dobrze. Dlatego zarówno biuściaste jak i małobiuściaste mogą być mocno zaskoczone, gdy jednak okazuje się, że dobrze dobrany miękki stanik na fiszbinach leży na nich rewelacyjnie 🙂
Ze swojej strony dodam, że dopasowanie rozmiaru na usztywnianych biustonoszach jest o tyle trudne, że są to kroje dość kapryśne. Owszem, bywają takie biusty na które większość miękkich krojów nie pasuje, ale najczęściej zdarza się tak, że w miękkim biustonoszu można od razu ocenić rozmiar i dopasowanie, a sztywniaki… no właśnie, jeden będzie leżał w miarę, drugi nieźle ale w innym rozmiarze niż standardowo, inny nie będzie pasował kompletnie. Jako osoba, której kompletnie nie pasuje Inferno, Zara, Retro, Polka, Shanghai, Courtesan, sztywne half-cupy Fauve, Hestia, Madison i jeszcze parę innych sztywniaków (za to są takie co leżą super ;)) zalecałabym początkującym dobór rozmiaru na popularnych, miękkich modelach. Zwłaszcza, gdy nie ma w pobliżu sklepu stacjonarnego i konieczne jest zamawianie przez internet. Gdy już poznamy swój biust i jego wymagania, będziemy mogły ocenić jak wygląda źle leżący stanik i czy jest to spowodowane złym rozmiarem czy niekompatybilnym krojem 🙂
Gabi, jako że widziałam na oczy całkiem sporo biustów pozwolę sobie odpowiedzieć 😉 Przy piersiach niepełnych od góry często zdarza się, że większość typowo ‘biuściastych’ fasonów (miękkie balkonetki, prawie wszystkie plunge) nie leżą zbyt dobrze, a gdy biust ma ‘budyniowatą’ konsystencję ten efekt się jeszcze pogłębia. Wydaje mi się, że możesz mieć właśnie tego typu problem. Co się sprawdza na takich biustach? Staniki półusztywniane, niskozabudowane (ma je w swojej ofercie na przykład polska Dalia czy brytyjski Keia Pink – obie marki są tańsze niż te 160zł ;)). Z usztywnianych fasonów całkiem nieźle leży bandeau (w obecnej kolekcji Masquerade są cztery modele w tym fasonie). Jeżeli miękkie, to najlepiej sprawdza się krój tego typu – gdy ramiączko wychodzi z górnej części miseczki, w przeciwieństwie do tego kroju, gdzie ramiączko jest bezpośrednio połączone z dolną, nieprześwitującą częścią, miękkie half-cupy mogą leżeć bardzo różnie, więc lepiej przymierzyć przed zakupem. Co prawda każdy biust jest inny i ma własne wymagania, ale mam nadzieję, że trochę pomogłam 🙂
21 października 2009 at 18:10czekolada
notatka super, ale błagam, zdjęcie pierwsze, błękitny GOSSARD – tragedia. oczy mnie bolą. czy tylko ja widzę te fiszbiny na piersiach??
21 października 2009 at 18:58moniach_1
czekolada: a może to ilustracja tego, że sztywniak daje _złudzenie_, że wszystko jest w porządku ? 😉
21 października 2009 at 19:12ptasia
A ja dopiero po uświadomieniu zaczęłam nosić sztywniaki i niektóre bardzo lubię. Plunge do dekoltów czy właśnie Allure gładki pod koszulki – świetna sprawa. Oczywiście, przy asymetrii w jednej misce będzie pustka, i czasem przydają się wkładki.
21 października 2009 at 19:38Gabi
The marisko
Tak, moje to raczej takie nie do końca pełne od góry (mówię, że nie do końca, bo i nie są tak całkowicie tam…’puste’?), na to złożyło się zapewne to, że półtora roku temu sporo, ponad 20kg, schudłam, więc i piersi mimo młodego wieku nie są tak jędrne i cudowne, jakbym chciała 🙂
Co do tej Loli, miałam okazję ją przymierzyć, ale nie leżała na mnie dobrze ;( Najlepiej mi było w Mai z poprzedniego artykułu, właśnie zbieram na nią pieniądze (jeju, jak to biednie brzmi…).
21 października 2009 at 20:38odziak
dla mnie kolejny przyklad stanikowego mitu, moze nie do tego stopnia co slynne zapinanie sie na ostatnia haftkę, ale jednak.
W miekkim mozna zrobic to czego nie uda sie z zadnym (prawie zadnym) sztywniaku tzn zaciagnac na obojczyk a nawet i uszy (:P) miske za wielka o 2 rozmiary. Z tego co widzialam w ostatnich czasach na balkonetce to w tej chwili wiekszy problem niz za male miseczki.
21 października 2009 at 21:42sylwiastka
Miałam wprawdzie trochę inny pomysł na kolejna małobiuściastą notkę, jednak napisanie drugiej części (albo innego spojrzenia) na temat staników usztywnianych i miękkich wezmę z całą pewnością pod uwagę.
Z mojego bra-fitterskiego doświadczenia mogę napisać, że miękkie staniki są znacznie łaskawsze w tuszowaniu asymetrii piersi. Często zdarza się, że przy dopasowaniu stanika usztywnianego do większej piersi (mam na myśli asymetrię, która oznacza co najmniej miseczkę różnicy między objętością piersi) jedna pierś leży odpowiadnio, zaś miseczka przy mniejszej odstaje. W takich przypadkach rozwiązaniem nie jest propozycja mniejszej miseczki oraz poluzowanie ramiączka przy większej piersi, a zmiana modelu na nieusztywniany. materiał zazwyczaj ładnie przylega (najlepsza jest verona z elastyczną koronką na górze, która nie odstaje prawie nigdy).
21 października 2009 at 22:26Z drugiej strony w kazej szafie przyda się zarówno miękki jak i usztywniany stanik:)
sylwiastka
@Odziak, to odwiedź balkonetkowy katalog teraz, zobaczysz dużo “seksi buł’ bo zaczyna tam panować trend “przymała miseczka look” oraz ocenianie stanika przez pryzmat tylko kształtowania dekoltu….
21 października 2009 at 22:32Myślę, że zadużość widać tak samo w przypadku miękkiego, co usztywnianego stanika.
odziak
ja tam zobaczylam trend na pokazywania zabytkow ze starych czasow i wlascicielki z reguly wiedza ze miska jest za mala. Malo widziałam za malych misek ktorych wlascicielki nie byly tego swiadome. No chyba ze jako zamalosc kwalifikujemy brak “freyowej zmarchy”.
21 października 2009 at 22:51kasica_k
odziak, przypuszczam, że zjawisko naciągania sobie za dużych o dwa rozmiary miseczek “na uszy” występuje dość rzadko u osób z naprawdę dużym biustem – a do tych właśnie jest przede wszystkim skierowana ta notka, co zostało na początku zaznaczone. Poza tym – w miękkusie tego typu problemy widać jak na dłoni i od razu wiadomo, jak im zaradzić. Sztywniaka co prawda nie da się sobie naciągnąć na uszy, ale da się zakryć nim całą klatkę piersiową jak kamizelką kuloodporną tudzież – z dużobiuściastego końca – zrobić z niego czapeczki na brodawki 🙂 Nie wiem, jakie problemy dominują u dziewczyn pokazujących się na Balkonetce – wiem, jakie dominują w mojej strefie rozmiarowej u przeciętnych kobiet (przy czym, zaznaczam, że nie jestem bynajmniej targetem Lobby Małobiuściastych :-). Problem za małych miseczek naprawdę wciąż ma się dobrze, niestety…
the_mariska, masz rację z tymi kapryśnymi krojami. Doświadczam tego ciągle z Maskaradkami – niektóre na mnie pasują, a inne za nic nie chcą dobrze leżeć. Ostatnio na przykład stwierdziłam z pewnym żalem, że Minuety są totalnie nie dla mnie, a największym zawodem minionego sezonu był Shanghai, którego za nic odżałować nie mogę 🙁
czekolado, nie tylko Ty widzisz te fiszbiny na piersiach, zapewniam 🙂
Gabi, zgadzam się z the_mariską, że problem tkwi w fasonie. Na drobniejszych biustach (a Twój jest trochę z innej strefy niż te, do których odnosiłam się przede wszystkim pisząc tę notkę, bo w niej mowa raczej głównie o ex-85E, nie o byłych 75B) rzadko naprawdę dobrze sprawdzają się te kroje, które cieszą się powodzeniem u pań solidniejszej budowy. Niestety producenci staników nie ułatwiają zadania, bo nie wiedzieć czemu ci, którzy produkują tak zwane rozszerzone zakresy rozmiarów, nie dostosowują krojów do budowy osób drobnoobwodowych (i dużomiseczkowych, i drobnego wzrostu… przykłady można mnożyć). Trudniej znaleźć miękki half-cup w rozmiarze 60F niż takiż w rozmiarze 70B. A wracając do sztywniaków – dobrze dobrany usztywniany stanik nie jest niczym złym z założenia! (ani zdjęcia 😉 Nie było w żadnym wypadku moją intencją, by ta notka została odebrana jako głos przeciwko sztywniakom w ogólności – wręcz przeciwnie, z przyjemnością podkreśliłam ich zalety i starałam się wyjaśnić, że w całym tym odradzaniu sztywniaków nie chodzi, a przynajmniej nie powinno chodzić o jakieś anty-sztywniacze uprzedzenia. Sama mam pół szuflady usztywnianych biustonoszy i bardzo je sobie cenię. Życzę szybkiego zaopatrzenia się w Maię czy też w cokolwiek sobie zamarzysz 🙂
21 października 2009 at 23:05pierwszalitera
@Sylwiastka: Być może na Balkonetce panuje teraz faktycznie “przymała miseczka look”, ale przyduża miska naciągnięta maksymalnie ramiączkami, z fiszbinami sięgającymi pleców i rozpłaszczająca biust na klatce przerażonej wizją katastrofalnego wpływu małej miski dziewczyny, nie może być lepszym wyborem, tylko dlatego, że nie jest przymała. Sztuka dobierania sobie biustonosza to często sprawa kompromisu, bo ten idealny stanik to ciągle dla wielu fatamorgana. Biorąc też pod uwagą, że wystawiające swoje zdjęcia na Balkontece, to osoby raczej mało i średniobiuściaste nie dziwi w ogóle, gdy sprawa wyglądu dekoltu ma niekiedy priorytet. Nie jestem zdania, że takim osobom leciutko przymała miska narobi szkód, zwłaszcza gdy większa jest już za duża, w końcu chodzi też o samopoczucie związane z prezentowaniem biustu, a nie o niewolnicze hołdowanie jakiejś tam teorii i wywoływanie wyrzutów sumienia z noszenia stanika nie do końca idealnego. A na zasadnicze błędy na pewno ktoś zwróci na Balkonetce uwagę.
21 października 2009 at 23:07kasica_k
odziak, jeśli rzeczywiście dziewczyny pokazują “zabytki” ze starych czasów, z zaznaczeniem, że tak właśnie je traktują – to raczej robią to z intencją pokazania, że rozmiar był zły. To i nic dziwnego, że są tego świadome, prawda? 🙂 Swoją drogą, powiedzmy sobie szczerze – katalog Balkonetki naprawdę nie jest reprezentatywny dla problemów całego społeczeństwa 😉 A ja jednak staram się odwoływać do problemów typowych dla przeciętnych kobiet.
Co do owijania się miseczkami i innych błędów częstych u osób z mniejszym biustem – przypuszczam, że zajmiemy się nimi w swoim czasie, liczę tu bardzo na moją drogą współpracowniczkę 🙂
21 października 2009 at 23:18pinupgirl_dg
W sumie powinnam poczekać z komentarzem na małobiuściastą notkę. I ja z gorliwością neofity wyrzekałam się wszelkich usztywnianych staników. Niestety myślę, że chybiony rozmiar równie trudno poznać w stanikach miękkich jak i usztywnianych, może objawy są ciut inne, ale osoba początkująca prawie zawsze ma problem: “czy to na pewno ma tak leżeć?”.
21 października 2009 at 23:23Co do asymetrii – chyba bardziej to zależy od kroju.
Ostatnio bardzo polubiłam staniki usztywniane czy semisofty, jakoś stabilniej sie czuję niż w miękkich, chociaż mój biust nie wymaga super podtrzymania.
pinupgirl_dg
Aha – i jak najbardziej się zgadzam, że trzeba podkreślać, że za duża miseczka i za ciasny obwód to też problem. Naciągnięte na uszy miski widuję teraz rzadziej, ale widuję. Lepsze jest wrogiem dobrego, przesada w każdą stronę jest niezdrowa, a dziewczyny w imię pięknego, jędrnego biustu ściskają się do bólu obwodami i noszą fiszbiny na plecach, pojedyncze głosy, że nie tędy droga ich nie przekonują.
21 października 2009 at 23:30odziak
alez prosze – duze i na uszach/plecach/obojczykach – niepotrzebne skreslic.
balkonetka.pl/katalog/bra/curvy-kate-portia-12
21 października 2009 at 23:39balkonetka.pl/katalog/bra/panache-ariza-7
balkonetka.pl/katalog/bra/panache-tango-pure
kasica_k
Że się powtórzę, “Nie wiem, jakie problemy dominują u dziewczyn pokazujących się na Balkonetce – wiem, jakie dominują w mojej strefie rozmiarowej u przeciętnych kobiet” i do nich zamierzam się tutaj odnosić 🙂
21 października 2009 at 23:45pinupgirl_dg
Problem polega na tym, że te dziewczyny, które pokazują się na balkonetce wcześniej nosiły przeciętne 75b czy 85d. A po zmianie stanika czasem są rozczarowane, “jak to? Miało być ładniej i wygodniej?” bo do tej pory nie mówiło się o za dużych miskach i za ciasnych obwodach, tylko co najwyżej o złych konstrukcjach. Część dziewczyn znosi te męki wierząc w zapewnienie większego rozmiaru i jędrności, w myśl zasady ‘teraz się pomęczę, może nie wyglądam najlepiej w tym staniku, ale za to kieeeedyś będę piękna’.
21 października 2009 at 23:54pierwszalitera
Naturalnie, że aktualna notka, jak wiele innych na Stanikomanii, dotyczy problemów kobiet dużobiuściastych, bo takie masz chyba na myśli pisząc o “przeciętnych kobietach” w Twojej strefie rozmiarowej kasico. Ja wynika jednak z komentarzy, Stanikomania czytana jest przez różne strefy rozmiarowe i problem podziału na dużo i małobiuściaste ciągle nie został jednoznacznie przedyskutowany. 😉 Z tego, co czasem dobrze widać, nikomu tu nie uchybiając, osoby mniejbiuściaste są często młodsze, mniej doświadczone i mniej asertywne, gotowe do przyjmowania za pewnik wskazówki wyczytane w notkach dla dużobiuściastych. Więc częste przypominanie, że nie wszystko przekłada się jeden do jednego, nie jest tu atakiem na nikogo, tylko próbą zapobiegnięcia kolejnych nieporozumień.
22 października 2009 at 00:29kasica_k
pinupgirl_dg Oczywiście, że miseczka tak samo, jak nie powinna być za mała, nie powinna być też za duża. A obwód, tak samo, jak nie powinien być za luźny, nie powinien być też za ciasny. Jeśli ktoś popada w przesadę w którąkolwiek ze stron, to robi błąd – jasna rzecz i należy to podkreślać. Mnie także rażą rozpłaszczone naciągniętymi ramiączkami za duże miseczki sięgające po obojczyki – u dziewczyn próbujących dopasować sobie nowy rozmiar (zwłaszcza ze strefy małobiuściastej-wąskoobwodowej, zwykle młodych i drobnych) zdarza się takie popadanie w skrajności. Ale niestety nie jestem w stanie i nie zamierzam w jednej notce odnosić się do wszystkich możliwych problemów z dopasowaniem stanika… Ale na pewno dojdziemy i do tego tematu, bo jest ważny.
A problem złych konstrukcji jest niestety jak najbardziej realny. Sama go doświadczyłam kilka razy, mimo że noszę raczej mało zaniżony obwód (34 przy 80 pod, czasem nawet 36). To nie jest tylko “wynalazek” osób noszących za ciasne obwody, choć łatwo sobie wyobrazić, że w takim przypadku problemy są znacznie bardziej nasilone. Niestety, największy kłopot w tym, że na niektóre biusty naprawdę trudno dobrze dopasować jakikolwiek stanik z istniejącej oferty – w luźniejszym obwodzie stanik nie trzyma a nad miskami buła, w ciaśniejszym zaś pojawiają się problemy z rozłażącą się na boki miseczką. To jest zupełnie realny problem osób z naprawdę dużym biustem, takim ze strefy H-K. Choć oczywiście nie należy problemu złego dobrania rozmiaru mylić z problemami konstrukcyjnymi. “Tradycyjny” problem za małej miseczki i za dużego obwodu też bardzo często bywa tak właśnie mylnie oceniany – kobiety mówią, że stanik nie leży, bo ma zły krój, a okazuje się, że w dobrym rozmiarze nagle zaczyna leżeć lepiej. Każdy kij ma, jak zwykle, dwa końce 🙂
22 października 2009 at 00:39kasica_k
pierwszalitero, jest dokładnie tak, jak piszesz – odnoszę się z reguły do problemów dużobiuściastych, zresztą staram się to podkreślać – a to we wstępniaku do bloga, a to w tej notce (tu: koniec pierwszego akapitu ;), a to w innej. Jestem świadoma faktu, że pomijam problemy “małej strefy” – po prostu mniej je czuję, więc i rzadziej o nich piszę. Ale mam nadzieję, że dzięki pomocy nieocenionej Sylwiastki, autorki tej notki, uda się nieco wypełnić tę lukę 🙂 Pewnie nadal będę się specjalizowała w większych biustach, jednak od czasu do czasu zrobimy ukłon także w stronę tych drobniejszych.
22 października 2009 at 00:49usmiechnieta-kozka
Witam.
22 października 2009 at 00:51Chociaż to pierwsza moja notka na tutaj, to jednak nie pierwsze, oj nie, odwiedziny 🙂 Dzięki Tobie, Kasico, zostałam uświadomiona jeśli chodzi o dobór staników. Jakieś pół roku temu tu trafiłam, ale zanim kupiłam “poprawny politycznie” 😉 stanik sporo wody w rzece upłynęło – trzeba było i kasę uzbierać, i kilka kilo zrzucić. Ta notka zdecydowanie zainspirowała mnie do odezwania się, ponieważ jak już kilka razy wcześniej tu było wspomniane – jestem jedną z tych osób, którym absolutnie miękuski nie pasują. Trochę się już naprzymierzałam (no dobra, dwie długie wizyty w Peachfieldzie i jedna w Abrakadabrze – ale zawsze coś!) i przyznaję, że jedynymi, które na mnie pasowały, były usztywniane lub też półusztywniane sztuki. Z rozmiaru 75F zrobiło mi się nagle po tych wizytach 65G/GG/H, przy czym pierwszy nowy to był Masquerade Minuet w rozmiarze 65G, kupiony w sumie pod presją zbliżającego się weselicha i potrzeby dobrego wyglądu w sukience, a dzisiejszy zakup to Dalia Kleo 65I w pięknym odcieniu mocca z fioletem 🙂 Plunge jest cudowny i pomimo delikatnie za małej miseczki (mam sporą asymetrię, jedna pierś większa o przynajmniej 1,5 rozmiaru od drugiej) przywrócił mi piersi na swoje miejsce i pokazał, jak mogą wyglądać 😉 Dalia jest półusztywniana. I mogę powiedzieć jedno – wszystkie miękkie, które dotąd przymierzałam, wchodzą mi w pachę. Absolutnie nie mogę w nich opuścić rąk. Oczywiście, związane jest to z tym, że biust mam całkiem wysoko (w końcu!), a zabudowa pod pachami pozostawia sporo do życzenia. Tutaj i do Dalii miałabym nieco uwag, ale i tak z tych co bardziej miękkich stanowi chlubny wyjątek – mogę opuścić ręce!
Więc jak bym nie chciała i nie starała się, żeby ten “pierwszy” był mięciutki (jak kaczuszka 😉 ), to nie dałam rady niczego znaleźć i dobrać. Pani Maria w Peachfieldzie trochę kręciła nosem, mówiła, że wolałaby mi dać miękki, ale sama przyznała, że akurat ta Maskaradka leżała najlepiej.
Także – co biust, to i zdanie inne, lub też tego biustu gust 😀 Pozdrawiam, świetna notka i mam nadzieję na więcej takich, które zainspirują mnie do napisania 🙂
kasica_k
usmiechnieta-kozka, dzięki za komentarz i zapraszam częściej, zwłaszcza z tak uroczym nickiem 😉 Poruszyłaś ważną kwestię zabudowania twardzioszków pod pachami, rzeczywiście często jest ono niższe, co wiele osób może uratować przed niewygodą. Szkoda, że nie przyszło mi to do głowy, kiedy pisałam notkę. Zwłaszcza dotyczy to Maskaradek, bo podejrzewam, że typowe t-shirt bras typu Ava Fantasie czy Porcelain Panache są pod tym względem na poziomie przeciętnej balkonetki, tak mi się przynajmniej wydaje (mnie jednak rzadko kiedy coś w pachy dźga, więc mam małe doświadczenie 🙂
Swoją drogą, muszę wreszcie przymierzyć jakąś Dalię. Mam nadzieję, że w końcu się w którąś zmieszczę! A Minuet na mnie nie leży, bu 🙁
22 października 2009 at 01:03scarlet_agta
@odziak: Spójrz na daty zamieszczenia zdjęć, do których linki wstawiłaś. Od tego czasu sporo się zmieniło i obecnie trend jest już inny.
22 października 2009 at 08:29selvermane
Ech, i teraz bede znow patrzyla na moja biedna showgirl (ktorej nie zdolalam sie pozbyc) i raz na jakis czas zakladam (chociaz porzadnie wygarnieta teraz juz robi masakryczne buły). Jest cudowna, mieciutka w srodku, trzyma, kształtuje i co tylko. Oczywiscie robi troche budynia w misce, ale…
22 października 2009 at 09:06Gdyby producent podciagnal rozmiarowke do J/JJ to pewnie kupilabym ze 2-3…
odziak
oj wiem:) Nieskromnie powiem, ze to chyba po częsci zasluga mojego “darcia mordy”.
22 października 2009 at 09:46kay
Odziak, zgadzam sie z toba calkowicie. Z uslug pani brafitterki skorzystalam raz – i nigdy wiecej. Nosze 70D (brytyjskie 34D, bo mimo tego, jak sie przelicza oficjalnie rozmiary, to 34 jest odpowiednikiem 70, a nie 32). Poszlam do sklepu, 34D zle lezalo, pani mi zaproponowala 32DD. Ten biustonosz lezal znakomicie, ale nie moglam oddychac w tak ciasnym obwodzie. Co tu duzo mowic, nie bede poswiecac swojej wygody w imie ideologii ‘ciasnego obwodu i duzych miseczek’. Nie zalezy mi na tym, zeby nosic F, jesli to bedzie stanik niewygodny. Ja od stanika wymagam dwoch rzeczy: mam dobrze w nim wygladac oraz mam sie w nim dobrze czuc. Moj biust wyglada dobrze, nie musze go wyciagac z plecow, zreszta szczerze watpie w to czy biust mozna miec na plecach. Z mojego doswiadczenia (w przymierzalniach) wynika, ze zly stanik spycha biust w gore (buly), pod pache albo w dol. Natomiast za luzny obwod widac od razu i nie rozumiem, jak moga istniec osoby, ktore tego nie widza. Moge jedynie zrozumiec, ze sa kobiety, ktore nie sa w stanie znalezc swojego rozmiaru i biora to co jest, w drodze kompromisu.
Ja nie toleruje drapania, niedopasowania, ciasnoty oraz nadmiernego luzu. Stad jestem znienawidzona klientka w sklepach, bo przymierzam 20 biustonoszy i nie kupuje zadnego – co swiadczy jedynie o fatalnym zaopatrzeniu sklepow. Freya i Panache, tak tutaj opiewane, uwazam za fatalne, maja niewygodne fiszbiny (wbijaja sie w mostek), nieprzyjemny material i zle sie ukladaja – i rzeczywiscie w tych firmach trzeba kupowac zanizony obwod o co najmniej rozmiar.
Niezly jest knickerbox (ale je zwykle widac przez ubranie), w szufladzie mam tez triumph, jeden model w kilku kolorach, bo jest naprawde dobry. Moim problemem sa generalnie zbyt waskie fiszbiny, a jesli fiszbiny sa ok, to miseczka jest zbyt duza.
22 października 2009 at 11:52pinupgirl_dg
Kasico – Dlatego napisał, że Ty piszesz ze swojej strony, ja ze swojej :). Raczej nie doradzam dużobiuściastym, ale widzę że i im się zdarza duża miska i ciasny obwód. Gdybym nie widziała na własne oczy kilku przemian na plus po ponownej rewizji rozmiaru wśród dużobiuściastych to bym milczała. Wiem, że w rejonie G+ też takie rzeczy się zdarzają, chociaż może nie tak często.
22 października 2009 at 12:29Co do złych konstrukcji – tutaj wypowiem się jako mało/średniobiuściasta, chociaż widziałam wśród dużobiuściastych osoby z miską za dużą o dwa rozmiary pomstującą na konstruktorów. Jeszcze do niedawna panowała tendencja, żeby każdy problem zwalić na producenta. Teraz widzę, że to co na mnie leży fatalnie może pięknie się prezentować na koleżance. Coraz częściej używa się terminu “niekompatybilność” zamiast obwiniania Freyi o ich zmarchy albo Panache o szerokie fiszbiny.
I jeszcze jedno – nie wtykam się, gdy ktoś ma miskę naciągniętą na uszy i jest zadowolony. Ale sporo z tych osób jest z tego stanu rzeczy niezadowolonych, chociaż nie potrafi wskazać dokładnej przyczyny, najczęściej obwinia błędy konstrukcyjne. Nie twierdzę, że one nie istnieją, ale nie wierzę, że jest ich aż taki odsetek w firmach, które na duże biusty szyją od lat.
renulec
Słusznie podkreślasz, kasico, że reprezentujesz określoną grupę rozmiarową. Ja od siebie, jako drobnobiuściastej, dodam tylko, że niechęć do miękkich staników w początkowym okresie “pouświadomieniowym” wynika po części z różnicy wymiarów piersi odzianej w push-up a miękuska.
Osoby z drobnym biustem, noszące wcześniej push-upy, powiększające im piersi o 1-2 numery, są czasem zawiedzione zakładając dobrze dopasowany, miękki stanik. Bo jak-miało byc lepiej, migracja, wreszcie dobry kształt itp, a tu smętne, płaskie kopułki… jak wytłumaczyć otoczeniu nagle zmniejszony drastycznie biust, co powiedzieć koleżankom/kolegom w szkole/na uczelni/w pracy itp?
Myślę, że wybór stanika to nie tylko kwestia kroju, zabudowania, usztywnienia, ale też po części zaawansowania naszej samoakceptacji i tego, jak ważna jest dla nas reakcja i ocena naszej osoby przez środowisko.
Uprzedzam oponentki-logicznym wydawałoby się, rozumując w ten sposób, że usztywniane staniki noszą osoby (mam tu na myśli moją grupę rozmiarową-mniej biuściastą) z kompleksami, niepewne siebie, nieszanujące swego ego. To nieprawda, bo przecież każda z nas CHCE mieć fajny biust, jesli nie na codzień, to choć czasem i myślę, że usztywniane staniki czy nawet push-upy dla drobniejbiuściastych to nie jest grzech, byle oczywiście z rozsądkiem 🙂
Kasico, bardzo poruszająca notka! Temat na zlot jak złoto:)
22 października 2009 at 15:23malena2
Ja jestem małobiuściasta i większość (wszystkie) Freji, a tylko te miałam okazje mierzyć w sklepie pod okiem, mam nadzieję, doświadczonej osoby (Katowice 6zmysł), wygladało na mnie jak za duża, naciągnieta miska. A podobno były rozmiarowo dobre.Sięgały daleko pod pachę i wysoko pod obojczyk.
22 października 2009 at 15:29Za to fiszbiny idealnie wokół piersi. Pod bluzką efekt dobry- biustu mi przybyło 😉
Teraz juz nie wiem czy to kwestia zabudowania, fasonu czy rozmiaru? Chetnie poczytałabym tu coś o zabudowaniu staników na małych biustach!
W sobotę jadę na spotkanie z Mahedą i mam nadzieje, że moje watpliwości zostaną rozwiane.
Moze wtedy skuszę się na jakiegoś “sztywniaczka”?
aleksandromaniak
jako średniobiuściasta lubię miękke staniki, są po porste bardzo wygodne i na co dzień
ale mam też maskaradkowe usztywniacze i bardzo je lubię, owszem może wymagają większego przyzwyczajenia niż miękkie , ale tylko usztywniacze robią mi jabłuszka, a ten kształt bardzo mi odpowiada 😀 Renulec, mnie akurat usztywniacz nic nie powiększa(chlip;)), nawet wizualnie, ale robi świetny dekolt pod wycięte bluzki 🙂
,,Freya i Panache, tak tutaj opiewane, uwazam za fatalne, maja niewygodne fiszbiny (wbijaja sie w mostek), nieprzyjemny material i zle sie ukladaja – i rzeczywiscie w tych firmach trzeba kupowac zanizony obwod o co najmniej rozmiar. ”
A dla mnie Panache nie wbijają się w mostek, świetnie się układają i moje akurat mają bardzo przyjemny materiał.
22 października 2009 at 15:55I wcale nie trzeba kupować w nich zaniżonego obwodu, bo w innych firmach mam taki sam. i 32 jest odpowiednikiem 70, a 30 65. Wystarczy zajrzeć chociażby na strony brytyjskich producentów:)
T. jest z kolei dla mnie synonimem firmy, którą omijam z daleka, bo moje obwody od 70, a mnie interesuje 65. Poza tym ich produkty , jak dla mnie, mają fatalną jakość, obwody błyskawicznie się rozciągają i ich cena staje się w tym momencie po prostu śmieszna.
..Co tu duzo mowic, nie bede poswiecac swojej wygody w imie ideologii ‘ciasnego obwodu i duzych miseczek”
To nie ideologia, to próba zadabania o biust w jak najlepszy sposób. Tak, mi też było wygodnie w moim starym rozmiarze 75 C, tyle że z co z tego, skoro odpowiednio nie podtrzymywał mi biustu. Na początku było trudno się przyzwyczaic, ale teraz nie mogę uwierzyć, jak mogłam nie nosić 65. Zupełnie inny komfort. Typowa wypowiedź osoby przed migracją, moja Mama jest na tym samym etapie, choć zauważyłam, że części swoich staników już się pozbyła 😉
Gabi
Przepraszam, ale po odpowiedzi Kasi mam wrażenie, że duże biusty to tylko te należące do kobiet puszystych, a ja, jak zrozumiałam, mam biust mały i wogole na tej stronie się nie odnajdę?
22 października 2009 at 16:09Lucusia
Ja tam nic nie mam do mięciutkich, ale ślicznie uszytych staników. Przeraża mnie tylko to, co wychodzi u niektórych pań, które kupują takie z pojedynczej dzianiny, nawet z fiszbinami pod spodem. Zazwyczaj z domów towarowych. Wiszą im takie smętne purchawki gdzies w okolicy brzucha (nawet tym młodszym – kiedyś widziałam mamę i córkę, obie w takowym typie bielizny) i się szpecą. Może tak lepiej wytłumaczyć o co chodzi z tymi “mięczakami”?
22 października 2009 at 16:19PS. Widziałam kiedyś w sklepie takie ustrojstwo bez ramiączek! W rozmiarze D!
misipysio
“Niestety producenci staników nie ułatwiają zadania, bo nie wiedzieć czemu ci, którzy produkują tak zwane rozszerzone zakresy rozmiarów, nie dostosowują krojów do budowy osób drobnoobwodowych (i dużomiseczkowych, i drobnego wzrostu… przykłady można mnożyć)”
No właśnie! Ja bym chciała złożyć taki postulat w imieniu Pań “160 cm w kapeluszu”!
22 października 2009 at 17:02zwłaszcza w kwestii wszelkich gorsetów i body… że o bardzo wysokiej zabudowie miseczek i długich ramiączkach nie wspomnę…
buszel
A ja nie mogę powiedzieć o sobie że pierwszym moim dobrym stanikiem był…bo jakoś intuicyjnie widziałam jak powinien leżeć wcześniej. Pamiętam nawet jak moja koleżanka miała takiego banana z obwodu na plecach i ja nie mogłam zrozumieć dlaczego Ona tak chodzi:)
Lecz nadszedł dzień w którym jakoś mi się przytyło i biust urósł i przestałam się mieścić w cokolwiek co jest w sklepie, a 75E było największe, a było za małe w misce a obwód 80 by już powiewał.
I ja wiedziałam że ten stanik 75E jest zły, bo mi biust w nim brzydko wyglądał, kłuł mnie, jakiegoś specjalnego uświadamiania do tego nie potrzebowałam. Tylko ze nie było nic innego, stałam się postachem w sklepach. Już w drzwiach mnie panie poznawały i mówiły że “dla mnie” to nic nie ma.
Alleluja to był dla mnie artykuł w wysokich obcasach “mówimy dość namiotom w brudnym beżu”, coś w tym stylu, już prawie 2 lata temu-dzięki Bogu, takie staniki istnieją, w Anglii istnieją! Wtedy zakupiłam pierwszego brytola – Kokietkę 32FF owszem usztywnianą. Jedyny wygodny stanik, spośród chyba 50 innych.
Dlatego ja namawiam wszystkie dziewczyny: patrzeć, mierzyć i myśleć. Co nie pasuje, dlaczego, “zostań swoją wlasną brafitterką”. To jest dla mnie esencja.
Ja natomiast mam praktycznie same sztywniaczki Masqerade, bo mnie nie kłują fiszbinami w mostek, miekusków jakoś nie udało mi się zmierzyć co by mi leżały. Ale marek na rynku coraz więcej, więc może, może.
22 października 2009 at 18:25kasia_grubasia
Kasico, życzę Ci, żebyś zmieściła się w Dalię. Widziałam ostatnio półusztywnianą Anabell na dużym biuście (70J) i jest naprawdę bardzo dobrze skonstruowana. A poza tym prześliczna 🙂
22 października 2009 at 19:41vesper_lynd
Zaliczyłam w swoich wahaniach wagowych rozmiary od 70GG do obecnie 65FF/G. I odkąd wiem jaki mam poprawny rozmiar (a nie 80D 😉 to za nic miękkich staników nie oddam – przy większym czy mniejszym biuscie nic nie nadaje kształtu naturalnych jabłuszek “z noskiem” (my favourite). Usztywniany stanik – na imprezę, na krótko, do efektu WOW!, ale nic poza tym. Jestem wierna balkonetkom Freyi, mimo, że biust średnio jędrny, lejący i niby skorupka wskazana. Ale jakoś w każdym napotkanym modelu piersi zawsze żyją własnym życiem i chcą uciekać czy to górą czy przodem w plunge’u. Aragon styka, tyle że o jakiś rozmiar jest za duży 😉 Nie próbowałam co prawda bezszwowców, ale bezpłciowa estetyka mi nie podchodzi zupełnie.
22 października 2009 at 22:50zewszad_i_znikad
Noszę wyłącznie staniki miękkie na fiszbinach, przy czym mam odmienne cele – efekt tuszujący mnie nie obchodzi, bo i tak nie noszę cieniutkich ubrań, uroda to dla mnie względnie ładna twarz nad stelażem na różnobarwne ubranie – chcę wyglądać ładnie bez żadnej seksowności. Mam bardzo dużą nadwagę i mam nadzieję, że jak się za to wezmę, to przynajmniej mój w mordę lepszy biust zmaleje. W każdym razie, oto mój problem:
23 października 2009 at 11:12Jestem alergiczką i moja tak zwana skóra toleruje bez zastrzeżenia tylko i wyłącznie materiały pochodzenia roślinnego. Chciałabym mieć także więcej staników z ukochanej, a najwyraźniej uchodzącej za jakąś fanaberię bawełny. Niestety wszystkie staniki bawełniane, jakie można spotkać, to staniki całkowicie miękkie, tj. bez fiszbin. Ze stanika bezfiszbinowego wszystko wypada, stanik usztywniany to ugniatacz, a nie stanik, tak więc, jak napisałam, uznaję tylko staniki miękkie na fiszbinach.
Jeszcze co do tej bawełny: nie, ta “łagodniutka mikrofibra” nie jest dla mnie jak bawełna, moja skóra bez pudła odróżnia materiały i bardzo się gniewa, jeżeli zafundować jej coś niebawełnianego. Jestem absolutnie nieuleczalnie chora, szanse mojej skóry na wyzdrowienie oceniam na mniej niż 5%. Mam kilka staników bawełnianych, w tym cztery z gatunku zupełna taniocha i trochę za słabe fiszbiny, ale leży dobrze. Niestety akurat te cztery mają połączenie między miseczkami wzmocnione jakimś sztucznym włóknem i w kontraście z cudownie bawełnianymi miseczkami moja klatka piersiowa bardzo to wyczuwa i nie podoba jej się to. Ramiączka oczywiście “koło bawełny nawet nie leżały”, jak to określał mój tata. Może poruszycie problem włókien, z których robi się staniki? Dla niektórych koronka kontra gładkość, powszechne syntetyki kontra ogromnie rzadka bawełna to nie wybór estetyczny, tylko zdrowotny, swędzenie kontra odrobina komfortu. “Oczywiście” całkowity brak swędzenia mi się nie zdarza, ale dlaczego jeszcze je zwiększać – MUSIEĆ je zwiększać – nosząc staniki z materiałów, których moja skóra nie chce tolerować?
Gorseciarka odpada, chyba że a) może być tania, b) w ogóle ma dostęp do bawełny, c) może wykonać stanik tylko na podstawie innych staników i pomiaru przez ubranie – nie rozbiorę się przed nikim. Moje ciało należy do mnie.
(Dodam jeszcze, że OZDOBNYCH staników bawełnianych nie widuje się w ogóle. A szkoda – na szczęście nikt mnie nie widuje w samej bieliźnie, ale jednak niektóre staniki są tak ładne, że aż szkoda nie móc mieć stanika w ładny wzorek.)
aksanti
Sylwiastko, a może notka uwzględniająca małobiuściaste chcące nosić miękkie staniki, ale w wersju plunge?
23 października 2009 at 11:59Nie zawsze to jest kwestia wystawania stanika z dekoltu- tylko tego, że niektórym dziewczynom niemal wszystkie staniki wiercą dziury w mostku (dodatkowo te mostki są za szerokie).
czekolada
@ vesper ” biust średnio jędrny, lejący i niby skorupka wskazana” – zaraz wskazana. też mam taki biust, a balkonetki Frei to dla mnie najlepszy wynalazek. miękkusy robią mi dobrze 😉 ostatnio przymierzałam usztywnianego plunge, jakąś maskaradkę ,chyba courtesan, i o dziwo leżał doskonale. i to pierwszy raz, kiedy coś usztywnianego i do tego plunge dało radę ujarzmić mój biust.
23 października 2009 at 16:53Hellcat
zewszad_i_znikad: Rozumiem cię głęboko, bo chociaż sama na staniki uczulenia nie mam, to niestety już np. koszulki muszę mieć z bawełny, inaczej się nie da. Najbardziej bawełniany mi znany (ze zdjęć, nie macałam) to Vanity Fair Pure, ale i on ma raptem 60%…
23 października 2009 at 20:05kuraiko
ja kiedyś kupowałam biustonosze w małym bieliźniaku z ofertą wyłącznie polskich “tańszych” firm, miękkich biustonoszy na fiszbinach w ogóle tam nie było, nosiłam więc padded, jak miały wkładki to zawsze wyjmowałam. Po domu koszmarki bezfiszbinowe.
23 października 2009 at 20:07Po “uświadomieniu” szukałam miękkiego biustonosza, ale wówczas w moim mieście trudno było znaleźć coś miękkiego powyżej 70D. o tej pory nie znalazłam miękkiego biustonosza, który leżałby dobrze 🙁 miałam okazję mierzyć tylko: Dalię, Milavitsę, M&S, Gaię, F&F, Felinę :P, Samantę, Gorsenię i to w zasadzie tylko pojedyncze sztuki (najwięcej z Dalii) plus jakieś no name z lumpeksu w rozmiarach nieznanych 😉
tylko Gorsenia robiła mi biust, który wyglądał “wow” (znaczy się, w mojej ocenie), ale powiewanie w rozmiarze większym plus za małość rozmiaru mniejszego też skreśla to jako “ideał” (nie wspominając już o zabudowaniu na całym dekolcie).
inna sprawa byłaby, gdyby w moim mieście była szeroka oferta “mięczaków” wielu firm i/lub gdyby mnie było stać na eksperymenty, tj zamawianie/odsyłanie w sklepach internetowych/allegro/ebay.
no a sztywniaki też nie zawsze powodują złudzenie większego biustu, nie czarujmy się 😉
kuraiko
no i wkurza mnie teraz noszenie “po domu” sztywniaków :/ jest jeden mięczak, który jest znośny, ale ma za szeroko fiszbiny (czyli noszenie na dłuższą metę powoduje wędrowanie piersi pod pachę) i wbija się na mostku (nawet z wacikiem, więc noszenie go to max 2 dni pod rząd), ale nie nadaje się do codziennego użytkowania.
23 października 2009 at 20:13renulec
Marishko, jestem pełna uznania dla Twojej spostrzegawczości! Dodam od siebie moje spostrzeżenia-na “luźnych” biustach, takich jak mój, rewelacyjnie sprawdza się polska MILENA w postaci nowego modelu-Emerald, który jest usztywniany od dołu do połowy cieniutką warstwą pianki, a u góry zdobiony przepiękną, haftowaną siateczką:))) Nawiasem mówiąc-w Milenie widzę duży potencjał, to jedna z niewielu polskich firm bieliźniarskich, która żywo reaguje na potrzeby rynku, obserwuje zmiany na nim zachodzące i w ekspresowym tempie wyciąga wnioski.
23 października 2009 at 21:13Odnośnie KEIA -taka np. Bridgette-REWELACJA!-też “sztywniaczek” do połowy- z moim biustem zrobiła w mig porządek, naprawdę jestem pod wrażeniem!
pinupgirl_dg
I ja uwielbiam semisofty :). Odkryłam je dopiero po uświadomieniu. Moim zdaniem łączą zalety miękusów i sztywniaków.
23 października 2009 at 21:44mefistofelia
kasico: Mam wrażenie, że dziwisz się tym wysypem komentarzy mało i średniobiuściastych pod tą notką. Niestety faktem jest, że poruszyłaś baaaardzo drażliwy temat 😉
Jego drażliwość wynika częściowo z faktu, że cała inicjatywa stanikowa została utworzona przez dużobiuściaste. Wypracowałyście zasady dobierania biustonosza, które niestety jak się okazało gdy do akcji wkroczyły małobiuściaste nie są uniwersalne.
Dużobiuściasta po zastosowaniu rad polecanych na forum ma bardzo duże szanse, że polecane miękkusy będą jej pasować. Są szyte przecież na nią.
Do mniej biuściastych niby docierają z różnych źródeł różnice między dużo a małobiuściastym brafittingiem, ale i tak na początku próbują one z już szeroko dostępnymi Freyą i Panache wylansowanymi przez większobiuściaste jako pewniak i podstawa.
Nie jest też ogólną informacją, że drobne biusty gorzej reagują na nadmierne zaniżenie obwodu (zmarchy, pustka w misce, zabudowanie po szyję) i że małobiuściastym często może bardziej służyć zaniżenie niewielkie.
I potem sfrustrowane nosicielki tych freyowych zmarch i staników z golfem masowo komentują takie notki. A że notki o dużobiuściastych? Cóż. Innych nie ma ;( I w tym problem.
A przecież małobiuściaste i średniobiuściaste to w większości byłe użytkowniczki 75B i 75C- czyli jest ich statystycznie bardzo dużo.
Wg mnie zasada miękkiego stanika na początek przy obecnie dostępnym asortymencie często nie sprawdza się u małobiuściastych. Lepiej kupić sztywną maskaradkę niż latać za niemarszczącym się miękkim halfcupem, których jest na rynku jak na lekarstwo (homeopatyczne).
24 października 2009 at 13:24Uriel
Mefistofelia, ja bym nie powiedziała, że panie z rozmiarem koło 60FF to małobiuściaste. To raczej takie średniobiuściaste, nie za duże, nie za małe, proporcjonalne. Ale jak wiemy, w sklepach zawsze najgorzej jest kupić coś, co właśnie na takie proporcjonalne sylwetki pasuje…
24 października 2009 at 14:49mefistofelia
Jasne, że uśredniam. Pisząc małobiuściaste mam na myśli i mało i średniobiuściaste należące do targetu LMB
24 października 2009 at 15:26kuraiko
spróbujcie znaleźć miękki stanik z pionowym cięciem w “przeciętnym” bieliźniaku 😀 już nie mówię, że half-cup, ale chociażby taki o zabudowaniu przeciętnej balkonetki. hmmm. no to popatrzcie ile w tym samym sklepie jest miękkich staników na fiszbinach w szerokiej rozmiarówce (miski powyżej D, obwody przynajmniej od 65). hmmmmm. no to ile jest miękkich w rozmiarach do D xD
24 października 2009 at 15:52(btw ze sztywniakami z pionowym cięciem też nie jest najlepiej w “przeciętnych” bieliźniakach)
myślę, że tu głównym problemem jest oferta. ja zaczęłam szukać po sklepach w swoim mieście, dopiero potem zdecydowałam się na kupowanie w internecie. co usłyszałam na LB? “mierzyłaś Freyę?” itp 😉
myślę, że dobranie mięczaka nie byłoby takie straszne, gdyby w sklepach był szeroki wybór. chodzi mi też o wybieranie miękkich staników w ogóle. w “przeciętnych” bieliźniakach, sklepach z “chińczykami”, sieciówkach, dominują usztywniane + push-upy. to pewnie nawet nie jest tak, że dziewczyny chcą sobie powiększać biust, czy wstydzą się brodawek – one od początku są uczone, że staniki są głównie usztywniane :/ a miękkie to takie brzydkie bezfiszbinowce dla “babć”, czy też na specjalne okazje koronki :/
oczywiście nie neguję czynników takich jak wspomniane “powiększanie” czy wstyd, ale po jaki stanik sięgnie młoda dziewczyna, jak wiszą same “skorupki”… nawet jeśli ma biust, do którego nie ma zastrzeżeń.
pierwszalitera
@Uriel: No już proszę nie definiujmy tu, co jest bardziej lub mniej proporcjonalne. 😉 Tym bardziej, że rozmiar stanika sam w sobie w ogóle o niczym nie mówi. Ktoś w rozciągliwej Arabelce może nosić 60FF, w lepszym staniku za to, z powodzeniem 70D-DD. Takie staniki są dostępne na rynku, nawet w dobrych, małobiuściastych fasonach, tylko do targetu wpychającego się w freyowo-zmarszczkowe 60FF nie zawsze informacja dochodzi. O ile zaniżanie obwodów w większych regionach biustno- podbiustnych ma sens i nie wpływa tak drastycznie na dopasowanie miski, to w tych niższych przynosi czasem fatalne rezultaty. Całe zamieszanie na Balkonetce ma po prostu zachęcić do eksperymentowania i sprawdzania alternatyw. W komentarzach tam umieszczonych, nie wolno dopatrywać się ultymatywnych patentów, ale każdy, niechby i był mało doświadczony, może wziąć ze swoim pomysłem głos w dyskusji. To chyba coś innego niż zamknięte galerie na forum.
24 października 2009 at 15:59pinupgirl_dg
Podział na duzo- i małobiuściaste jest dość umowny. Bardziej, niż od rzeczywistego rozmiaru podział wyznaczają typowe problemy. LB zostało założone, by pomagać sobie w poszukiwaniach staników z dużymi miseczkami (proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, gdzieś na forum przeczytałam taką informację), cały bra-fitting przyszedł później. Czyli zaczęło się od osób, dla których typowy bieliźniak nie przewidywał żadnej opcji, poza jednym obskurnym 95D bez fiszbin (legenda namiotów w brudnym beżu).
24 października 2009 at 16:09Eks 75B ma inne problemy. Z resztą to nie tylko problem rozmiaru. Wśród “małobiuściastych” (piszę w cudzysłowie, bo to nie tylko kwestia rozmiaru) sporo jest też biustów hiperboloidalnych, albo biustów, które mają mało tkanki tłuszczowej. Np. nie grozi im efekt babeczki z budyniem, za to nie dogadują się z freyowymi balkonetkami.
czerwona_pomadka
A ja prawie nie noszę nie-dekoltów, więc dużo lepsze są dla mnie biustonosze usztywniane.
24 października 2009 at 18:26Ale nie ukrywam, że jak tylko wskakuję w moje podomowe ciuszki to przebieram się od razu w ulubioną balkonetkę Curvy Kate 😉
kuraiko
kuraiko
a na mnie pod wszystkie ciuchy są lepsze sztywniaki, bo obcisła bluzka + miękki stanik = spłaszczenie 🙁
24 października 2009 at 22:07i jeszcze doszłam do wniosku, że brakuje mi bluzek z dużym dekoltem, bo te co mam, to mają za małe dekolty i wyglądam w nich jak deska 🙁
hermenegilda_k
a to nie jest tak, że niezależnie od wielkości piersi nie wszystkie jesteśmy kompatybilne z miękkimi stanikami? noszę ostatnio okoloce 80G, więc do małobiuściastych się nie zaliczam i po prostu nie mam miękkniego stanika, który leżałby dobrze i jeszcze dawał piersiom przyzwoity kształt
25 października 2009 at 08:26może jedna Freya Eleanor jest w miarę przyzwoita, ale za to dziobie mnie fiszbiną pod pachą 🙁
w sztywniakach wyglądam o niebo lepiej i jest mi w nich wygodniej niż w miękkich
Hellcat
1) Trzeba pamiętać, że dobry stanik to dopiero pierwszy krok, dobra bluzka, jednocześnie obcisła gdzie trzeba i dająca dość miejsca na biust to krok następny, który trzeba zrobić (to aproposem “pod bluzkami w miękkich spłaszcza”).
2) Problem zaniżania zależy bardzo mocno od ściśliwości kobity (i rozciągliwości stanika, oczywiście). Moje szczupluteńkie a duże w pionie dziecko absolutnie odmawia czegokolwiek ciaśniejszego od 70, bo ją dusi – i nic dziwnego, skoro siedzi równo na zupełnie nieściśliwym ciele. Ja jestem bardziej ściśliwa, ale też nie mocno – aktualnie mam jakieś 72 pod biustem i ścisłe 65 (Curvy Kate Portia) potrafi mnie dusić i ugniatać po żebrach. Dlatego zaniżanie bardzo zależy od podściółki i kobity szczuplejsze w podbiuściu powinny zaniżać mniej. A te z większą podściółką bardziej…
3) Ciągle słyszę na temat “Freyowej zmarchy” i nie mam zielonego pojęcia co to jest. Owszem, marszczy mi się jedno Rio na biuście, ale jest zwyczajnie za duże w misce bo z niego wychudłam…
Ostatnio byłam ileś dni na plaży gdzie powszechne było opalanie się topless, więc poprzyglądałam się damskim biustom (w większości akurat niedużym, dużobiustne niechętnie pozbawiają się podtrzymania) i kurde, naprawdę kształtów biustu jest mnóstwo, więc nie dziwmy się, że w dobrze dobranym rozmiarze stanika (w dziedzinie obwodowej tak w biuście jak i pod) jednej kobiecie jest świetnie a drugiej zupełnie niedobrze. Jeżeli biust jest wiotki to może sprawiać “mniej problemu” o tyle, że jak każda ciecz, przyjmie kształt naczynia :- Jędrny będzie protestował mocniej. I wracając tu do miękkich kontra usztywnianych, to podejrzewam, że usztywniane en masse mają ciutkę inny kształt niż miękkie. Na przykład nie sądzę, by jakieś usztywniane dawały lekko stożkowaty kształt (zwłaszcza że kulki są modne) – a w każdym razie na pewno nie czynią tego modelowane termicznie z jednego kawałka. Z drugiej strony miękkie najczęściej mają szwy, powodując “nieidealną okrągłość” (mam miękki bezszwowy, ale podtrzymanie ssie, niestety). I to wszystko ma prawo dać niekompatybilność – zwłaszcza że jeszcze gdzieś w to wszystko wchodzi problem co właścicielka uważa za akceptowalny kształt biustu (który to kształt nie musi być wcale tym najbardziej naturalnym dla jej własnego!). Złośliwie zasugerowałabym, że sporobiuściaste wielbicielki sztywnych to właśnie te, które nie akceptują naturalnego kształtu swojego biustu, co oczywiście ma prawo być nieprawdą, ale ładnie brzmieć :-
Wróćmy tu może do tego na jaki temat Kasica wrzuciła kamyczek do ogródka – była to teza że “miękkie mojego dużego biustu nie podtrzymają”, która to teza jest błędną co zostało wykazane. Bo podtrzymają. Natomiast mają małe szanse uformować go niezgodnie z jego własnym kształtem, zwłaszcza jeżeli jest młody i jędrny.
25 października 2009 at 09:48pierwszalitera
@Hellcat: Twój wpis porusza bardzo interesujący aspekt różnicy między miękkimi i usztwynianymi stanikami. W uszytwnianym staniku łatwiej uzyskać efekt jabłuszek w koszyczku oraz kształt biustu uważany za prawidłowy i warty osiągnięcia. Od razu rozumiem skąd bierze się moje osobiste uprzedzenie do szytwniaków, ponieważ preferuję biust naturalny i staniki niezbyt ingerujące w to, co mam na klatce. Lubię małe skocznie, zadziorne stożki, miękki profil, nawet pewne falowanie spowodowane brakiem blokującej gąbki też mi się podoba. Zgrozą napawają mnie jednakowe, gipsowe górki pod bluzkami szczególnie mniej biuściastych dziewcząt. Akurat te mają często samonośne, niewymagające formowania piersi, moim zdaniem brak silikonowych kulek nie czyni ich biustów płaskimi. Co nie znaczy, że sztywniaka do dekoltu też nie można od czasu do czasu założyć. Jednak bardzo by mnie cieszyło, gdyby więcej kobiet przyznawało się do swojej biustowej indywidualności. A tą widać bardziej w staniku miękkim. Dobre podtrzymanie owszem, ale kształt biustu nie musi być u wszystkich taki sam.
25 października 2009 at 12:27pinupgirl_dg
“Jednak bardzo by mnie cieszyło, gdyby więcej kobiet przyznawało się do swojej biustowej indywidualności. A tą widać bardziej w staniku miękkim. Dobre podtrzymanie owszem, ale kształt biustu nie musi być u wszystkich taki sam.”
Amen.
hermenegilda_k – oczywiście, że każdemu może się zdarzyć niekompatybilność z jakimś modelem, np. ja i moja mama (mało- i dużobiuściasta) nosimy praktycznie te same modele, jeśli coś leży dobrze na niej, mogę z 90% pewności powiedzieć, że będzie dobre dla mnie.
25 października 2009 at 14:27mefistofelia
Ależ miękkie staniki też nadają biustom kształt!
Skąd te wszystkie dzioby w polskich full cupach czy choćby okrągłe piersi w Panachowej Arizie czy Harmony? Skąd te wszystkie dziewczyny, które narzekają, że staniki z poziomym szwem formują ich okrągłe piersi w stożki?
Oczywiście, że można znaleźć stanik, który nadaje kształt bliski naturalnemu, ale to zawsze będzie identyczny z naturalnym a nie prawdziwy naturalny ;P
Samo uniesienie biustu przecież wiąże się ze zmianą kształtu.
Imo żeby kształt był idealnie naturalny miski musiałyby być elastyczne co zniweczyłoby podtrzymanie- na co taki stanik?
Pogódźmy się, że samo noszenie stanika wiąże się z iluzją.
Chciałabym jeszcze zabrać głos w dyskusji “sztywniaki a asymetria”. Dziewczyny wcześniej pisały, że przy asymetrii lepsze są miękkie staniki. Ja się nie zgodzę…
25 października 2009 at 15:44Co jeśli asymetria jest na tyle duża, że podciągnięcie ramiączka do szczytu możliwości nie pomaga w zniwelowaniu marszczenia się na jednej misce?
Powiecie pewnie, że włożenie wkładki. Imo przy sztywnej misce łatwiej ją umieścić tak, żeby się nie odznaczała.
Poza tym taka wkładka pod przezroczystą arabellą? Stanowczo nie, dziękuję….
mefistofelia
“Na przykład nie sądzę, by jakieś usztywniane dawały lekko stożkowaty kształt (zwłaszcza że kulki są modne)”
Dużo plandży puszapów robi właśnie taki kształt. Do tego dużo straplessów (z szwami. nie formowanych termicznie) i staników półusztywnianych.
25 października 2009 at 15:48Sztywniakami można osiągnąć podobną różnorodność kształtów jak miękkusami.
martvica
Mam jędrny, średni biust i wolę staniki padded. Kiedyś nosiłam tylko klasyczne push-upy z wyciąganymi wkładkami (nie jakoś mocno usztywniane), potem próbowałam się przekonać do miękkich, ale nic z tego. Najlepiej na mnie leżą leciutko usztywniane cienką gąbeczką i nic na to nie poradzę. Zupełnie miękkie zawsze się gdzieś marszczą, albo są zabudowane po szyję. Mierzyłam kiedyś kilkanaście modeli Freyi i tragedia, lepiej wyglądałam bez stanika, Najlepiej leżały Patty i Retro.
25 października 2009 at 17:12Z miękusów dobrze leżących mam trzy plunge M&S i jedną Ewę Bień (Aurora – pięknie kształtuje, tylko ma ramiączka ciut za blisko pach).
Nie lubię ‘skorupek’. Moje te nibysztywne staniki da się zmiąć w ręku, i przebijają mi przez nie sutki. Ale wyglądają lepiej od zupełnie miękkich, dobrze się w nich czuję, nie mam potrzeby kupowania sobie Arabelki (michy do obojczyków plus stożki) dlatego że ‘sztywne jest złe’ 😉
pierwszalitera
Nic dziwnego martvica, bo balkonetkowa Freya, to nie jest marka dla mniejszych i średnich biustów. Jeżeli ktoś chciałaby zobaczyć jak powinny wyglądać fasony dla mniejszych biustów, to niech sobie spojrzy na miękkie half cupy takich firm jak Chantelle, Simone Perele, Barbara, Aubade, Valisere, Lise Charmel, Marie Jo. Te marki mają nawet w asortymencie miseczki do DD-E i mniej biuściastym by starczyło, gdyby jeszcze obwody spadły poniżej 70. No i ceny też. 😉 Być może małobiuściate lobbują nie tam gdzie trzeba? 😉
25 października 2009 at 20:05pinupgirl_dg
Mi by wystarczyło, żeby ceny spadły :P.
25 października 2009 at 20:13Szantelkę mierzyłam jedną, pięknego halfcupa. 70D(albo DD? nie pamiętam…) było na mnie na styk. Wyglądał świetnie, podtrzymywał, robił piękny dekolt, gdyby nie te ceny… Reszty tych firm nie znam i jak podejrzewam, nigdy nie poznam.
sbarazzina
@mefistofelia, mimo wszystko uważam, że miękki stanik na początek uświadomienia jest najlepszym wyborem. Pozwala określić rozmiar, stan i potrzeby piersi. Nie musi to być Freya czy Panache, ważne żeby był dobrany.
I znowu nie generalizujmy, na moim mało-średnim biuście (30F) niektóre balkonetki Freyi leżą bardzo dobrze. Np Arabellka i Eleonorka, które poza tym bardzo mi się podobają i nie widziałam jeszcze podobnych u innych firm.
25 października 2009 at 20:40martvica
Pierwszalitero, Freyę podałam jako przykład, bo to było kilkanaście modeli w jeden dzień. Mierzyłam też różne Panache, inne Ewy Bień, Gaię (nosiłam przez jakiś czas, w jednym z czterech posiadanych staników nawet znośnie wyglądam, ale na co dzień naprwdę wygodniej mi w La Senzie), i Curvy Kate, i Milenę. najznośniejsze są chyba M&S, tylko kupowanie w ciemno mnie nie zawsze bawi, a tam co model to inaczej wygląda rozmiarowo.
25 października 2009 at 20:50Miękki half- bardzo chętnie, tylko żeby nie spłaszczał, zbierał, nie marszczył się wszędzie i nie kosztował fortuny 🙂
kuraiko
kształt biustu w staniku prawie zawsze jest wynikiem tego jakie są szwy. akurat mój naturalny kształt piersi “w spoczynku” to zaokrąglenie od dołu, wyżej już mało okrągło, po podniesieniu nadal to będzie okrągły kształt, tylko niepełny od góry. żadne zadziorne “noski”, stożki, rakiety… taki kształt wymuszają na moim biuście staniki z poziomym szwem, lub szyte “na trzy”, nie jest to na pewno kształt naturalny…
w sztywniakach też można mieć dziobaka czy stożka, jeśli jest szyty “na trzy” (poziomy/skośny + pionowy/lekko skośny)
haha a byłam dzisiaj w Realu i co widziałam? 2 mięczaki z pionowym cięciem 😉 ale w “hipermarketowej” rozmiarówce, czyli obwody od 75, miski do C 🙁
26 października 2009 at 01:12kasica_k
pinupgirl: “Podział na duzo- i małobiuściaste jest dość umowny. Bardziej, niż od rzeczywistego rozmiaru podział wyznaczają typowe problemy.” – sto procent racji. Ponieważ w toku forumowego życia okazało się, że te problemy w różnych strefach wymiarowych są różne, ponadto różnią się i preferencje kobiet, i oferty producentów dla poszczególnych “stref” – powstało drugie forum, także z intencją, żeby wypracowało własne standardy bra-fittingowe.
A co do tego, że mało jest artykułów na tematy typowo “małobiuściaste” – przypominam, że powstał niedawno blog Small Cup 🙂 Warto mu pokibicować.
Co do formowania kształtu przez staniki miękkie – jasne, że każdy stanik nadaje biustowi kształt różniący się nieco od naturalnego, choćby dzięki temu, że go podnosi. W końcu po to nosimy staniki 🙂 Staniki usztywniane jednak robią to skuteczniej i zostawiają biustowi mniejsze “pole manewru”. Można z dużym prawdopodobieństwem uznać, że dwa biusty ubrane w ten sam model sztywniaka będą wyglądały bardzo podobnie, podczas gdy w tym samym modelu miękkim mają szansę bardziej się od siebie różnić. Między innymi za to lubimy sztywniaki, że są takie skuteczne – nic mnie tak nie wyszczupla, jak Fantasie Allure w odmianie moulded 🙂
A Lise Charmel chyba nawet do F jest 😉 To naprawdę piękna bielizna, ale droga na zabój…
26 października 2009 at 12:11kasica_k
Hellcat: “Złośliwie zasugerowałabym, że sporobiuściaste wielbicielki sztywnych to właśnie te, które nie akceptują naturalnego kształtu swojego biustu” – jest bardzo dużo prawdy w tym stwierdzeniu, zwłaszcza w odniesieniu do kobiet, które nie nosiły dotąd dobrze dobranego rozmiaru, bo w takiej sytuacji najłatwiej o nieakceptowanie wyglądu swojego biustu. Stąd bierze się ten rodzaj przywiązania do sztywniaków, który opisywałam w notce. Kwestię “sztywny czy miękki” warto jednak rozpatrywać bez uprzedzeń. Znając i akceptując nasze “walory” po prostu wybierajmy to, co dla nas w danej sytuacji najlepsze, z pełną świadomością wyboru, jaki mamy (jeśli go mamy, bo są takie rozmiary, w których usztywnianych biustonoszy praktycznie nie ma, a szkoda!).
26 października 2009 at 12:23akj77
Hellcat: “Złośliwie zasugerowałabym, że sporobiuściaste wielbicielki sztywnych to właśnie te, które nie akceptują naturalnego kształtu swojego biustu”
To się nawet nie ma co wyzłośliwiać. Ja owszem akceptuję naturalny kształt swojego biustu, bo generalnie lubię swoje ciało, ale wyłącznie nago i w domu. Pod ubraniem – nie ma mowy. Staniki służą mi do tego, żeby ten kształt zmienić.
Mocno zabudowane miękkusy takie jak Freya Antoinette potrafią mi zrobić akceptowalny kształt, ale najlepiej się czuję i najbardziej się sobie podobam w usztywnianym Effuniaku – w nim biust mam najwyżej, a dla mnie to priorytet, bo nie dość, że biust nisko osadzony, to jeszcze grawitacja go ściąga. Nie wiem tylko, czy to kwestia dopracowanej konstrukcji, czy gąbki. Raczej tego nie sprawdzę, bo póki co Effuniak nie chce szyć miękkich w moim rozmiarze – i zapewne ma ku temu powody, to nie będzie łatwe zadanie.
Jak chcę odpocząć od sztywniaka, to zakładam jakąś Freję czy inną Curvy Kate. Oczywiście przydają się i takie, i takie. Tylko nie wiem, czy jeśli potrzebuję mocnego podniesienia, to jakiś miękkus będzie mnie w stanie naprawdę zadowolić.
26 października 2009 at 12:54Hellcat
Dobra, to może dopowiem, że przez “naturalny kształt biustu” nie rozumiem tego na ile dany biust zdołał sobie przez lata życia obwisnąć, bo to koryguje także miękki stanik (byle dobrze dobrany), ale naturalny w dziedzinie tego, że mamy biusty bardziej okrągłe, bardziej spiczaste, osadzone niżej, wyżej, szerzej i węziej. I miękkim można to korygować lekko, twardym bardziej, do absurdu włącznie.
26 października 2009 at 20:34Mnie większość twardych akurat wyraźnie spłaszcza, także plunge i inne podobne, taki styl i rozmiar.
Tak zupełnie na boku, to może by w dziedzinie tekstów ogólnorozwojowych przemyśleć też problemy czynnościowe w dziedzinie staników. Oglądamy się najczęściej stojąc, zdjęcia na balkonetce też są zdecydowanie stacjonarne. A przecież przez sporo czasu życia się ruszamy, biust się kołysze bądź zgoła podskakuje. I to też trzeba uwzględniać – mnie na przykład wkurza pod niebiosa, jeżeli po jakimś czasie ślicznie ułożony w staniku biust zaczyna sobie wychodzić na spacer :-/
akj77
Hellcat:
“Tak zupełnie na boku, to może by w dziedzinie tekstów ogólnorozwojowych przemyśleć też problemy czynnościowe w dziedzinie staników. Oglądamy się najczęściej stojąc, zdjęcia na balkonetce też są zdecydowanie stacjonarne. A przecież przez sporo czasu życia się ruszamy, biust się kołysze bądź zgoła podskakuje. I to też trzeba uwzględniać – mnie na przykład wkurza pod niebiosa, jeżeli po jakimś czasie ślicznie ułożony w staniku biust zaczyna sobie wychodzić na spacer :-/”
No właśnie. Miałam tak w jednym halfcupie, uznałam że to jednak nie do zaakceptowania i stanik założony dwa razy poszedł w świat. Ja bym się chciała dowiedzieć, jak można to stwierdzić już przy mierzeniu, kiedy podejmujemy decyzję o zakupie bądź nieodsyłaniu stanika? Czy kilka podskoków załatwi sprawę?
27 października 2009 at 16:00I BTW – Wy też tak macie, że jak stanik czy inny ciuch się podoba, to w przymierzalni dostajecie ślepoty na wady?
selvermane
akj77: oj, niestety tak. stąd moja showgirl 😉
27 października 2009 at 21:43co do testów: teraz juz wiem, ze muszę minimum powygarniać co się da i wyprostować sie maksymalnie, podskoczyć parę razy (obserwując bujalność i poziom wylatywania z ułożenia początkowego), pochylić się i pomachać rękami a’la zakładanie plecaka. Oczywiscie dotyczy to szukania stanika do codziennego uzytku… 😉
tfu.tfu
po roku noszenia “mięczaków” doszłam do wniosku, że najfajniejsze są jednak sztywniaki. Konkretnie sztywniaki La Senza. No nic mi tak dobrze nie robi, chociaż w G&G silk wyglądam saute jak bawarska kelnerka 😉 (ale któż by się przejmował takimi drobiazgami :P)
28 października 2009 at 16:50Jednakowoż na drugą fazę cyklu nie ma nic lepszego niż miękki full cup 😉 nawet najlepszy sztywniak boli. Ergo moje staniki dzielą się na 2 grupy “fazowe” 😉
Kasia
Czytam i czytam i coraz bardziej się załamuję. Kalkulator wyliczył, że powinnam nosić stanik w rozmiarze 65I. Gdzie ja taki kupię?
13 listopada 2009 at 09:15Muserine
Zostałam uświadomiona dość niedawno, zanim zainwestuje postanowiłam poczytać i pognębić panie w sklepach 😉 Jedno co zauważyłam to fakt, że w dotychczas przymierzanych mięczakach mój biust wyglądał raczej jak wymiona niż wymarzone jabłuszka (albo chociaż ich namiastka) – opadający i systematycznie zwężający się w kierunku dna miseczek… czy któraś z Was zna model stanika, który warto by w takim wypadku przymierzyć chociażby w celu pozbawienia się mięczakowej fobii?? 😉
16 listopada 2009 at 23:29kasica_k
Muserine: Może przymierzasz zbyt duże miseczki bądź nie skracasz dostatecznie ramiączek? To może dać efekt opadającego – zamiast podniesionego – biustu w miękkim staniku.
Kasia: Zajrzyj do Niezbędnika, a tam kliknij w link “Biuściasta Mapa Świata, czyli gdzie szukać dobrych sklepów” 🙂 I nie załamuj się.
17 listopada 2009 at 00:25Muserine
Zwątpiłam trochę, zawsze przymierzałam ten sam rozmiar i z usztywnianych i z miękkich, czy to może oznaczać ze w przypadku miękkich musiałabym postawić na mniejsze miseczki niż standardowo??
23 listopada 2009 at 19:16pola
z doborem stanika to jest naprawde max problem az nie zdawałam sobie sprawy. W moim przypadku tez się okazalo ze nagle mam miseczke DD biustonosz zupełnie inaczej lezy a piersi wyglądają zupełnie inaczej! 🙂 zdecydowanie bardziej kobieco 🙂 dziekuje paniom z Dalii za to ze pokazaly mi ze stainkami można dbac o piersi :)))
15 kwietnia 2013 at 17:49