WBrafitting

Naga prawda o dużych biustach

Stałe Czytelniczki i Czytelnicy zauważyli zapewne, że u źródeł mojej blogowej pisaniny znajdował się pęd do rozpasanej konsumpcji i chęć rozkoszowania się tymi wszystkimi cudami, które oferuje DD+użym biustom rynek bieliźniarski. Bądźcie spokojni – nie zamierzam trwale zbaczać z tej hedonistycznej ścieżki i nadal będę Was zasypywać kokardkami, koronkami i siateczkami. Jako Biuściasta z poczuciem misji postanowiłam jednakowoż nie rezygnować z tematyki, nazwijmy to, społecznej – będę od czasu do czasu poruszać trudne tematy rozmiarów, zaopatrzenia, sklepów i sprzedawców – tego wszystkiego, co sprawia, że czujemy się czasem członkiniami „mniejszości bieliźnianej”.

Dziś kolejna pogadanka z cyklu „dlaczego nosimy źle dobrane biustonosze” – tym razem zainspirowana odwiedzinami na arcyciekawym sajcie PlusSizeBrasInfo. Oto, co tam piszą – po raz kolejny okazuje się, niestety, że nie tylko my, Polki, mamy powody do narzekania na zaopatrzenie i nie tylko my grzeszymy bieliźnianą bezradnością:

Większość kobiet nosi biustonosze o zbyt małych miskach – do tego ze zbyt ciasnymi obwodami, aby zapobiec podjeżdżaniu zapięcia do góry, albo ze zbyt luźnymi – tak, by dało się normalnie oddychać.

Dlaczego tak jest? Z kilku powodów:

a) są zwyczajnie niedoinformowane

b) większość tabel i kalkulatorów rozmiarów jest kompletnie do kitu

c) tak zwani „profesjonalni” sprzedawcy [po angielsku: fitters – w naszym mało cywilizowanym zakątku Europy jest to chyba zajęcie wciąż nieistniejące, stąd brak adekwatnego określenia – macie jakiś pomysł?] są marnie wyszkoleni i/lub bardziej zależy im na prowizji od sprzedaży niż na kompetentnej obsłudze

d) producenci celują w masowy rynek i produkują bieliznę tylko w pewnym zakresie rozmiarów, odpowiednim dla części populacji

e) handlowcy prowadzą jedynie te marki, które celują w masowy rynek

f) kobiety kupują taki rozmiar, jaki chciałyby mieć, zamiast tego, który pasuje im naprawdę

g) wszystko, co powyżej

Prawidłowa odpowiedź brzmi rzecz jasna: wszystko, co powyżej.

Dość trafna diagnoza, nie sądzicie? Moją uwagę przykuł zwłaszcza punkt f. Osoby niezorientowane zapytają ze zdumieniem: o co chodzi? Czyżby duży biust nie był marzeniem każdej kobiety? Okazuje się, że niekoniecznie. Z tym myśleniem życzeniowym to w ogóle skomplikowana sprawa – okazuje się, że nie tylko „plus sizes” padają jego ofiarą, jak dowodzi ta relacja z forum Duży Biust. A o co chodzi tym plus-size’owym? Zwróćcie uwagę choćby na samo nazewnictwo. Terminem „duże rozmiary”, „plus sizes”, „DD+” określa się cały ogromny zakres rozmiarów, zaczynający się mniej-więcej od 5,5 cala różnicy między obwodami w biuście a pod biustem. Wszystko poniżej to zwykłe rozmiary, a powyżej – „duże”. W tych spośród zwykłych e-sklepów z bielizną, które w ogóle prowadzą „duże rozmiary”, są one często zgrupowane pod hasłem w rodzaju „DD+ bras”, „na duży biust” etc. – skąd taki podział? Czy biustonosze nie mogą dzielić się po prostu na A, B, C, …., Z – zamiast na „normalne” i „duże”? Dlaczego producenci stosują jednolitą rozmiarówkę tylko do miseczki D, a potem zaczyna się totalny bałagan, co zmusza nas do przekopywania się przez niezliczone (i często pełne błędów) tabelki, do porównywania i przeliczania?

Nie mam dostępu do wiarygodnych badań na temat rzeczywistych wymiarów kobiecych biustów. Podobno w czasach, gdy wymyślono system rozmiarów biustonoszy, biusty bywały generalnie mniejsze niż obecnie. Spotkałam się też kilkakrotnie z opinią, że przeciętna miseczka dorosłej, dojrzałej kobiety to D – czyli największy tzw. „normalny” rozmiar. Z jakichś, najwyraźniej skomplikowanych powodów, takich jak wszechobecny kult młodości i tak dalej – producenci bielizny (i nie tylko bielizny) kierują większość swojej oferty do dziewcząt i kobiet bardzo młodych – ktoś tu chyba czyni założenie, że dojrzałej kobiecie albo wyłącza się potrzeba ładnego wyglądu, albo ma dość kasy, by zafundować sobie krawcową i gorseciarkę. A jeśli jest jeszcze młoda i mimo to hojnie obdarzona – no cóż, i tak szybko się dowie, że nie istnieje, bo „takie wymiary to można mieć po operacji usunięcia żeber” (tu więcej fajnych kwestii sprzedawczyń z bieliźniaków). Ale nie będę już dłużej biadolić nad kulturą masową, produkcją masową i tak dalej. Przyjrzyjmy się temu, co się dzieje w kobiecych głowach pod wpływem tego wszystkiego i jakie to ma praktyczne skutki w dziedzinie zakupów bieliźnianych.

Autorki serwisu Plus Size Bras Info tak się odnoszą do tej kwestii:

Źle się czuję ze swoim dużym rozmiarem.

[…] Wybacz nam to chwilowe uchybienie względem politycznej poprawności, ale pierwszy krok i zapewne najtrudniejszy, jaki musisz wykonać, to nabrać wreszcie rozumu.

Jest ci potrzebny biustonosz, który pasuje na twoje ciało, nie na twoją psychikę.

[przypomina się Chmielewska i jej „nie na oku się to nosi” :-)]

Masz takie wymiary, jakie masz, niezależnie od rozmiaru stanika, który masz na sobie.

Mniejszy rozmiar miski ani trochę nie zmniejszy twojego biustu, ale większy, prawidłowo dopasowany biustonosz przynajmniej będzie WYGODNY. Przecież jeśli nosisz rozmiar obuwia 10, nie założysz nigdy butów o 3 rozmiary za małych po to, by twoje stopy wyglądały na mniejsze. Czemu miałabyś traktować swój biust z jeszcze mniejszym szacunkiem, niż własne stopy?”

No cóż, różnica między stanikiem a butami polega na tym, że w butach o 3 rozmiary za małych chodzić się nie da. A w staniku – jak najbardziej. A że wyglądamy jak siedem nieszczęść i czujemy się okropnie – co z tego? TO siedzi w głowie… To właśnie dlatego niektóre firmy udają, że alfabet kończy się na literze D i wymyślają takie dziwolągi, jak miseczki DDD, albo nawet DDDD, bo ponoć kobiety NIE CHCĄ kupować niczego, co jest oznaczone dalszą literą alfabetu. Czy to nie jest śmieszne? To tak, jakby w rubryce „wiek” dorośli ludzie wpisywali „18+”. Kto wie, może i do tego dojdzie?

Gorąco namawiam jednak do stawienia czoła faktom. Kupno stanika nie polega na określaniu swojej przynależności do żadnej grupy, mniejszości czy też większości, cokolwiek wymyślili na ten temat spece od rozmiarów, sprzedawcy, marketingowcy, media – chodzi o to, żebyśmy czuły się dobrze, wyglądały ładnie i żeby było nam wygodnie. Nie zadowalajmy się byle czym. Nie płaćmy za coś, co nie pasuje – nawet, jeśli znalezienie nawet tego „przybliżonego” zajęło nam dużo czasu. Są już producenci i handlowcy, którzy chcą zarobić na zaspokajaniu potrzeb takich, jak nasze – warto włożyć odrobinę wysiłku i do nich dotrzeć. Mamy Internet – nic nie stoi nam na przedzkodzie.

Może ci się spodobać

25 komentarzy

  • limonka_01

    Znam świetne lekarstwo na brak akcepatcji faku że posiada się duży biust. To dobrze dopasowany, wygodny i piękny stanik, jeden z wielu jakie tutaj opisujesz. Powyżej 10 pięknych staników w szufladzie, stan umysłu przechodzi metamorfozę i nie dostrzega niczego poniżej D 😉

    6 marca 2007 at 18:05 Reply
  • kasica_k

    Dokladnie tak. Owe problemy z akceptacja biora sie w ogromnym stopniu z “niedowartosciowana bieliznianego” 🙂 To doprawny zabawne, ze kawalek szmatki potrafi decydowac, jak ktos sie czuje we wlasnej skorze. Swoja droga ciekawe ze tych ponizej D nikt nie nazywa “minus sizes” 😉

    6 marca 2007 at 18:46 Reply
  • yaga7

    A mnie tak przyszło jeszcze jedno.

    Sporo kobiet uważa, że są grubsze niż w rzeczywistości i dlatego noszą za szerokie obwody – no bo przecież jestem taka wielka 😉

    6 marca 2007 at 19:14 Reply
  • brzuchalek

    Czyli póki co, to chyba jednak wszędzie produkcja dużych staników jest produkcją niszową, mimo rozwiniętych ruchów konsumenckich. A swoja droga ciekawe, jakie są naprawde te najczęstsze wymiary kobiecych piersi w różnych nacjach.

    6 marca 2007 at 20:11 Reply
  • kasiamat00

    Ja miałam dzisiaj wątpliwą przyjemność zobaczenia jak wyglądam bez biustonosza i w polarku… Tak z 10 kg więcej niż normalnie. No i z nieznanych przyczyn w dobrze dobranym biustonoszu się nie garbię – sama bym tego nie zauważyła, tylko znajomy mnie pochwalił (od lat marudził, że mam siedzieć prosto 🙂

    6 marca 2007 at 21:09 Reply
  • besame.mucho

    Zawsze mnie to dziwiło. Przecież tak na zdrowy rozum, to każda kobieta wolałaby być szczupła i mieć duży biust, niż puszysta i średni. A cały czas te za szerokie obwody i za małe miseczki… Nadal do mnie nie trafia, czemu powiedzenie w sklepie “poproszę miseczkę G” miałoby być bardziej wstydliwe niż “poproszę obwód 100, żeby upchnąć się w C” ;-).
    Zgadzam się, że nic tak nie pomaga w zaakceptowaniu, a wręcz pokochaniu własnego biustu jak piękna i dobrze dobrana bielizna. Swoją drogą, Kasiamat, to może być przyczyna tego skończenia z garbieniem się. Jak biust jest wiecznie nie taki jak powinien, to raczej kobieta za nim nie przepada i nie lubi go eksponować – stąd to garbienie się, takie “chowanie” biustu. A jak ma się piękny stanik i wie się, że biust wygląda w nim doskonale, to jak tu się garbić?
    Ja zauważyłam, że wybieram o wiele więcej bluzek z dekoltami, od kiedy noszę dobre staniki. Wcześniej ich nie lubiłam, bo musiałam co minutę gapić się we własny biust, żeby sprawdzić czy wszystko leży jak powinno. Teraz niech inni się gapią ;-).

    6 marca 2007 at 21:48 Reply
  • kasica_k

    I tak trzymac 🙂

    Co do tej niszowosci: Plus Size Bras Info “mieszka” w USA. Tam akurat jest spory odsetek kobiet z nadwaga i otylych, i one naturalnie kupuja obwody typu 42 i wiecej. Wiec jest duza tradycja w produkcji duzoobwodowcow, a ze w dodatku obwodami zawsze latwiej manipulowac (kto by sobie glowe tymi tajemniczymi literkami zawracal), to mamy taki efekt, jak opisano. Taka mam w przynajmniej hipoteze. U nas rynek jest po prostu ogolnie niedorozwiniety… Co oczywiscie nie oznacza, ze w innych krajach jest super rozowo. Tym niemniej zauwazcie, ze nawet w naszym zapyzialym zakatku Europy powstala taka firma jak Avocado, ktora robi naprawde rzeczy na poziomie i mysle, ze spokojnie moglyby one trafic do zwyklych sklepow – gdyby tylko swiadomosc kobiet sie zmienila.

    A co do upychania sie w C: jak slusznie stwierdzila ananke na forum, w powszechnej swiadomosci G funkcjonuje nie jako cos, co wynika z 30 cm roznicy w obwodach, a jako cos, co WYSTAJE W PRZOD O 30 CM. Roznica jest poniekad gigantyczna 🙂

    6 marca 2007 at 23:31 Reply
  • maith

    Moim zdaniem problemem są zbyt rozciągliwe obwody. Jakby obwody trzymały swoje oficjalne rozmiary, a nie rozciągały się w sposób sugerujący, że w środku powinna się zmieścić znacznie grubsza osoba, to i nasze literki byłyby mniejsze. A tak to przeliczamy się do skutku. Im rozciągliwszy obwód, tym do dalszej literki musimy się przeliczyć.

    6 marca 2007 at 23:35 Reply
  • aska01

    Kasica, bardzo dobry wpis znów – to trzeba powtarzać do znudzenia i utrwalenia:)
    A swoją drogą, jeśli przeciętna miseczka to ma być D, to znaczy, że to jest biust nie rzucający się w oczy, przeciętny, jesteśmy z takim widokiem oswojeni – a to już wskazuje na to, że E, F, a nawet G to nie jest nisza – tylko nieco więcej, niż przeciętne. To jest coś, czego producenci i sklepy – zatrzymani na etapie: biust średni: B – nie dostrzegają. Nawet nie musi mieć to wiele wspólnego z kultem młodości (chociaż modelki XXXS z biustem 75A zwykle są młode).

    7 marca 2007 at 00:05 Reply
  • kasiamat00

    No, modelki XXXS raczej nie mają biustu 75A, tylko 65AA lub 60A. Bo one oprócz tego, że na żebrach mają tylko skórę, to jeszcze są drobnokościste, wiotkie i w ogóle ;). Mam w rodzinie taką jedną o modelkowatych wymiarach (tylko, że ona ma 14 lat…) i moje staniki nie utrzymałyby się na niej w obwodzie (pomijam kwestię miseczek, bo to inna sprawa). A ja noszę 65 i zaczynam przemyśliwać nad 60.

    7 marca 2007 at 01:37 Reply
  • kasica_k

    aska01, dokladnie takie samo spostrzezenie zamiescila w swoim blogu pani gorseciarka z Kanady (wpis o pomiarach). Ze statystyczne wymiary kobiet sie zmienily, a producenci zatrzymali sie na etapie B.

    Zreszta wiele kobiet tez sie na nim mentalnie zatrzymuje, i to nie tylko przez producentow – w duzym stopniu z powodu wlasnej ignorancji.

    Czyli z jednej strony mamy zmiane wymiarow statystycznej kobiety (wynika to wcale niekoniecznie z epidemii nadwagi, ale chocby z tego, ze jestesmy ogolnie sporo wyzsze niz 60 lat temu!), a z drugiej zmiany, ktorym pojedyncza kobieta podlega w trakcie swojego zycia. I za jednymi, i za drugimi zmianami co poniektorzy nie nadazaja, albo nadazac nie chca.

    7 marca 2007 at 01:40 Reply
  • brzuchalek

    Hmmm, pewnie znowu dostanę w łeb, ale uważam, że producenci jednak trochę zaczęli dostrzegać wieksze biusty, przynajmniej te uznawane przez nas za średnie, czyli mniej więcej do F. Dzięki temu ja sie już załapuję na normalne sklepy, co jakis czas temu nie było mozliwe. A co do Avocado, to wydaje mi się, ze ta firma, do której mam duzy sentyment, bo pierwsza mnie wygodnie “ubrała”, jakos spicniała zamiast sie rozwijać. Swoich staników mają niewiele, a te, innych firm, które sprzedają, gdzie indziej można kupić taniej. Tak ze nie wiem, czy poszerzenie rynku im pomogło. Chociaż może przy większych rozmiarach nadal są w czołówce. Tego nie wiem.

    7 marca 2007 at 09:38 Reply
  • besame.mucho

    70 też istnieją, to tak czy inaczej będę na nich psioczyć.

    7 marca 2007 at 10:43 Reply
  • besame.mucho

    Nie wiem czemu mi wysłało tylko połowę wpisu…
    Pisałam, że jak dla mnie to mogą nawet i do Z dojść, ale jak nie zauważą, że obwody poniżej 70 też istnieją, to tak czy inaczej będę na nich psioczyć :).

    7 marca 2007 at 10:44 Reply
  • kasica_k

    Ja w ogole nie rozumiem, czemu Avocado nie probuje wstawiac swojego towaru do innych sklepow, albo dlaczego nie zaczelo przynajmniej jakos reklamowac swojego (Bellissima regularnie reklamuje sie w Avanti!), bo Avocado jako sklep nie jest chyba przesadnie znane. Rozumiem, ze oni kreuja sie na luksusowa marke i nie chca sie mieszac z plebsem 😉 Ale ceny ich stanikow sa poki co calkiem korzystne w porownaniu z tymi, których żądają niektore sklepy za importowane Freye czy Panache (nie mam tu na mysli Bellissimy, sa sklepy z duzo wyzszymi cenami), wiec akurat na ich tle wypadalyby niezle. A rozumiem, ze teraz zawężają produkcje, bo nie moga sprzedac tego, co produkuja. Smutne.

    7 marca 2007 at 14:34 Reply
  • limonka_01

    Avocado reklamuje się w Wysokich Obcasach (tak do nich trafiłam), ale bardzo rzadko, pomiędzy tymi wszystkimi ogłoszeniami o operacjach plastycznych i kuracjach upiększających. Widać, że na marketingu raczej oszczędzają. A szkoda, bo oferta wyglądałaby znakomicie na całej stronie w którymś z tzw.”kobiecych” miesięczników.

    7 marca 2007 at 15:12 Reply
  • kasica_k

    No wlasnie! Niektore modele sa naprawde piekne, a po katalogach i po sklepie widac, ze potrafia je pieknie sfotografowac. To w ogole wspolny grzech wszystkich polskich producentow – niedocenianie promocji. Zwlaszcza tu, gdzie klienta trzeba sobie w duzym stopniu dopiero wychowac, jest to po prostu niezbedne. A przeciez wszyscy by na tym zyskali – i firmy, i klientki, nareszcie wygodnie i pieknie odziane…

    7 marca 2007 at 15:18 Reply
  • molowiak

    => brzuchalek: też to zauważyłam, że nagle w sklepach pojawiły się staniki w rozmiarach , których jeszcze niedawno bezskutecznie poszukiwałam czyli np 85D, 90E, ba nawet i 90F się zdaży, ale niestety producenci nie nadążają za moim biustem, bo ja teraz chciałabym 80G :/

    7 marca 2007 at 16:30 Reply
  • brzuchalek

    Ale może producenci, skoro juz wzięli rozpęd, kiedys jednak dokłusują i do tych dalszych liter alfabetu 🙂

    7 marca 2007 at 17:52 Reply
  • brzuchalek

    …i do mniejszych obwodów oczywiście też! 🙂

    7 marca 2007 at 18:30 Reply
  • maith

    Co racja to racja. Szczególnie polskie firmy mogłyby się przestać wygłupiać. Polki są SZCZUPłE. Dlatego polskie firmy mogłyby produkować obwody trzymające swój rozmiar.
    Nie musimy mieć rozmiarów od 60. Wystarczy, że 70 będzie dobre na osobę z 70 a nie z 78. Podobnie jeśli 75 byłoby prawdziwym 75, 80 trzymało 80, a nie powiewało w okolicach 90-tki itd.

    7 marca 2007 at 20:39 Reply
  • kasiamat00

    Musimy mieć obwody od 60… Bo ja mam pod biustem 65, a nie jestem bardzo szczupła. Chociaż fakt faktem, Triumpha 70 jestem w stanie nosić (od biedy), a jak kiedyś mierzyłam stanik 70E jakiejś polskiej firmy to mi nawet nie dotykał żeber. No wisiał sobie na ramiączkach po prostu…

    7 marca 2007 at 21:51 Reply
  • koridiana

    Doskonały blog, świetny temat, dołączam do grona wiernych czytelniczek.
    Blog mnie zainspirowal nawet do podjęcia pewnej decyzji :))) o czym na moim blogu. naglowie.blox.pl/html

    11 marca 2007 at 11:34 Reply
  • kambuzela

    Dobre rady, przydadzą się!

    14 marca 2007 at 13:55 Reply
  • Darek

    Iza z Torunia–ta to ma biust

    22 marca 2009 at 21:51 Reply
  • Leave a Reply