Myślę, że środek zimy to niezły czas, by przyjrzeć się temu, co będzie na wiosnę! Puszczanie wiosennych zapowiedzi jesienią zawsze wydawało mi się ciut przedwczesne (choć powstrzymywanie się w tej dziedzinie nie jest moją mocną stroną), mimo że tak właśnie działa branża mody – projekty kolekcji powstają nawet kilka sezonów wcześniej. Kto wie, może tym razem późniejsza publikacja tej relacji sprawi, że uda się nam nie zapomnieć o niektórych cudach, zanim pojawią się na wieszakach sklepów.
Przed Wami wybrane gwiazdy targów Salon Bielizny w Łodzi marek polskich i zagranicznych, z fokusem na wiosnę 2025 (choć w towarzystwie kilku zimowych jeszcze rarytasów) i oczywiście na rozmiary „niesieciówkowe”. Wiosenno-letni klimat zresztą na edycji 2024 przeważał – niektóre marki nawet nie miały już ze sobą zimowych kolekcji. Stoiska zalewały świeże barwy, a wśród wzorów pełno było flory, co tym razem mnie przyciągnęło, mimo apogeum prywatnego zorientowania na geometrię i minimalizm. Zanurz się ze mną w wiosenny świeży gąszcz! 🙂
Zielone orzeźwienie
Już rozpływałam się nad zieleniami w mijającej już jesieni-zimie. Na szczęście wiosną też wypączkują, ale w świeższych odcieniach, i od nich właśnie zacznę, a początek zacznę od biało-zółto-zielonego cytrusa 😉 U Ewy Bien roślinności zawsze było pod dostatkiem – nie stroni ani od kwiatków, ani od owocków, jak miałyśmy się okazję przekonać przy okazji hot papryczek z zeszłej zimy. Ta cytrynowa linia miała, jak widać, kawałek własnej scenografii na stoisku. Cytrynkami pożywią się zarówno duże biusty (konstrukcja B171 full cup), jak i średnie, które mogą cieszyć się rozmiarówką wersji half-cup.
Oprócz świeżej pistacji, w kolekcji Ewy Bien znajdzie się też chłodna mięta w obfitą, polną roślinność. Ten gęsto zahaftowany projekt jest bardzo typowy dla tej marki.
Przytulę tu jeszcze jedną miętę, jaśniejszą, z Elomi. To bardzo typowy wiośniany kolor, pasują takie o tej porze. Jaki to model? Znacie na pewno – Brianna.
Klasyczną pistacją uraczy nas wiosną marka KrisLine w również typowych dla siebie haftach na bladozielonym tle. Lody pistacjowe z orzeszkami! 🙂
Tę gwiazdę przedstawiono mi już latem na jubileuszowym pokazie firmy Panache. Żurawie i wachlarze na zielonym (coś pośrodku między miętą a pistacją) tle należą do marki Sculptresse. Cieszą mnie szalenie, bo to moja rozmiarówka – plus size z większym biustem. Esme jest spadkobierczynią świetnego modelu Chi Chi (dół z mega stabilnego simplexu, góra elastyczna).
W pistacjowym kolorze powróci Estel marki Sculptresse. Przypominam, że aktualna wersja z kolekcji jesiennozimowej jest chabrowa 🙂 Lubię ten model za przepych koronki i to, że tak się zadomowił w kolekcji, że każdy sezon uświetnia nowym kolorem.
A to nieco nietypowy kolor, niby chłodny, ale ma w sobie też nutkę „zielarskiego” ciepła. Nawet trafna jest nazwa – Melissa. A wyhodowała ją Gorsenia, można ją już/jeszcze kupić – to jeszcze kolekcja z zeszłej jesieni. Ta koronka z rzęskami jest na żywo naprawdę efektowna, moim zdaniem zdjęcie nie oddaje jej urody do końca.
Jeszcze jedna obfitość koronkowa. Zmysłowa Finezja marki Bella Misteria to też jeszcze zimówka. W katalogu robi wrażenie ciemnej, nasyconej butelki, na żywo była trochę bardziej zgaszona i moim zdaniem mega elegancka. Ma ozdobną, dwuwarstwową konstrukcję z dużymi trójkątami koronki wspinającymi się po ramiączkach. Ten model ma dostępny zakres rozmiarów tzw. maxi, do miski K.
Już kolejny raz Anita pokazała na stoisku oliwkowe sportowce Performance – wielce żałuję, że miseczki są tylko do G, choć pomału otwieram się na ten rozmiar, taki przywilej podbiuścia rosnącego do 90G 😉
Dodam, że Anita jest marką niemiecką, bo spotykam się z przypisywaniem jej Polsce.
Hotówy Szmaragdówy
Zanim na dobre pożegnamy się z naturą, skoczmy w gąszcz iglaków, szmaragdów i turkusów. To Elomi w pięknym „petrolowym” kolorze – stosunkowo świeży model Zarla będzie taki na wiosnę.
A cóż to za nowy brand? 🙂 Contourwear by Skotnicka, czyli Emilia Skotnicka, którą znacie już z tego wywiadu. Konstruktorka i twórczyni bielizny i ubrań z inkluzywnym podejściem do projektowania, stanikomaniaczka i ogólnie entuzjastyczna Osóbka – jedna z nas, po prostu. W październiku zeszłego roku miał miejsce jej debiut na targach i z tego co dało się zauważyć, jej stoisko miało powodzenie. Ten tiulak to nie jest część konkretnej sprzedawanej kolekcji, lecz jeden z wielu prototypów, które pokazała (coś tam się przymierzało… ;).
Kontynuując petrolowce – pech, że akurat nie było pod ręką egzemplarza (ktosia z nim uciekła pewnie :)), ale na plakacie u Belli Misterii pyszniło się coś takiego. Ten braletkowaty model z pojedynczą fiszbiną (monowire) jest też względną nowością w marce, przeznaczoną dla biustów mało-średnich (niestety nie dla dużych-dużych). W przyszłym sezonie oprócz tego koloru (Szmaragdowa Otchłań) wejdzie też kolor śmietankowy oraz blady różyk. Rozmiary tej konstrukcji (S44) to: A 70-85, B 65-85, C 65-85, D 65-85, E 65-80, F 65-75, G 65-70, H 65.
Szmaragdową toń, i to iskrzącą się, proponuje Miss Fabio / Miss Fabiola (wszedł właśnie rebranding!) na wiosnę w syrenim modelu Ksena. To jeden z moich ulubionych designów nie tylko ze względu na nazwę. Połyskujące bling-blingi w bieliźnie są w trendzie i to było widać, nie tylko na tym przykładzie. Wiosenny katalog fashion Miss Fabio sugeruje, że wszystkie biustonosze kolekcyjne będą w tym samym, całkiem solidnym zakresie rozmiarów (miseczka P się tam przewija nawet) – cieszy mnie taka jednolitość 🙂 Ksena ma krój Soft-1, z side-supportem. Na oko – nie ma zbyt wysokiego mostka, co wielu biustom może bardzo pasować.
Czas na coś z odcieni bardziej mineralno-syntetycznych. Ten jasny szmaragd jest dziełem marki Ava. Zestawienie z beżowym podkładem może się na pierwszy rzut oka wydawać dziwnawe, ale ten beż ma zapewne zniknąć na tle jasnej skóry, zostawiając tylko tatuażowaty wzór. Lepiej mu to może wyjść w wersji miękkiej, ale w kolekcji jest też półusztywniana. Model trochę wbrew nazwie nazywa się… Moss, czyli mech; mówi się co prawda o szmaragdowych mchach, ale ten odcień raczej mchu nie przypomina. Jest bardziej mineralny i oczywiście jaśniejszy. Foto katalogowe sugeruje cieplejszy kolor.
Dla osóbek kolekcjonujących zielenie/szmaragdy myślę, że jest to coś wartego uwagi. Zwłaszcza jeśli potrzebujesz rozmiaru kwalifikowanego przez Avę do „maxi” – znajdziesz je tu w obu wersjach (75L jest tu dostępnym rozmiarem).
W temacie tatuażowych wzorów – ciemniejszą odsłonę szmaragdu proponuje Ewa Bien. Hafty są przyjemnie świetliste, zdecydowanie był to jeden z tych kwiatków, które zwróciły moją uwagę. Na fotce dużobiuściasta konstrukcja B171.
A tu już idziemy tak daleko od trawiastości, jak tylko można, choć wciąż jest to zieleń. Możemy skojarzyć ją z limonką, albo jakimś niedojrzałym owocem. To jeden z najbardziej przyciągających wzrok modeli w wiosennej kolekcji marki Gorsenia – nowa odsłona tiulaka Paradise. Paseczki w dekolcie są odpinane (zaznaczam, bo ten model miewał różne wersje).
Od tego zestawu nie dało się odejść, zwłaszcza mając na sobie podobne kolory 😉
Idąc za fantazją, wrzucę jeszcze jedną Gorsenię, tym razem jeszcze z jesieni – pewnie już ją znacie. Tu limona wystąpiła w charakterze dodatku. W końcu nie każdy musi ją tolerować w takiej samej ilości. Arianna jest do kupienia!
Zmierzając ku zakończeniu działu zielonego, wrzucę kolejny model z tym kolorem w charakterze dodatku. Ten ogródek o trafnej nazwie Garden nie należy, wbrew pozorom, do kolekcji brytyjskiej marki Fantasie, tylko do kolekcji Mediolano. Długo brakowało mi w polskiej bieliźnie takich dużych, mocnych haftów – i oto proszę. Kolekcja Mediolano na wiosnę jest nieduża, ale efektowna. Ten model wpisuje się w tendencję zwaną przeze mnie roboczo Kwiatki Revival 😉 obejmującą ciekawe wzory floralne, do której przejdę za chwilę 🙂 Zaleta: rozmiary do K. Konstrukcja nazywa się w katalogu plunge, ale nie jest to szczególnie niski plunge…
Kwiatki Revival 😉
Większość ukwieconych wzorów zamieszkiwała jasne, pastelowe tła i prezentowała różnorodność: od ogrodowych róż i klasyków typu hmm „zasłonowego”, po kwiaty polne i drobne łączki. Ten model jest odpowiedzią na pytanie, czemu poprzedni skojarzył mi się z brytyjską marką Fantasie. Oto bowiem typowy dla niej wzór: wyraziste, duże kwiaty – tym razem w wydaniu haftowanym, choć Fantasie lubi też nadruki. Patrzenie na tę kwiatową obfitość sprawiła mi niekłamaną przyjemność. Te ramiączka… Chyba odzwyczaiłyśmy się już trochę od takich bogatych detali – kojarzą mi się z nieodżałowaną, nieistniejącą już marką Fauve, w której przepych rządził.
Z tej samej marki – uroczy kwiatowy princik. Kojarzy mi się z niegdysiejszymi kolekcjami polskich marek (interesująca „zmiana warty”, nieprawdaż), z czasów gdy koronkowe miseczki jeszcze nie dominowały. Podoba mi się zarówno ciepłe tło, jak i obecność kolorów niebieskiego (niezapominajki? Uwielbiam!) oraz żółtego.
Pozostając na chwilę przy ciepłych barwach – oto niemal jesienny w nastroju pomysł Ewy Bien 🙂 Linia nazywa się Karmela i oprócz tej balkonetki/halfa zawiera m.in. dużorozmiarowy model B171 (już go znacie z co najmniej 2 moich testów :)).
Z tej samej stajni (czyli od tego samego właściciela, grupy Wacoal) – taka oto bardzo nobliwa zasłonka w kwiaty ogrodowe 😉 by Elomi. Lucie ma elastyczną koronkę w górnej części miseczek (super działa przy asymetrii).
Temat angielskiego ogródka w swojej wiosennej kolekcji intensywnie eksploruje Panache. Urzekły mnie te różyczki, nie powiem. Mają zakwitnąć już w marcu. Aż się prosiły o więcej zdjęć 🙂 Mogę im nawet wybaczyć te czarne kropki (nie przepadam za wzorkami w kropki). Nina ma elastyczną koronkę u góry (następczyni kultowej Jasmine).
Konkurs na słodziaki wygrywa jednak ta Freya. Widzicie tę różyczkę na mostku? Różowe kwiaty też kojarzą mi się z dzikimi różami. Ustroić się w taki komplet i zajadać konfitury z płatków róż, to totalnie plan na jakiś letni wakacyjny dzień. Na pewno nie będzie Ci za gorąco w tych tiulach 🙂 Miseczki do H brytyjskiego (K europejskiego mniej więcej).
Kolejna eksplozja różowości i nie tylko, mniej sielska, a bardziej intensywna, to dzieło mojego ulubionego modelu z Gorsenii – Vivian. Różom i fioletom towarzyszą niebieskości, czerwienie – kwiatowy haft jest zadrukowany kolorem, podobnie jak tło. To już kolejny model, w którym Gorsenia korzysta z materiałów zdobionych w taki sposób. Polecam przyjrzeć się zbliżeniom – zaobserwujcie, jak plamy poszczególnych kolorów rozciągają się na tło. Niezłe cacko z tej Vivianny. Gorsenia zaczęła też trochę szaleć w dziedzinie biżuterii – warto się przyglądać zawieszkom na mostkach.
Łączka
Drobne kwiatuszki typu „łączka” to bieliźniany klasyk – rzadko mnie jakoś specjalnie przyciąga, ale trochę bardziej uroczych egzemplarzy dało się wyłowić.
Na widok tego modelu na pewno szybciej zabiją serduszka tych z Was, co pamiętają starsze kolekcje marek Freya i Cleo, może nawet zwłaszcza Cleo (Cleo jako marka-córka Panache już nie istnieje – została z powrotem wchłonięta przez markę matkę). Half z druczkiem! Warto zauważyć, że kiedyś druczki zdobiły poliestrowe dzianiny, a teraz Freya weszła z tencelem. Ten halfiacz (Flirt) sięga do brytyjskiego GG, a poniżej rozmiaru 38 także do H. Amatorki różnych krojów majtek ucieszy zapewne informacja, że jest ich trzy (figi, stringi, pantalony!) a ten milutki tencel został wykorzystany we wszystkich. W linii Flirt jest też koszulka.
A to jeden z najbardziej uroczusich, choć raczej poza moim gustem wzorów z wiosennych kolekcji. Znowu by Mediolano. Klimat sielski à la serwetka babci pozwala odpocząć od tych wszystkich koronek. Nazwa: Retro, rozmiarówka: do K, konstrukcja: side-support (nowa w ofercie). Hmm, a może by tak tej wiosny przebrać się za lokatorkę wiejskiej posiadłości?
W bardzo podobnym klimacie, choć tu koronki zajmują większość powierzchni, mamy Cherie z Panache – oprócz koronki, tej wiosny zdobi ją princik w niebieskie kwiatuszki jak z angielskiej porcelany. Na majtkach jest go więcej. Cherie jest, jak widać, plandżem nietypowo głębokim jak na fakt, że jest miękki; biusty powyżej brytyjskiego G się nią nie pożywią.
Nie może w tym miejscu zabraknąć kolejnej sielskości z Panasza – tu kwiatki występują w formie haftu ażurowego Broderie Anglaise. Skojarzenie z serwetką babci nadal mocne 😉 I teraz uwaga: miseczki tego stanika są z BAWEŁNY! Wreszcie będzie co proponować tym z Was, które tego materiału szukają, albo wręcz nie tolerują innych. Mnie kiedyś dermatolożka zaleciła noszenie wyłącznie białej bawełny, co jest kompletnie nierealne przy większym biuście. Może w końcu stanie się możliwe? No, przynajmniej z wyjątkiem gumek i tyłu…
I jeszcze jedna odsłona naprawdę drobniutkich kwiatków – kolejny plandż z Panasza, Meadow. Czyli, nomen omen, łąka. Tu już mamy solidną rozmiarówkę do J brytyjskiego i miski z podwójnej warstwy tiulu.
Mroczne ogrody
Większość kwiatowych wzorów zasypała raczej jasne, pastelowe tła, ale były wyjątki. Elomi w kolejnej odsłonie swojej Morgan dość tradycyjny princik umieściła na czarnym.
Kto woli Freyowe tiulaki, ale nie lubi pastelek – tu też całkiem słodko-kwiatowo, ale z czernią. I z uroczą biżuterią. Ponieważ uwielbiam zestaw czerń+złoto (po długiej fazie srebro-only), to powiem, że nawet coś sobie na tę Freykę ostrzę. Model Love Haze ma być dostępny już w lutym.
A teraz coś jeszcze mniej tradycyjnego – takiego kroju half-cupa na większe biusty dawno się nie widziało w kolekcjach. Jest dziełem Panache i gra w nim echo dawnej marki-córki, Masquerade. Ottilie nie jest wbrew pozorom modelem dla małych biustów. Pod wierzchnią zasłonką ze szwajcarskiego haftu z tym spektakluarnym „V” jest tiulowy stanik z trzyczęściową miską, w którym mieszczą się biusty do H brytyjskiego. Myślę, że dla niejednego biustu będzie to wiosenny masthew 🙂 (data odpalenia: kwiecień 2025).
Na przyczepkę, bo to Samanta jeszcze z jesieni-zimy 2024. Na targach skupiłam się bardziej na jesienniakach, bo wiosenną kolekcję relacjonowałam Wam na Instagramie we wrześniu 😉 Dla tych, co jeszcze nie znają – to jest Ramona, której niedobitki jeszcze dadzą się kupić – bardzo „kupowalny” wzór moim skromnym zdaniem.
Kamea z różą
Dwie linie z kolekcji wiosennej Mediolano wyglądają jak biżuteryjne cacka z różami w roli głównej i bogatymi złoceniami. Można je już sobie sprawić, albowiem są w sprzedaży. Pierwsza to Flamenco z czerwienią; na fotkach obie wersje: balkonetkowo/halfcupowa i „zwykła” miękka. Niestety half-cupy w Mediolano dalej mają mocno okrojony zakres rozmiarów, mimo że w zeszłym roku powstała już dobra konstrukcja dla większego zakresu (Libre) 🙁
Cabaret to siostra Flamenco – z różami w czerni (dostępne również obie konstrukcje).
I coś z trochę innej beczki – też bogate ornamenty, ale już bez złota. Samanta – Carmen, już do kupienia. W linii są różne konstrukcje, między innymi stosunkowo świeży half-cup A145, w którym przynajmniej wg katalogu zdecydowano się powiększyć zakres rozmiarów do całkiem będącego w moim zasięgu. Brałam trochę udziału w próbach tej konstrukcji, ale był to wcześniejszy etap. Czekam na halfa od Samanty dla mnie, może się doczekam? Na zdjęciu jeszcze raczej maluch.
Kwiatowe tatuaże
Kwiatowe wzory w formie zgeometryzowanej i zredukowanej do cienkich linii w jednym kolorze to częsty motyw – subtelna kreska już od dawna ma swoje silne miejsce w kolekcjach dzięki trendowi tatuażowemu. Nie masz chęci tatuować piersi w kwiaty? Zawsze możesz założyć stanik 😀
Na początek niezbyt tatuażowy, ale monochromatyczny czarny ogródek znowu z Panache. Ten model jest wielce interesujący, ponieważ to nowa konstrukcja – balcony zbliżona do half-cupa. Mamy pionowe szwy, obniżony dekolt, a po bokach wysokie high apexy. Amour ma znów miseczkę do brytyjskiego J, co jednak dowodzi większej odwagi konstrukcyjnej tej marki w porównaniu z również brytyjską Freyą, nie mówiąc już o wielu polskich markach. Proszę Państwa, da się zrobić halfa do polskiego L, M – proszę już nie twierdzić, że nie. Naprawdę stanę na głowie, żeby to osiągnięcie przymierzyć, nawet jak producent się uprze i mi nie da 😉
Mefemi. To marka, z którą mam już trochę na pieńku, bo regularnie się dowiaduję, że moje rozmiary w softach to tak nie bardzo, a rozmowy utykają w martwym punkcie (z małymi wyjątkami). I tu zaskoczka: to jest Grace, model half-cup, do miseczki J (europejskiej), który w moim 85 sięga do mojej miseczki H. Wiecie, co chcę powiedzieć? Nie rozumiem, czemu jeszcze go nie mam w przymierzalni. Grace można już kupić. A te linie – czy to kwiaty, liście, czy jakiś całkiem abstrakcyjny ornament? Tak czy inaczej, skojarzenia z florą budzi niewątpliwie.
Tu kwiecistość nie budzi wątpliwości. Też z Mefemi, ale konstrukcja już mniej zwraca uwagę.
Jeszcze jedno cacko z Mefemi – bardziej typowe, bo push-upowe, a na nim klasyczny kwiatek tatuażowy.
A oto jeszcze jeden niedobitek z jesiennej kolekcji Samanty – Harper. Nietypowy, bo monochrom (no, prawie), ale fioletowy – takie pomysły zawsze w cenie, zwłaszcza że lubię ten akurat odcień.
Oraz liście, oczywiście
Nie zawsze zielone i towarzyszące kwiatkom – liście mają swoje nisze w kolekcjach. Takie przepyszne żyłkowania do tatuażowego efektu nadają się wyśmienicie. To dzieło Gorsenii – Palmira z miseczkami do M. Widać tu jedno z Gorseniowych szaleństw mostkowych – złote kółka zamiast logo. Super są te liście!
Blue sky
(Nie Bluesky 😉 – nawiasem mówiąc, Stanikomania już działa w tej nowej społecznościówce, która ma tę zaletę, że nie należy do pana Zuckerberga i jego wspólników: Stanikomania na Bluesky ). W wiosennych kolekcjach często bywa niebiesko, ale tym razem różne błękity i niezapominajki dosłownie się na mnie rzuciły. Może mam do nich ostatnio słabość?
Na początek kwiatki. To Bliss marki Sculptresse (moja recenzja tutaj) – w kolekcji wiosennej po raz pierwszy z druczkiem, kojarzącym się nieco z angielską porcelaną. Powiem, że taki komplet à la laleczka porcelanowa jawi mi się całkiem pociągająco. Lubię ten model za wygodę i za tę elastyczną supergładką koronkę, która przyjemnie dopasowuje się do piersi. Sezon na tę angielską herbatkę zacznie się w kwietniu 2025.
A to słodka łączka w wydaniu niebiańskim – Blossom z Panache. Konstrukcja tego kwiatuszka pochodzi z marki Cleo, która została wchłonięta przez markę-matkę. No czyż nie jest uroczy?
Niebieskość ukwieconą prezentuje też ta koronkówka z marki Freya. Zwie się Sydnie, jest „balkoplandżem” do brytyjskiego H i zapowiada się na marzec. Być może część z Was kojarzy tę linię z wersji czarnej. Zawiera ona też biustonosz longline oraz body, oba niestety tylko w czerni właśnie. Różyczka na mostku jest miłym akcentem.
A to już klasyk kwiatowej koronki, której nie trzeba większości biuściastych przedstawiać. Clara marki Panache – w naprawdę pięknej niebiesko-kremowej wersji dusky blue.
A ten pomysł bardzo zwrócił moją uwagę. To znowu Mediolano (jakoś często wpadała mi w oko ta marka). Podobnego połączenia niebieskiego z ciemnoniebieskimi dodatkami chyba nigdy mi się nie udało spotkać na swojej drodze. Model ma wymowną nazwę Heaven i zdobi go złote biżu. Jak głosi metka, jego konstrukcja jest oparta na modelu Deziro (miękka trzyczęściowa miska), która jest zresztą najpopularniejsza w kolekcji; zakres rozmiarów dochodzi tu do miseczki K (sama konstrukcja ma większy – do L).
Też koronkowego, ale już nie kwiatowego niebieszczaka znalazłam na stoisku marki Gaia. Czemuż, ach czemuż droga Gaio, nie zechciałaś go zrobić większego zakresowo o choćby jedną miseczkę? Nie będzie mi dane przymierzyć żadnego z modeli linii Jessia. Na zdjęciu: miękka konstrukcja SB6.
Na szczęście u Gai sporo się działo w niebieszczakach – znalazło się i coś na większą skalę 🙂 Oto Sonia, która występuje w wersji maxi (SS5MX), czyli w moim obwodzie 85 sięga grzecznie od H do L. Do tego jest przyjemnie gładka i w prążki. Do ideału brakuje „konsystencji” – niestety jest ona półusztywniana (lepszy byłby mięczak, a jeszcze lepszy – bezfiszbiniak ;-)). Kolor nazywa się denim i jest to dość celna nazwa – to taki zgaszony niebieski, który ostatnimi czasy szczególnie lubię.
Tu w nieco innym oświetleniu, żeby pokazać Wam trochę prawdziwsze kolory. Do kompletu są pełne figi do rozmiaru 4XL.
Oczywiście Sonia występuje także w bardziej średniorozmiarowej wersji – SS5 (również półusztywnianej).
A skoro była już mowa o prążkach i o bezfiszbiniakach, zajrzyjmy do marki Anita. Najpierw do fiszbiniaka, ale w prążki 😉 No, powiedzmy, w paski, i tylko do połowy, ale zawsze (ciekawe, że paski niegdyś wybitnie nie budziły mego entuzjazmu – trudno mi w to teraz uwierzyć). Oto model z linii Rosa Faia w miłym dla oka intensywnym błękicie.
I na przyczepkę doczepię tu jeszcze jedną Anitę – nie błękit, a morski turkusik. Znany i uznany model Fleur z miseczkami do J.
Na widok tej wersji bezfiszbinowej Clary niebieskawa i bezfiszbinowa część mojego serduszka zatrzepotały razem żywo 😉 Tu moja przetestowana szara Clara.
Wyjątkowo niebiesko i turkusowo zrobiło się ostatnio u Anity. Ich bezfiszbinowe i bezszwowe topy wiele biustów uwielbia (mój niestety nie ma w nich dość przestrzeni na piersi) – to superwygodniaki, jak druga skóra.
Idąc dalej za błękitem, zaglądamy znowu do Wielkiej Brytanii. Elomi oferuje w wiosennej kolekcji takie oto błękitne cudo z elastyczną gładką koronką. Nerina jest modelem bazowanym na znanej wielu z Was Lucie – czyli niezbyt niskim plunge z elastyczną koronką, co minimalizuje występujące czasem w tych modelach wcinanie się krawędzi w pierś. To wykończenie wróży moim zdaniem świetnie. W linii Nerina dostępny jest też model typu spacer.
Jeszcze jeden cudowny, prawdziwie królewski Elomczak – Cate Allure w kolorze lapis. Fanuję Cate od zarania dziejów – to sztandarowy full-cup marki Elomi (niegdyś pod nazwą Caitlyn), niezawodny ogarniacz dużych piersi na dużych ludziach, superwygodny (chyba że nie lubisz wysokich mostków). Cate Allure to jego wersja z koronką. Tutaj przepiękny szafir ze złotą zawieszką w art decowskim stylu. Mimo całej tradycyjno-kobiecej estetyki, której mam ostatnio trochę przesyt – temu okazowi trudno mi się będzie oprzeć. Wygląda dostatecznie dostojnie 😉
Granat, wieczna „nowa czerń” i częsty element nawet kolekcji bazowych, również był reprezentowany w zapowiedziach na wiosnę.
Saanvi marki Gorsenia zrobiła karierę rok temu właśnie w czerni, jako dobry ogarniacz w pokaźnej rozmiarówce (do M, a obwody w mniejszych miskach do 110), a styl udowadnia, że wysokie zabudowanie i megaramiącha nie muszą wiązać się z nudą. Jest do kupienia za 165 zł na onlajnie.
Kolejny granaciak, całkiem mgiełkowy, u Gorsenii – Narcisa. Trzyczęściowe miski z haftem lub koronką ulokowanym pośrodku to rozwiązanie, które Gorsenia wyraźnie lubi. Tutaj spodobał mi się też pomysł z zawieszką odczepianą na karabińczyk. Ja poproszę więcej takich patentów do kastomizacji bielizny!
Granat był nie tylko mono – szalały na nim też kolorowe kwiatki, jak widać. Model z Elomi – Himari, oparty na konstrukcji plunge’a Matilda. Nie wiem, co to za kwiatki, ale kojarzą mi się albo z drzewami owocowymi, albo z czymś tropikalnym może? Są, zdaje się, wykonane techniką printu na hafcie, tak jak niekiedy produkty naszej Gorsenii.
Na deser – coś mniej typowego, bo elastyczny top w niezbyt oszałamiającej rozmiarówce polskiej marki Paloma Pink. Przyda się mało-średniobiuściastym lubiącym bezszwowe wygodniaki z bokserkowym tyłem (uwielbiam). Pokazuję go, ponieważ absolutnie zachwycają mnie jego kolory i wzór – ani flora, ani fauna, raczej minerał, co potwierdza jego nazwa – Cobalt Stone. Obok stoiska Palomek trudno było przejść obojętnie. Odbyłam z przedstawicielkami marki długą rozmowę o tym, dlaczego „niedasię” robić dużych rozmiarów – nie powiem, żeby dała mi szczególnie dużo nadziei, ale jakąś dała. Majtki też są świetne i nawet wchodzą mi na biodro – topy natomiast owszem, mieszczą się, ku memu zaskoczeniu, na szerokość – ale same piersi, well, wychodzą bokami. A wystarczyłoby trochę więcej miejsca… cóż, pomarzyć zawsze można 😉
Na tym kończę część I wiosennych aktualności oraz zapowiedzi na 2025 rok. Szykują się cieplejsze barwy, cienie i parę innych ciekawostek…
A Wam co w tym odcinku najbardziej wpadło w oko? Czy macie ochotę skubać świeże zielone pączki, czy może wytarzać się w kwiatkach, patrząc przy tym w niebo? A potem może skoczyć na angielską herbatkę? 😉
Do zobaczenia w kolejnej części!