[foto: Ewa Michalak]
Kolory cieliste to temat nie tylko modowo-stylistyczny, ale i polityczny. W dostępności różnych odcieni „nudziaków” jak w zwierciadle odbija się stosunek do osób o niebiałym kolorze skóry w danym społeczeństwie. Mam złą wiadomość: rasizm, niestety, istnieje…
Zapraszam do tekstu o tym, dlaczego nie lubimy beżowej bielizny i dlaczego ją lubimy, oraz kiedy rynek bielizny odkrył, że „cielisty” niejeden ma odcień.
Artykuł ukazał się w „Modnej Bieliźnie” nr 95 (jesień 2021). Dla Was – nieco pełniejsza wersja 🙂
B jak baza, B jak beż
Przez całe lata pogardzałam kolorem, który w katalogach i sklepach online nazywany jest wciąż, uparcie i – podkreślę od razu – nieprawidłowo, „cielistym”. Mam na myśli beż i jego odcienie. Na tle wyników sprzedaży bielizny z podziałem na kolory niechęć do beżu wygląda jednak jak dziwactwo godne ekscentrycznej stanikowej nerdki. Jak bowiem wszyscy w branży wiedzą, odcienie beżu sprzedają się doskonale – a część przepytanych przeze mnie producentów biustonoszy i majtek twierdzi nawet, że coraz lepiej. „Prawie połowa sprzedaży”, „tendencja trzyma się i rośnie”, „jest moda na kolory nude – zainteresowanie jest coraz większe” – czytam w odpowiedziach firm na moją miniankietę. Beże masowo detronizują najpopularniejszą niegdyś biel („beżowy i czarny to dwa najlepiej sprzedające się kolory bazowe”) i bywają najlepiej sprzedającą się grupą kolorów z całej oferty producenta. Jedynym, któremu zdarza im się ustępować, jest czarny. Niektórzy wskazują na różnice w zależności od grupy wiekowej – starsze klientki wciąż preferują biały, młode – w większości wybierają beż jako kolor podstawowy.
Pojawiają się głosy, że rosnąca popularność beżu jako „praktycznego” koloru bielizny to także wynik zwiększonego ostatnio pragmatyzmu kupujących, jednak nawet bez kryzysu i „efektu pandemii” hegemonia beżu jest nie do zakwestionowania. Jak wygląda przeciętne wnętrze salonu brafittingowego w Polsce? Ściana beżu (z ewentualnym dodatkiem bieli) to widok typowy, a w małym sklepie na drugiej ścianie niekiedy musi zmieścić się cała reszta barw.
Jaki jest odcień sukcesu?
Rzecz jasna, gdyby beż w ofercie gwarantował sprzedaż, nikt nie produkowałby innych kolorów, ale nasze potrzeby są bardziej złożone. Sam beż w dodatku niejedno ma imię.
Fenomen popularności barw z tej grupy polega na tym, że mają one za zadanie zlewać się z odcieniem skóry i pozostawać niewidocznymi pod prześwitującym ubraniem, co dla wielu osób stanowi ważne wymaganie stawiane codziennej bieliźnie. Czasy „namiotów w brudnym beżu” z artykułu w „Wysokich Obcasach” (tekst „Nie! Namiotom w brudnym beżu” o początkach bra-aktywizmu ukazał się w „WO” 17.03.2008), dawno już jednak minęły i przestał zadowalać nas jeden czy dwa szarawe lub żółtawe, pozbawione życia odcienie, którymi sklepy częstowały klientki w czasach PRL. Niegdysiejsze „brudne beże” straumatyzowały część pokolenia kobiet, które dziś nie chcą słyszeć o tym kolorze w bieliźnianej garderobie, a także osoby młodsze, lecz o mniej głównonurtowych rozmiarach, którym przemysł bieliźniany w późniejszych latach nadal nie proponował wiele więcej.
Wspólnym mianownikiem beżowych traum jest brak wyboru. Skazane na beż tęsknią do nie-beży szczególnie w sytuacji, gdy do dyspozycji mają ledwie kilka odcieni, z których żaden nie tylko nie stapia się ze skórą, niczym podkład dobrany przez niefachową makijażystkę, ale też w ogóle nie harmonizuje z jej barwą. A kolor z palety zbliżonej do barw ciała musi wejść ze swoim tłem w uważny dialog. Założę się o wagon biszkoptów, że istotna część klientek, które nie pałają entuzjazmem dla beżowej bielizny, nie lubi jej widoku na ciele dlatego, że testowane odcienie nie pasują do ich karnacji – są na przykład zbyt ciepłe lub za chłodne, za ciemne lub za jasne, zbyt przybrudzone bądź za intensywne.
Niektórzy producenci nie spoczęli na laurach pt. „beż zawsze się sprzeda” i zajęli się poszukiwaniem odcieni, które mogłyby lepiej wcelować w gusta klientek. Większość wypytanych przeze mnie firm wymienia kilka odmian beżu w ofercie bazowej, inne bywają wprowadzane do kolekcji sezonowych. Jedna z firm poinformowała, że zmiana odcieni części produktów na bardziej neutralne, a mniej żółtawe poskutkowała zwiększeniem sprzedaży, inna chwali się, że klientki przepadają za odcieniem, którego ponoć nie ma żadna inna, projektantki zaś przyznają się do upodobań dla specyficznych, nieoczywistych odcieni. Beż nie jest „po prostu beżem” – stał się piaskiem, jasnym i neutralnym beżem, waniliowym, biszkoptem, mokką, latte, mrożonym cappuccino, karmelem, słonecznym beżem, złotem, wreszcie – moim ulubionym beżem wpadającym w róż, który nazywam „różobeżem”. Róż bywa też wymieniany obok beżu jako jeden z kolorów cielistych, cieszący się rosnącym wzięciem („róż staje się nowym beżem”).
Wniosek? Żeby stale rozkochiwać klientów i klientki, także te uprzedzone, w różnych smakach beżu – trzeba zagłębić się w jego niuanse. A niuansów barw zwanych cielistymi jest tyle, ile odcieni ludzkiej skóry, których – pamiętajmy – beże są tylko skromnym podzbiorem. Właśnie dlatego nie możemy po prostu używać słowa „cielisty” jako synonimu beżu – bo barw cielistych, czyli barw ciała, jest… nieskończenie wiele. Czy coś nam to przypomina? Jest pewna analogia…
Od fluidu do koronek
Nawet nie śledząc uważnie branży beauty trudno nie zauważyć, że XXI wiek przyniósł wzrost liczby odcieni podkładów – produktów, których zadaniem jest tworzenie nieskazitelnego połączenia z barwą skóry. Czy to nasze karnacje zyskały nowe odcienie? Nie, po prostu wiele z nich było wcześniej pomijanych. Część bardzo jasnoskórych Polek pamięta kłopoty ze znalezieniem odcieni pasujących do najjaśniejszych karnacji. Osoby o skórze ciemnej zmagały się z analogicznym problemem, tylko znacznie bardziej nasilonym. Branża kosmetyczna długo je lekceważyła, serwując odpowiednik bieliźnianego „brudnego beżu” w postaci kilku ciemnych odcieni, albo zgoła nic. W ostatnich latach sytuacja istotnie się zmieniła – ciemne karnacje zyskały wybór nie tylko u niszowych producentów, ale też wielkich, globalnych marek, jak Yves Saint-Laurent czy Estée Lauder. Do tego niedawno powstały nowe, inkluzywne marki, jak Fenty Beauty z jej 50 odcieniami podkładów. Na tym tle oferta cielistej bielizny przez pewien czas wypadała, nomen omen, bladziej.
Trudno mi dziś uwierzyć, że brytyjska firma Nubian Skin, która jako pierwsza stała się znanym na całym świecie producentem bielizny cielistej dla osób o różnych kolorach skóry, skupiającym się na jej ciemniejszych odcieniach, powstała dopiero w 2014 roku (w rok po tym, jak Christian Louboutin stworzył słynną kolekcję szpilek w kolorze nude, do której wciąż dodawane są nowe odcienie). Tworząc swoją paletę czterech odcieni bielizny, założycielka firmy inspirowała się właśnie kolorami podkładów dla ciemnych karnacji.
Ciężko też przyjąć prawdę, że potrzeba, której wyszła naprzeciw Nubian Skin, była (i wciąż częściowo jest) tak długo lekceważona przez dużych, światowych producentów. Rzecz jasna, pojedyncza mleczna czy też ciemna czekolada dawała się czasem wypatrzeć w katalogach, jednak kolory te często nie trafiały do kolekcji bazowych. „Aha, to pewnie byłby dobry cielisty dla ciemnoskórych” – myślałam, przeglądając katalogi. Fakt, że trzeba było się tego domyślać, mówi sam za siebie.
What’s Your Nude (Jaki jest twój cielisty)?
Jak zaczęły się zmiany? W 2012 r. Tara Raines, psycholożka z Los Angeles, rozczarowana faktem, że nie była w stanie kupić sobie cielistego stanika w Victoria’s Secret, zapoczątkowała na Facebooku i Twitterze kampanię What’s Your Nude („Jaki jest twój cielisty”) mającą zachęcać producentów bielizny do oferowania biustonoszy w odcieniach brązu. Raines zachęcała kobiety, by kontaktowały się z producentami i dopytywały, kiedy w końcu zaczną proponować im odpowiednie dla nich cieliste kolory (czy tylko ja mam skojarzenie z działaniami naszego Lobby Biuściastych?).
Trudno powiedzieć, czy to ta kampania była zarzewiem rewolucji, ale możliwe, że zasiała kilka ziarenek w odpowiednich ogródkach. Wkrótce obok Nubian Skin zaczęły pączkować małe marki specjalizujące się w różnych odcieniach cielistości, często tworzone przez osoby ciemnoskóre. Ekspansja różnorodności dotyczyła nie tylko biustonoszy, ale także np. rajstop (np. marka Nude Barre oferuje 12 odcieni rajstop, majtek i braletek, z których większość jest ciemniejsza od beżu), czy strojów i butów do baletu (firma Bloch odpowiedziała wprowadzeniem brązów na słynny przekaz solisty londyńskiego Royal Ballet, Erica Underwooda, który na Instagramie pokazał, jak maluje swoje buty do baletu przy pomocy ciemnego podkładu do makijażu tak, by zlewały się z barwą jego skóry).
Palety i zakresy
Skoro palety barw zostały już odpowiednio poszerzone – jak młode „cieliste marki” radzą sobie z zakresami rozmiarów? Nubian Skin zaczynała skromnie, ale teraz oferuje biustonosze w 5 konstrukcjach, a rozmiary sięgają brytyjskiego G i UK 40 pod biustem. Nie wszystkie firmy z tego nurtu mogą pochwalić się tak dużym wyborem. Na przykład amerykańska Nudz oferuje biustonosz w aż 10 odcieniach, od bardzo jasnego do bardzo ciemnego, ale tylko do miseczki F. Ekskluzywna marka Ihuoma, której misją jest celebrowanie piękna osób ciemnoskórych (ma zresztą w ofercie nie tylko kolory ciała), zastosowała znaczną regulację obwodów w biustonoszach po to, by zmniejszyć liczbę oferowanych rozmiarów (jest ich tylko 6), a jednocześnie pozwolić osobom w rozmiarze np. 65H (US) na dopasowanie biustonosza. Metoda wydaje się kontrowersyjna, ale stosuje ją już niejedna mała marka.
Firmy specjalizujące się w bieliźnie dla ciemniejszych ciał na pewno chętnie objęłyby zakresami rozmiarów jak największą liczbę osób (inkluzywność wszak zainspirowała ich powstanie), jednak, jak wiemy, małej firmie trudno „spiąć” ekonomicznie takie przedsięwzięcie. W tym kontekście jasno błyszczy Ewa Michalak, która, jak może nie wszyscy wiedzą, oferuje biustonosze w wielu odcieniach nude, wśród których znalazły się m.in.: nugatowy, pralinowy, mleczna czekolada i ciemna czekolada. Nie wszystkie jednak znajdziemy na polskim rynku (nad czym ubolewam) – szukać ich należy w salonach w USA, a także m.in. w Holandii, gdzie Ewa zaopatruje znane sklepy brafittingowe SuperBra w Rotterdamie i Utrechcie. „Różnorodność odcieni skóry w Holandii jest bardzo duża. Gdy założyłam SuperBra w 2016, potrzebowałam większej liczby odcieni cielistych w dużym zakresie rozmiarów, od obwodu 60 i do europejskiej miseczki O, jednak nie mogłam ich znaleźć” – powiedziała mi Floor van de Pavert, właścicielka. „W 2018 znowu zapytałam o to naszych dostawców i ucieszyłam się, gdy Ewa Michalak pokazała dwa piękne odcienie brązu. Byłoby oczywiście wspaniale, gdyby inni nasi polscy dostawcy, jak Nessa czy Gorteks, również włączyli odcienie ciemniejszej skóry do swoich kolekcji bazowych”. Wniosek? Ceniona za granicą bielizna z Polski w szerokim zakresie rozmiarów mogłaby zdobyć jeszcze większe powodzenie, powiększając zakres odcieni.
View this post on Instagram
Oprócz mistrzyni rozmiarów Ewy Michalak oferta innych polskich marek biustonoszy w strefie ciemniejszej cielistości nie jest imponująca, jednak spotkałam się z deklaracjami o planach wprowadzenia takich barw do kolekcji (na początek ostrożnie – do sezonowej). Powtarza się jednak wątpliwość, czy na ciemne „nudziaki” istnieje bądź pojawi się zapotrzebowanie. Tylko jedna z marek zaznaczyła wyraźnie, że planuje wprowadzić konkretny model w brązie. Byłoby wspaniale, gdyby chociaż jedna firma zaoferowała na polskim rynku model w przynajmniej dwóch ciemnych odcieniach ciała i w inkluzywnym zakresie rozmiarów, tak by ciemnoskóre Polki mogły coś wybrać z krajowych produktów.
Gdzie ciemnoskóre modelki?
Idąc za trendem (który ja raczej nazwałabym uzupełnieniem braków), zapoczątkowanym przez małe firmy, duże światowe marki zaczęły zwiększać liczbę propozycji w ciemniejszych odcieniach skóry. Jednocześnie reprezentacja różnych karnacji wśród modelek (z której te mniejsze, jak Nudz, uczyniły regułę), wcześniej zdecydowanie niedostateczna, w ostatnim czasie wzrasta. Z racji własnej strefy rozmiarowej, spoglądam najczęściej w kierunku marek brytyjskich DD+. Na przykład, bardzo cieszę się, że w kolekcji bazowej marki Freya znalazł się kolor coffee roast, choć szkoda, że tylko w jednym modelu, i że zaprezentowano go na modelce o zdecydowanie ciemnej skórze. Z kolei bohaterką katalogu marki Elomi na wiosnę 2022 jest modelka o śniadej karnacji, jednak na stronie firmowej bazowy brąz z modelu Cate wciąż prezentuje osoba o jasnej skórze.
Pokazywanie bazowego dark nude na tej samej modelce, co odmiany light zdarza się coraz rzadziej, lecz nadal pokutuje. Najłatwiej to zaobserwować w dużych sklepach online. Najbardziej brakuje tam zdjęć osób o bardzo ciemnej karnacji; średnie tony są już reprezentowane, lecz nadal zdarzają się kiksy w postaci zdjęć brązowego biustonosza, ewidentnie należącego do bazówki, na jasnoskórej osobie. Na przykład przeglądając dział Nude (Dark), dziesięciokrotnie mniej liczny od Nude (Light), w amerykańskim Herroom, trafiłam na tylko jedno zdjęcie czarnoskórej modelki o bardzo ciemnej karnacji.Dlaczego reprezentacja jest ważna? Już słyszę argument: „Ale przecież osoba o jasnej skórze także może chcieć kupić sobie czekoladowy biustonosz”! Owszem, podobnie jak osoba czarnoskóra może gustować w jasnych beżach… Stwórzmy jednak sytuację rzeczywiście symetryczną: chcesz kupić sobie biustonosz, który „zniknie” na twoim ciele, na przykład pod cienką bluzką. Wchodzisz do sklepu online i w dziale „cieliste” widzisz prawie same ciemnoskóre modelki w beżowych stanikach. Co czujesz? Czy łatwo jest ci robić zakupy? Jak w takich warunkach dobierzesz sobie idealnego „nudziaka”? Odpowiedź pozostawiam twojej wyobraźni.
Pozytywnego przykładu znowu dostarcza nam Ewa Michalak. W jednej z ostatnich sesji zdjęciowych wzięła udział piękna czarnoskóra modelka Vee Washaya – na stronie już widzimy ją w komplecie Black Jack, który jest czymś w rodzaju brązowej wersji modelu Fetysz, a także m.in. w czarnym plunge’u FB Graal. Inne polskie firmy, które pytałam o różne kolory skóry modelek, z reguły deklarowały otwartość na temat zróżnicowanych karnacji w katalogach, niektóre już współpracują z modelkami o ciemniejszej skórze. Przykładem może być Bella Misteria, która do debiutanckiej sesji zaangażowała modelki o różnych wymiarach i wieku, wśród których znalazła się śniada Angie-Sophie Reich, czy kariera modelki plus size Martyny Bielickiej – zdjęcia w katalogach marek Mat i Unikat, jej porywający występ na pokazie Salonu Bielizny jesienią 2019 r. w bieliźnie m.in. marki Ava. W katalogach Dalii od 2020 r. występują Davina Reeves-Ciara oraz Killa Rioja o zdecydowanie śniadych karnacjach.
Rzecz jasna, modelki o ciemniejszej karnacji są niezbędne do prezentowania wszystkich kolorów, nie tylko cielistych. Wszyscy potrzebujemy zobaczyć, jak kolory bielizny zgrywają się z różnymi barwami skóry.
Kolor – temat ciałopozytywny
Słabszy wybór ciemnych odcieni cielistej bielizny w porównaniu z jasnymi to tylko jeden z przejawów kolorystycznej dyskryminacji części z nas. Bielizna wszak nie zawsze musi znikać na ciele, lubimy także żywe barwy, wciąż jednak oczekujemy, by zgrywały się z naszą karnacją, a przynajmniej, by robiły to równie często, jak u koleżanek o innych odcieniach skóry. Tymczasem patrząc na reklamy, katalogi czy sklepy online rzadko mamy okazję choćby zaobserwować, jak sezonowe kolekcje prezentują się na skórze, na przykład, ciemnobrązowej. Czy ten odcień turkusu, różu czy żółci ma szansę zachwycić osobę o ciemniejszej karnacji? Albo o tej typowej dla mieszkanek i mieszkańców wschodniej Azji?
W naszym kraju osób o skórze z większą zawartością melanin jest niewiele, co nie znaczy, że nie istnieją i nie chcą kupować pięknej bielizny. I będzie ich coraz więcej. Mam nadzieję, że nasi producenci o nich nie zapomną i wykażą się tą elastycznością, która sprawia, że polska bielizna jest ceniona na świecie. Niech nasze pralinki i orzechy z sezonowych kolekcji wchodzą do bazy, a salony niech pamiętają, że w każdej chwili może zjawić się klientka, dla której beż nie jest kolorem cielistym!
[Za udzielenie odpowiedzi na moje pytania dziękuję firmom: Ava, Dalia, Ewa Bien, Ewa Michalak, Gaia, Gorsenia, Gorteks, JS (marka Mediolano), Krisline, Nipplex, SuperBra, Unikat.]
Czy brakuje Wam na rynku większej różnorodności cielistych odcieni? Jaki jest Twój cielisty? ?
5 komentarzy
Anna Jarosiewicz
Freya ma w bazie nie tylko coffee roast, ale tez jaśniejszy cinammon. Tak dla porzadku. Osobiście mam trochę specyficzne podejście do bielizny, tzn moja bieliźniarka jest dużo bardziej kolorowa i ekstrawagancka niż szafa wierzchnia. Ponieważ pol życia spędzam w mundurku, noszenie wariactw pod spodem pozwala mi nadal bawić sie moda. W związku z tym beze i pochodne to dla mnie tylko kolor- naszam, ale z powodów estetycznych a nie praktycznych. Mam np prezentowany powyżej model Cari w karmelu, który został zaprojektowany dla ciemniejszej skory a na mnie fajnie kontrastuje. Rozumiem jednak ze nie dla każdego bielizna to hobby i „niewidki” maja wielkie walory praktyczne. Orientujesz się czy polskie firmy robia jakieś badania rynku pod katem potrzeb grupy docelowej w tym konkretnym aspekcie?
1 kwietnia 2022 at 14:18Stanikomania
Prawdę mówiąc, liczyłam na to, że firmy mi się z prowadzenia takich badań zwierzą 🙂 Odpowiedzi na moje pytania były dość ogólne – każdy pewnie analizuje, co mu się sprzedaje, ale nie spowiada się z tego zbyt chętnie.
1 kwietnia 2022 at 14:35Z niewidkami mam tak samo jak ty 😉 tzn. znikanie bielizny na skórze nie jest mi potrzebne do życia, chyba że ma walor stylistyczny, np. dany design zakłada, że część materiału się wtopi w kolor skóry, a gdy się nie wtapia, nie wygląda już tak fajnie. Ale, tak jak piszesz, nie każdy jest w tej sytuacji. My jasnoskóre jesteśmy uprzywilejowane o tyle, że gdybyśmy chciały mieć niewidki, to mamy do nich bardzo łatwy dostęp, a osoby z ciemniejszymi odcieniami mają bardziej pod górkę.
Dzięki za uzupełnienie o Frei 🙂
Anna Jarosiewicz
Zapytałam o badania bo reprezentacja to jedno, ale biznesowi kasa musi się zgadzać. A polskie społeczeństwo jest dużo bardziej homogeniczne niż np w UK i pytanie, ile bielizny zaprojektowanej dla osób ciemnoskorych jest się u nas w stanie sprzedać. Nie chce przez to powiedzieć ze nie warto takiej produkować! Ale na pewno nie jest to takie proste ze wystarczy postanowić ze „od dziś jesteśmy inkluzywni, każdy bazowy model robimy w sześciu odcieniach”- na takie posunięcia mogą sobie pozwolić międzynarodowe giganty jak Panache czy Eveden. Ale na polskim rynku na pewno coś się dzieje, coraz więcej widać bielizny w kolorach typu ciemny bez czy mokka, Gaia (mowie na podstawie nowego katalogu) wypuściła dwa bezszwowce w jaśniejszym i ciemniejszym (w obu przypadkach ładnym) beżu, widać ze kombinują, choc naprawdę ciemne odcienie wciąż należą do rzadkości.
1 kwietnia 2022 at 15:15Stanikomania
Tak, na pewno nie można liczyć na wielki zbyt tych ciemniejszych bazówek u nas, dlatego myślę też o eksporcie. Nasze firmy potrafią robić szał w takich krajach, jak USA czy choćby przywołana w tekście Holandia. Skoro możemy przyciągać rozmiarówkami i konstrukcjami, to może i wyborem cielaków 🙂 A kombinują faktycznie, ogólna reakcja na ten temat była pozytywna – u tych firm, które mi odpowiedziały, bo niestety niektóre nie znalazły czasu 😉
1 kwietnia 2022 at 16:16Beżowe złoto. Recenzja biustonosza Gorteks Onyx - Stanikomania
[…] złoto, złoto… czyli luksusowy pseudonim beżu ? Kiedy jest sezon na beż? ? W zasadzie przez cały rok, ale wiosna i lato to czas, kiedy firmy wypuszczają nowości w […]
8 kwietnia 2022 at 22:28