Czas podsumowań jeszcze nie całkiem za nami – postanowiłam i w tym roku dołączyć do spoglądających wstecz na osiągnięcia i niedostatki minionych dwunastu miesięcy… Zainspirował mnie do tego zwłaszcza wątek o odkryciach i rozczarowaniach z Lobby Biuściastych. Wyrażone tam opinie bywają zaskakująco różne (zadziwia, jak dalece sprawdza się powiedzenie, że co biust, to gust!), warto jednak się w nie zagłębić i wyłowić także punkty wspólne naszych oczekiwań wobec bra-rynku.
Wiele z nas ma już bardzo sprecyzowane upodobania i potrzeby dotyczące biustonoszy – żądamy konkretnych krojów i stylów, nie tylko „żeby się wreszcie zmieścić” i mniej-więcej dobrze wyglądać. Dotyczy to zwłaszcza tych kobiet, które z racji przynależności do „łatwiejszych” stref rozmiarowych mają już na rynku spory wybór. Trzeba jednak pamiętać, że niemała część takiego wyboru nie ma – wiele kobiet wciąż czeka na zaspokojenie podstawowych potrzeb, takich jak nadająca się do noszenia konstrukcja, estetyczny design. Poniższa wyliczanka zostanie więc wygłoszona niejako z uprzywilejowanej pozycji, choć i ja nie jestem w pełni zadowolona z oferty dla tej niby najlepiej zaopatrzonej strefy, jaką jest D-G.
Dla kogo D-G?
Zacznę więc od narzekań z pozycji „rozkapryszonej” właścicielki G-biustu…
Próbowałam otóż w ciągu ostatniego roku eksperymentować z mniej znanymi w naszym kraju markami D-plusowymi. Szukałam czegoś innego, ciekawszego niż wolno zmieniający się zestaw konstrukcji i stylów, jakimi raczą nas marki Freya czy Panache. Rozglądałam się też za tańszymi alternatywami, w szczególności – produkcji polskiej. Wrażenia mam mieszane.
Jednym z największych zawodów była marka Elle Macpherson Intimates, której piękny biustonosz w moim rozmiarze okazał się totalną porażką konstrukcyjną. Nie wiem, jak to się stało, że po tylu latach rozwoju branży D-plusowej ta popularna firma wciąż udaje, że skrojenie balkonetki w rozmiarze 36G to zadanie w zasadzie niewykonalne…
Nie do końca zachwycił również Gossard, który nie poraża podtrzymaniem w mojej strefie rozmiarowej – to jednak zupełnie inna liga konstrukcyjna niż wymieniony wcześniej EM i zamierzam znowu dać tej marce szansę.
Miss Mandalay w wydaniu usztywnianym co prawda oczarowała delikatnym wzorem, ale zawiodła również podtrzymaniem. Co dobre dla średniego biustu i niewielkiego obwodu, z większym wymiarem i ciężarem niekoniecznie sobie poradzi, szkoda tylko, że nie każdy producent jest tego świadom.
Polskie marki na pograniczu
W ubiegłym roku pierwszy zagościły na tutejszych łamach takie marki, jak Ewa Bien i Samanta.
To z jednej strony powód do radości (nareszcie się zmieściłam!), z drugiej – rozczarowanie tym, że wybór dla mojego brytyjskiego 36FF-G (a polskiego 75I czy 80H) był w nich ograniczony praktycznie do jednego modelu. A co mają powiedzieć większe biusty? Pozytyw: jedna z przymierzanych Samant (wciąż ten sam model) miała na mnie jednak za duże miseczki. Widać więc światełko w tunelu 🙂
Mam też wielką nadzieję, że w przyszłym roku firma Dalia zaoferuje biustom z moich okolic coś więcej niż model K-24, który w ubiegłym roku pojawił się m.in. w pięknej odsłonie ciemnozielonej (znajdziecie ją w tej notce). Liczę przynajmniej na podobnie skrojony, ale miękki K-26.
Polskie marki rozwojowe!
Czas na trochę pozytywów. Kilku naszych najbardziej zasłużonych dla strefy D+ producentów, jak Avocado czy Ewa Michalak, w ubiegłym roku bynajmniej nie stało w miejscu.
Muszę tu bardzo pochwalić Avocado, z którym ostatnio zaprzyjaźniłam się bardziej niż kiedykolwiek (w zeszłym roku opisałam udane przygody z Daphne i Libertine). Do pięknych jak zawsze koronek i haftów dołączyły dobrej jakości tyły, ramiączka i te wszystkie detale, które sprawiają, że biustonosz nie pozostaje tylko dekoracyjnym cackiem. Nowością zeszłoroczną były usztywniane balkonetko-halfy, niezła konkurencja dla brytyjskiego Masquerade (Rococo, Camelia). Pojawiły się też przyjaźniejsze ceny i obniżki (Avocado za 99 zł? Tego jeszcze nie było! 😉
Ewa Michalak zaskoczyła wszystkich bardzo obfitą i dopracowaną estetycznie (wreszcie!) jesienno-zimową kolekcją, w której na szczególną uwagę według mnie zasługują: wkładki do redukcji asymetrii w modelach plunge i half-cupach kroju CH, dopasowane do rozmiaru miseczki, miękki model Burgund oraz piękny zielony haft w modelu Ulis. Wiosną po raz pierwszy przetestowałam miękkiego half-cupa – Motyla i mam nadzieję, że takich zwiewnych propozycji doczekamy się więcej w tym roku.
Kris Line zasłużył się, wprowadzając na rynek modele dla kobiet karmiących na fiszbinach (czy wszystkie? Nie wiem, na stronie brakuje niestety informacji…)
Trudno tu nie wspomnieć o jedynej polskiej marce odzieżowej produkującej ubrania w rozmiarach uwzględniających wymiary biustu. Chodzi oczywiście o BiuBiu, które jesienią zalało nas przede wszystkim sukienkami, jednocześnie przyjemnie zaskakując rosnącą jakością tkanin i wykonania. Mam nadzieję, że latem również nas nie zawiedzie.
Polska nowość – Onlyher
Pozostajemy na naszym podwórku, na którym pojawiło się zjawisko bezprecedensowe – marka stworzona przez firmę zajmującą się wcześniej jedynie handlem (sklepy Onlyher) i dystrybucją bielizny D+. Usztywniane modele Espresso i Latte przeznaczone są na razie dla mniejszych biustów (obwody 60-75, miseczki od B) i mają spore powodzenie (są chwalone zwłaszcza za wygodę) – co niezbicie dowodzi, że potrzeby również tej grupy rozmiarowej długo pozostawały nie do końca zaspokojone.
O ile wiem, „Onlyherki”, podobnie jak konstrukcje Ewy Michalak, powstawały w żywym kontakcie z tzw. prawdziwym biustem, czyli były i są cierpliwie testowane na ochotniczkach, rozmiar po rozmiarze. Myślę, że to wróży im pewny sukces (i doprawdy nie rozumiem, czemu wszystkie firmy nie postępują podobnie…).
Rozkwitająca dystrybucja
Wracając zaś do importu – warto zauważyć, że oprócz prężnie i długo już działających dystrybutorów bielizny firm Eveden oraz Panache, w Polsce dystrybuowane są również takie marki, jak Miss Mandalay, Pour Moi?, Gossard, Shock Absorber, coraz prężniej promowana Cake Lingerie, Hot Milk, a także Royce, Audelle, Charnos… W częstym kontakcie z Polską są też przedstawiciele Curvy Kate. Można więc powiedzieć, że nie samą Freyą czy Panache polski biust żyje, choć wciąż brakuje tych mniej popularnych marek w stacjonarnych sklepach.
Blaski i cienie kolekcji made in UK
Co zachwyciło mnie najbardziej w minionym roku w kolekcjach najbardziej znanych marek zagranicznych? Wiele z Was jako wielkie odkrycie wymienia model Freya Deco i jego „klony” (takie, jak Taylor) nie tylko w odsłonie plunge’owej, ale i bezramiączkowej.
Dla mnie natomiast Deco Strapless należało do porażek – mój biust zupełnie się w nim nie odnalazł, że tak to ujmę 😉 Odnalazł natomiast straplessa idealnego – stary, ale jary model Fantasie Smotthing Strapless. Odkrycie to zaliczam do swoich największych stanikowych sukcesów AD 2011.
Drugim rozczarowaniem by Freya był dla mnie half-cup Lauren szyty według nowego kroju – zupełnie nie radził sobie z modelowaniem biustu, w przeciwieństwie do identycznie skrojonego, ale uszytego z innych materiałów Erin, z którym się zaprzyjaźniłam i uważam za jeden z ciekawszych wzorów ostatniego roku.
Jestem również zadowolona z testów dwóch modeli marki Bravissimo – Alany i Bubbles, chwalonych również przez użytkowniczki z zakresu G+. Obydwa, mimo pewnych wad, znalazły się w moim codziennym repertuarze.
Nadal darzę olbrzymią sympatią markę Elomi – oprócz evergreena Caitlyn polubiłam również „fullcupo-plunge’a” Suzie i mam zamiar rozwijać naszą przyjaźń w kolejnym roku. Z przyjemnością też zauważam, że coraz więcej zwolenniczek ma w naszym kraju droga, ale świetna marka Fauve – chyba zaczynamy pomału inwestować także w wyższą półkę. Szafirową Lucię kupiłam jednak na przecenie w Brastopie 😉
Jeżeli chodzi o trendy – po początkowej fascynacji (urok nowości…) szybko straciłam zainteresowanie modnymi w ostatnich sezonach fasonami longline. Bardzo natomiast podobały mi się nadruki w modelach marki Freya (kwieciste – Nieve i od niedawna dostępne ptasie – Ingrid), a także bravissimowych „Bąblach”.
Zimowa kolekcja Masquerade, już nieźle zadomowiona w zakresie miseczek do H, była dla mnie ucztą wizualną. Niestety marka ta dostarczyła mi też jednego z największych rozczarowań – zupełnie nie leży na mnie model Rhea, który wystąpił w pięknej wersji śliwkowo-burgundowej…
Przychylny wiatr z Wysp?
Mam wrażenie, że w ciągu ostatniego roku dla niektórych producentów z D-plusowego „raju”, jakim z naszego punktu widzenia jest Wielka Brytania, staliśmy się nareszcie rynkiem, z którym warto się liczyć. Mam tu na myśli głównie Panache i jego dystrybutora. Firma ta ujęła mnie dwiema rzeczami: po pierwsze, dobrze przygotowanymi materiałami dotyczącymi nadchodzącej kolekcji wiosennej, w których to zawarte zostały informacje o konstrukcjach i uwzględnieniu w nich zmian postulowanych m.in. przez polskie konsumentki, a po drugie – sposobem wprowadzenia nowości, jaką był model Panache Sport.
Nowemu sportowcowi towarzyszyła kampania w mediach (której echo znalazło się również tutaj, w postaci konkursu), mam także wrażenie, że dostawy Panache Sporta w naszych sklepach nie były tym razem spóźnione w stosunku do sklepów brytyjskich, jak to wcześniej bywało z wyspiarską bielizną… Wracając zaś do osiągnięć promocyjno-reklamowych – myślę, że warto pogratulować dystrybutorowi ostanikowania oraz pozyskania dla marki jednej z najbardziej biuściastych polskich aktorek, Katarzyny Figury 🙂 (Pani Katarzyna była konferansjerką na pokazie jesiennej kolekcji na początku roku – niestety, całkiem elegancki gorset Evie Liaison, który miała na sobie, okazał się jednym z moich największych rozczarowań ze względu na rozciągliwość…)
Bra-fitting nie tylko w wielkim mieście
Sklepy z dużym wyborem rozmiarów i prowadzące usługi bra-fittingowe coraz częściej powstają poza największymi miastami, jak mocno już stanikowo nasycone Kraków czy Warszawa. O dobre stanikowe sklepy wzbogaciły się w ostatnim czasie takie miasta, jak Toruń, Częstochowa, Brodnica, Skierniewice, Grudziądz. Znajdziecie je na alfabetycznej liście sklepów.
Zaczęła się też nareszcie rozwijać branża szkoleniowa – nowe sklepy potrzebują przecież wykwalifikowanej kadry. W tym roku pierwsze dyplomy otrzymały absolwentki kursów organizowanych przez Akademię Brafittingu.
Nadzieje na przyszłość?
Czego życzyć sobie w przyszłym roku? Sądzę, że dobrze by było, by stał się on wreszcie rokiem pojawienia się naprawdę dobrych konstrukcji dla stref G+ i J+ i to nie tylko w ofercie jednej firmy i jednym typie modeli (mam tu na myśli Ewę Michalak i jej usztywniane plandże, choć pochwalić należałoby i miękkie balkonetki Bravissimo). Może nowe kolekcje Panache zaczną stawać na wysokości zadania? A może Freya zacznie słuchać głosu polskich konsumentek? Marzy mi się także, by skończyła się w polskich sklepach dyskryminacja osiemdziesiątek i by każdy obwód mógł znaleźć coś dla siebie. A także, by Elomi nie pozostawało wciąż jedyną marką realnie dostosowaną do potrzeb kobiet plus-size. I żeby polskie firmy bieliźnianego mainstreamu zaczęły starać się mocniej…
Mam jeszcze jedno marzenie: naprawdę duża kampania w mediach na rzecz prawidłowego dopasowania – niech by i reklamowała konkretną markę, lecz z naciskiem na „fit”, nie na design czy powabne kształty modelek. A może to całkiem nierealna mrzonka?
Być może z tej samej kategorii jest kolejna wizja: wyobraźmy sobie pokaz bielizny o szerokim zakresie rozmiarów, jednej marki lub kilku, na którym występują modelki o naprawdę różnorodnych kształtach… oczywiście w Polsce. To by dopiero było święto wszystkich biuściastych!
A oprócz tego? No cóż, jak zwykle – idealnie dopasowanych, genialnie skrojonych, wygodnych, pięknych, efektownych, oryginalnych wzorniczo i bajecznie kolorowych… Czego i Wam życzę! 🙂
A Wy? Czy powyższy subiektywno-wannabe-obiektywny przegląd w jakimś stopniu odpowiada Waszym obserwacjom? Czy jesteście rozczarowane czy zadowolone z postępów biuściastego rynku w ubiegłym roku, pod względem rozmiarowym, krojowym, wzorniczym? Na co macie największą nadzieję w przyszłym roku?
30 komentarzy
kis-moho
Dla mnie rok 2011 to zdecydowanie rok imponującego rozwoju polskich marek. Bardzo się cieszę z powstania marki OnlyHer, zarówno Espresso jak i Latte robią świetne wrażenie. Czekam aż pojawi się Tabasco (a może i Wasabi? ;o)), i będę podejmować trudne decyzje zakupowe :o) Bardzo mi się też podobała nowa kolekcja Ewy Michalak, tak jak kiedyś niespecjalnie pasował mi design tej firmy, tak teraz trudno by mi było wskazać model, który mi się nie podoba.
6 stycznia 2012 at 13:51Czego życzę sobie w 2012? Na pewno większej stacjonarnej obecności modeli dla średniobiuściastych. Ostatni rajd po sklepach przyniósł mi wyłącznie rozczarowania, miseczki D/DD (przynajmniej w małych obwodach) były jeśli nie niedostępne, to bardzo przebrane. A małobiuściastym życzę rozwoju D minusów, tu szczególnie trzymam kciuki za naszych polskich producentów!
ptysiowa_7
A ja sobie życzę dwóch rzeczy – lepszych ramiączek u Ewy Michalak i obwodów 60 w halfcupach Evedenu. Bardziej realne wydaje mi się spełnienie tego pierwszego życzenia:)
6 stycznia 2012 at 14:12mszn
Najbardziej życzyłabym sobie więcej miękkich staników z niskimi czy obniżanymi mostkami. Nie mogę nosić frejowych fiszbin, a w innych markach miękki stanik to najczęściej balkonik z wysokim mostkiem. Pewne nadzieje w tej kwestii wiążę z Krągłymi Kaśkami, które w moim rozmiarze chyba nie są za wysokie.
6 stycznia 2012 at 15:25ankh_morkpork
Jeśli chodzi o wybór dobrych konstrukcji dla strefy J+, to zaczynam się obawiać, że w nowym roku nie znajdziemy w tych okolicach nic, nawet w ofercie jednej firmy i w jednym typie modeli (i też mam tu na myśli Ewę Michalak i jej usztywniane plandże). Wystarczy sprawdzić, co od jakiegoś czasu pokazuje wyszukiwarka sklepu internetowego Effuniaka dla obwodów 75+ i misek HH+. Jeszcze mam nadzieję, że brak oferty w tej strefie jest tymczasowy i prawa strona tabeli rozmiarów marki nie jest już tylko “chwytem marketingowym”. Bo inaczej niektóre z nas nie będą miały co włożyć pod biubiowe bluzki…
6 stycznia 2012 at 17:13Sybla1
Życzyłabym sobie (i zapewne nie tylko) niższych cen bielizny. Wiem, mało realne, ale pomarzyć można, prawda? Jak na razie ceny regularne zabijają moją kieszeń i powodują wieczne rozterki zakupowe. No i nie ukrywam, że w niektórych firmach jakość ma się nijak do ceny.
6 stycznia 2012 at 18:40renulec
Kasico, szeroko zakrojona kampania medialna promująca PRAWIDŁOWE dopasowanie, otototo! Niestety, póki co – jedyne firmy bieliźniarskie, które miałyby na to naprawdę środki mają niekoniecznie zawsze po drodze z założeniami dobrego dopasowania 🙁
6 stycznia 2012 at 18:51roza_am
@Ankh-morkpork, jest nadzieja, że pojawią się w tym roku nowe modele typu balko-pianko. Ja w każdym razie na nie czekam, może w końcu mój biust polubi się z jakimiś effuniakami?
6 stycznia 2012 at 18:55K.
A ja trochę z innej beczki – co to za śliczny, turkusowy okaz na pierwszym zdjęciu? Przepiękny on!
6 stycznia 2012 at 23:25kasica_k
@kis-moho, Wasabi sama bym przygarnęła natychmiast, gdyby oczywiście rozmiarówka mnie objęła 🙂 Albo, wracając do napojów, Matchę (japońska zielona sproszkowana herbata) 🙂
Co do rozmiarówek – mnie także niepokoją pewne tendencje do ograniczania zakresu rozmiarów niektórych modeli EM, np. CH Purple ma wyraźnie mniejszy zasięg niż kiedyś Chaber, HP często kończą się na G-GG itd. Ale również czekam niecierpliwie na BP czyli balko-pianko, może to będzie propozycja dla większych miseczek i obwodów (a może by tak też balko-miękko? Zwłaszcza dla G+, J+ – którym nawet najbardziej doświadczone firmy mają niewiele do zaoferowania?).
@ptysiowa_7, zgadzam się co do ramiączek, wg mnie to teraz główny niedostatek Effuniaków (na szczęście nie wszystkich, np. ramiączka w Ulisie chwalę sobie, ale np. Atramenty mnie niemiłosiernie gryzą, a Pawiookie są zbyt rozciągliwe, choć i tak lepsze od niegdysiejszych ramiączek od Miętusa, przez które musiał on niestety wracać do sklepu). Jak Ewa zrobi idealne ramiączka i jeśli utrzyma się to fajne wzornictwo, to brytyjscy producenci będą w opałach 😉
@renulec, otóż właśnie, a przecież temat dobrego dopasowania to doskonała okazja do wyróżnienia się na tym w końcu mocno konkurencyjnym rynku. Taka Freya na Wyspach wymyśliła Holy Fit, może coś w ten deseń w Polsce? Klinika Stanika to jeszcze nie jest to, o co nam chodzi, akcja jest fajna, ale ograniczona głównie do sklepów, w których i tak bywają w dużej mierze już “uświadomione” klientki. A tu by trzeba przemówić do tych, które jeszcze nie wiedzą, że warto do sklepu pójść.
@K, ten na samej górze to jest Fauve Lucia w wersji miękkiej-balkonetkowej, kolekcja wiosna-lato 2011 🙂
6 stycznia 2012 at 23:52effuniak
Brak możliwości “przebierania” w gotowych stanikach w rozmiarach 75H+ i wiekszych wynika z prostego rachunku ekonomicznego – te rozmiary nie sprzedaja się
7 stycznia 2012 at 11:19Z analizy CAŁEGO roku wynika, że w tych rozmiarach sprzedało się średnio po:
15-20 szt ! z czego spora część w tzw końcówkach kolekcji
Dlatego nie produkuję ich ale zawsze jest możliwość zamówić z opcją 14 dni na realizację zamówienia – wtedy zamiast dużego stanu zostanie kilka sztuk, które nie będą z jakichś przyczyn pasować ich właścicielkom
Ponadto – sklepy NIE zamawiają wcale takich rozmiarów poza pojedyńczymi sztukami dla jakichś konkretnych klientek
Staniki CH od momentu powstania mają dokładnie taką samą rozmiarówkę jak miał Chaber – nic się nie zmieniło poza , wyjaśnionym wyżej, sposobem dostępności niektórych rozmiarów
Wbrew temu co się niektórym wydaje nie ma aż tak dużo kobiet z tak dużym biustem albo…. albo nie dotarł do nich jeszcze kaganek oświaty 😉
kasica_k
Ewo, a czy jest informacja w sklepie o tym, że rozmiary nieobecne na stanie można zamawiać? Bo skoro się nie wyszukują ani nie ma ich na tej rozwijanej liście przy danym modelu, to skąd klientka ma to wiedzieć?
7 stycznia 2012 at 13:58Gość
Tylko przed urlopem została zablokowana opcja dodawania rozmiarów – bo nie zdążylibyśmy tego uszyć.
7 stycznia 2012 at 15:30Dotychczas była taka możliwość stale i jakoś klientki dawały sobie z tym radę 😉
Podczas składania zamówienia pojawia się informacja o czasie realizacji a po złożeniu – wychodzi automatyczny mail z informacją, że na dany rozmiar trzeba poczekać ponieważ trzeba go doszyć
I tyle …
Gość
to byłam ja – ewa michalak 😉
7 stycznia 2012 at 15:31zireael00
Jestem absolutnie wstrząśnięta Avocado za 99 złotych! Od dawna chciałam się zapoznać z tą marką, ale ceny mnie porażały. W tej chwili nie ma już kombinacji: interesujący mnie kolor+mój rozmiar, ale mam OGROMNĄ nadzieję, że takie promocje będą się powtarzać.
7 stycznia 2012 at 20:57Żeby nie było, nie mam do nikogo pretensji, że owoce awokado tyle kosztują, wiem, że są ze świetnych materiałów i bardzo starannie wykonane, było mi po prostu smutno, że potencjalnie kompatybilna (wyjątkowo rzadki okaz) marka jest poza moim zasięgiem cenowym.
Dla mnie 2011 nie był przesadnie odkrywczy. Kupiłam i sobie, i mamie same Effuniaki.
Zarówno w plandżach, jak i obu halfach (HP+CH) mój biust wygląda i czuje się dobrze. Ale mam coraz bardziej dość piankowców, obłędnie pragnę mięczaka. Effuniakowy mięczak, piękny jak marzenie Motyl, niestety, chciał wydłubać mi mostek. Czego więc chcę? Miękkiego stanika o stabilnym obwodzie, niskim, wąskim mostku i miskach bez golfu. Szczerze wierzę, że go znajdę, choćby w Avocado właśnie.
Marzy mi się też większy wybór “niszowych” marek stacjonarnie w Poznaniu. Pour Moi?, Lepel, Curvy Kate (już nie taka niszowa marka), Gossardów, oczywiście Effuniaków i tych wszystkich marek, o których jeszcze nie słyszałam, ale na pewno warto dać im szansę. Mam nadzieję, że poznańska Asanka pójdzie w dobrym kierunku.
Wiem, że jest liczna grupa kobiet, uświadomionych i nie, które mają znacznie gorzej niż ja, ale chyba mogę pomarzyć? 😉
kenna1only
Dla mnie rok 2011 był stanikowym objawieniem. Rozstałam się z Triumphem, a odkryłam dzięki Stanikomanii zresztą, min. Freyę i Ewę Michalak. W lutym tego roku rozpoczęłam swoją przygodę od Chabra i nigdy nie zapomnę tego porażąjącego efektu jaki uczynił z moim biustem w średnim (dla niektórych pewnie muzealnym) wieku. Niepomna na przestrogi dot. migracji rzuciłam się na zakupy, większość do dziś już wyprzedałam (zaczynałam od 98 w biuście, dziś 101) Z czasem bardziej świadomie wybieram modele, dziś najbardziej lubię min. Effuniaki, Ninę i Ulisa, Freyowe Deco (nie do dekoltów a głównie pod dzianiny wszelkiej maści). Niestety nie mam możliwości stacjonarnego przymierzania, tylko na wyjeździe. Radom, gdzie mieszkam, jest niestety stanikową pustynią. Bardzo czekam na jakąś entuzjastkę, która w tym mieście wypełni ową lukę, powołując do życia sklep moich marzeń, tj. z życzliwą, kompetentną obsługą i dużym wyborem biustonoszy wielu firm w szerokiej rozmiarówce.
7 stycznia 2012 at 21:44pinupgirl_dg
Ja w 2011 roku odkryłam Effuniaki, odkryła je też moja mama i dla niej są prawdziwym objawieniem. A moimi skrywanymi marzenia na 2012 rok jest to, żeby pojawiła się szeroko dostępna bazówka, mam na myśli też dostępność cenową i szerokość rozmiarową. Poza tym chętnie bym widziała więcej miękkich biustonoszy polskich producentów.
8 stycznia 2012 at 21:29zireael00
Podpisuję się wszystkimi kończynami pod apelem o większą dostępność bazówki. Cielaka zdobyłam, ale czarny stanik, zasługujący na miano bazowego, miałam od początku uświadomienia (równo trzy lata i dzień od dziś wstecz) jeden i już dawno musiałam się z nim pożegnać.
8 stycznia 2012 at 21:53ciociazlarada
U mnie rok 2011 również upłynął pod znakiem EM:) – spróbowałam wszystkich miękkich halfów, bardzo lubię również krój CH.
Moim marzeniem jest, żeby pasowały mi staniki Avocado, bo podobają mi się szalenie. Niestety, mam wrażenie, że to marka tylko i wyłącznie na większe i bardziej plastyczne biusty. Miałam okazję mierzyć stacjonarnie kilka różnych krojów i niestety – efekty były prześmieszno-żałosne we wszystkich rozmiarach – rozstrzelone na boki dziwaczne rożki, plaskate naleśniki, wbijające się krawędzie. Przyszłam w Effuniaku i wyszłam w Effuniaku. Effuniaki mnie rozpieściły. Szkoda, że nie występują w lukśnych wersjach, bo konstrukcja mają naprawdę luksusowe:-)
8 stycznia 2012 at 23:03ptasia
Nie wiem, czy to na temat, ale czy tylko mnie wszystko boli, jak patrzę na to zdjęcie reklamowe Fauve…?
9 stycznia 2012 at 10:16Na temat: dla mnie miniony rok to także odkrycie PL marek. Że odkrycie Effuniaków to nie powiem, bo znałam je wcześniej, natomiast wreszcie pojawiły się hurtowo wzory, które przypadły mi do gustu. Miałam możliwość i trochę pomierzyć stacjonarnie, i nabyć, i wygrać ;). Obecnie mam parę sztuk, z których jestem bardzo zadowolona. Druga marka to Comexim i model na bazie Palomy, który u mnie robi za t-shirtowca/plunge’a. Coś w rodzaju zastępcy Deco, które nie do końca mi leży. Dalej – Dalia. Dopóki nie przymierzyłam k-24, nie wiedziałam, o co biega. Teraz mam 1 sztukę (Esther) i chcę więcej 🙂 Szkoda, że ich miękkusy aż tak fajnie nie leżą (nie, że dramat, ale po prostu gorzej niż semi-soft). Kolejna marka to Avocado, które bardzo chcę wypróbować, i zamówiłam Annick w najnowszej promocji – może będzie odkrycie 2012. Chętnie wypróbowałabym więcej PL modeli, zwłaszcza sensownych miękkusów. Do tej pory mam tylko miękkie Effuniaki i jedną miękką-pionową Ewę Bień, która choć śliczna, idealna konstrukcyjnie nie jest (obwód 60 na 69 cm pod – hello?; b. szeroko wszyte ramiączka).
Z marek zagranicznych – zainteresowałam się Curvy Kate, w sumie po tym, jak odkryłam, że Tempt me to plunge dla mnie :), poza tym wzornictwo ostatniej (zimowej) kolekcji mi się b. podoba. Czy polubię się z miękkusami, zobaczmy – jedzie do mnie Ella.
Rozczarowania – Masquerade.
sasanna7
Ja również zapamiętam 2011 jako rok, w którym polubiłam swój biust. A mam 46 lat, trochę przypóźno:)Porzuciłam wiecznie zbyt małego Triumpha i kupiłam brytyjczyka. Pierwszy raz opakowałam piersi, w rozmiarze 65J w dobrze leżący stanik. I tu podziękowania dla Kasicy i jej bloga. Teraz przede mną wiele prób i odkryć nowych modeli, już się cieszę. Taki to będzie rok 2012 i mam nadzieję, że zapowiadany koniec świata nie nastąpi, bo będę zła, pozdrawiam
9 stycznia 2012 at 10:17an-olimatka
2011 – odkrycie Stanikomanii i całej społeczności, tylko po to by pokarmieniowo spaść do małobiuściastości ;D Czekam na trzecią próbę z Latte…
9 stycznia 2012 at 10:27Jola
Odkrycie roku to oczywiście OnlyHerki! Nie chcę już innych staników i czekam na Tabasco
9 stycznia 2012 at 17:04kasica_k
@Ewa, dzięki za Informację – to czy i kiedy będę mogła dopisać do recenzji CH Purple’a, że jest do miseczki J? 🙂
Pozdrawiam wszystkie Czytelniczki, dla których 2011 rok był rokiem odkrycia, ile daje nam dobre dopasowanie! Cieszę się, że wiedza, mimo braku tej wielkiej medialnej kampanii, jednak się szerzy 🙂
9 stycznia 2012 at 19:01szarsz
Effuniaku, ale jak zamówić, skoro nie ma takiej opcji w sklepie?
9 stycznia 2012 at 21:23Kiedyś było, pojawiał się termin realizacji 14 dni, a teraz nie ma. W ogóle nie ma rozmiaru do wyboru.
jennygump
grupa kobiet z miseczkami J+ wcale nie jest taka mała, jednak mało kto z takim rozmiarem chce nosić usztywniane miski 🙂 Niedrogi, ładny, niezbyt zabudowany i pięknie kształtujący stanik Sasha Cleo rozszedł się jak woda wzbudzając zachwyt właśnie dużobiuściastych kobietek 🙂 Mam zatem nadzieję, że ulepszone ( dzięki konsumentkom) konstrukcje zadawolą w tym roku jeszcze więcej biustów 🙂
11 stycznia 2012 at 12:08maith
Jak widać, teraz najbardziej przydałaby się kolejna fala uświadomienia, szczególnie w grupie wzbudzającej największe kontrowersje – czyli wśród kobiet z naprawdę dużymi piersiami.
11 stycznia 2012 at 15:30Bo to jest tak – one się potwornie męczą – jeśli od jakiegoś widoku boli mnie własny biust, to jak latem widzę przebiegającą przez pasy kobietę z naprawdę dużym biustem, wybijającą sobie tym biustem zęby. Takich kobiet jest multum. Jednocześnie większość z nich ma za sobą przejścia w bieliźniakach – już im tam wytłumaczono, że są mutantami i nie mają czego szukać.
Ja bym chciała, żeby one się dowiedziały, jakie mają możliwości i nie męczyły się więcej.
Gość
Szarsz – jak ogarnę korekty poremanentowe – wróci
11 stycznia 2012 at 17:46Myślę, że w przyszłym tygodniu 🙂
…a wraz a tą możliwością wtargnie na rynek kilka nowości ….
:*
Gość
no co jest… rzesz jasny gwint!!!!!!!!!!
to znów byłam ja – EM – Jarzabek 😉
11 stycznia 2012 at 17:47Sunachan
maith —–> mnie się wydaje, że często są to kobiety w wieku emerytalnym, takie które nie interesują się zbytnio modą/są przywiązane do tradycyjnych bieliźniaków/dla których Triumph to szczyt luksusu/nie mające dostępu do internetu, mediów promujących dobraną bieliznę/niezamożne – kupujące na targu stanik raz na rok/zamożne, ale przywiązane do modnego dawniej looku biustu typu “rakiety” lub minimizera.
12 stycznia 2012 at 02:1960+ jest nierówna 60+, a młodsze są moim zdaniem o wiele łatwiejsze do uświadomienia.
Xiaoxiongmao
Moimi największymi odkryciami w zeszłym roku to bra-fitting w ogóle i marka Ewa Michalak.
Po tym, jak odkryłam, że powinnam nosić zupełnie inny rozmiar niż wcześniej, rozczarowałam się bielizną brytyjską. Na samym początku bez wielkiego wysiłku kupiłam jeden biustonosz Curvy Kate i jeden Masquerade; Masquerade jest ok, ale ten pierwszy jest strasznie niedbale wykonany (aczkolwiek ładny). Potem przymierzyłam mnóstwo innych staników i odkryłam, że albo mi nie leżą wcale (jak Freya), albo marki są potwornie niekonsekwentne pod względem konstrukcji, rozmiarów i rozciągliwości. Nie należę do środka skali, tylko do jednego z jej skrajnych końców (polski rozmiar to ok. 65D), więc trudno mi jest znaleźć coś dla siebie w sklepach stacjonarnych, poza tym mi się nie zawsze podobają ceny. W internecie boję się zamawiać, bo jak, skoro w zwykłym sklepie odrzucam 99% produktów marek, które mi niby pasują (ostatnio trafiłam na piękny ale przedziwny biustonosz Masquerade, zupełnie nie do noszenia). Bardzo polubiłam za to Shock Absorber, za dobrze pasujące i skuteczne biustonosze oraz konsekwencję co do rozmiarów.
Pewnego dnia znalazłam bieliznę Ewy Michalak, a jak dotąd zamówiłam kilka kompletów przez internet. Są albo świetnie dopasowane, albo nie całkiem, ale do noszenia. Jakość też jest bardzo dobra; jeden tylko biustonosz (czarny Classic) się skurczył w praniu, a wierzchnia warstwa (siateczka z haftem) ma teraz nieładne wybrzuszenia (jeśli się to zdarzy z innymi biustonoszami w przyszłości, chyba złoże reklamację, albo coś). Ceny w internecie też całkiem do przyjęcia. Z ramiączkami faktycznie bywa różnie (Miętusa też kiedyś przymierzyłam, to koszmar rozciągliwości; w Motylu plastikowe klamerki na ramiączkach przesuwają się zbyt łatwo), z rozciągliwością obwodu też (ale nie w takim stopniu jak w przypadku brytyjskich marek; ogólnie mój zwykły rozmiar jest do noszenia). Krój majtek jest dość nudny, ale jest perspektywa zmian w kolekcji wiosennej (jak słyszałam). Ogólnie jestem zadowolona i dalej będę zamawiać Effuniaki.
Avocado to ogromne rozczarowanie: z wielkimi oczekiwaniami poszłam do sklepu w Warszawie, przymierzyłam baaaaardzo długo baaaaardzo wiele modeli. Leżą na mnie okropnie (a właściwie w ogóle – we wszystkich możliwych rozmiarach miseczek tworzą się wybrzuszenia – bo kusiły mnie koronki, więc przymierzyłam miękkie biustonosze). W końcu znalazłam dwa staniki, które jako tako leżały (za to przepiękne) i nabyłam oba, włącznie z majtkami (też swoją drogą nudnymi). Zapłaciłam majątek, tylko po to, żeby odkryć po jednym noszeniu od rana do wieczora, że nie nadają się do tego: fiszbiny się okropnie wbijają w mostek, co strasznie boli. No i z pięknego haftu na majtkach po pierwszym praniu zaczęły wychodzić nitki. Wniosek? Nigdy więcej Avocado.
13 stycznia 2012 at 13:50